„Wiele tysięcy obcokrajowców walczy po stronie Ukrainy, a osoby z Ameryki Południowej tworzą nawet całe kompanie. Wielu z nich nie ma żadnego doświadczenia wojskowego. Dla Kijowa ci ochotnicy są szczególnie ważni” — czytamy w poniedziałek na stronach niemieckiego dziennika „Die Welt”.
Dziennikarze gazety odwiedzili tajny ośrodek, w którym ukraińska armia szkoli zagranicznych najemników. Wśród nich jest około dwóch tysięcy Kolumbijczyków. Zdarzają się też ochotnicy z Chile lub Brazylii. Jak czytamy, zainteresowanie wśród najemników z Ameryki Południowej jest duże.
- Ile Kolumbijczyków rekrutuje armia Ukrainy?
 - Dlaczego armia Ukrainy potrzebuje zagranicznych najemników?
 - Jakie są warunki rekrutacji dla ochotników z Ameryki Południowej?
 - Co zamierzają zrobić zagraniczni rekruci po zakończeniu służby?
 
Walczyć z rosyjskim najeźdźcą
„Die Welt” przypomina, że tuż po rosyjskim ataku na Ukrainę w lutym 2022 roku prezydent Wołodymyr Zełenski wezwał obcokrajowców, aby przyłączali się do walki z rosyjskim najeźdźcą. Gazeta, powołując się na szacunki ukraińskiego portalu „Hromadske”, pisze, że same tylko ukraińskie siły lądowe zasiliło do tej pory około 8 tys. ochotników. 40 proc. z nich ma pochodzić z Ameryki Południowej.
„Początkowo selekcja była surowa: tylko osoby posiadające doświadczenie wojskowe mogły pozostać. Obecnie Ukraina złagodziła wymagania” — czytamy.
Brak ludzi na froncie
Gazeta podaje, że większość ochotników z Ameryki Południowej trafia do jednostek piechoty, co jest niezwykle cenne dla Ukrainy. Pomimo szybkiego postępu w dziedzinie wojny z użyciem dronów — zarówno w powietrzu, jak i na ziemi — to nadal ludzie zdobywają i utrzymują pozycje.
„Po prawie czterech latach wojny armia boryka się z poważnym brakiem żołnierzy na froncie. Mobilizacja nadal dotyczy wyłącznie osób powyżej 25. roku życia. Państwowy program mający na celu zachęcenie młodszych mężczyzn w wieku od 18 lat do wstąpienia do wojska za pomocą wysokich premii odnosi jedynie umiarkowany sukces”.
„Zarobić, zbudować dom”
Niemiecki dziennik podaje, że zagraniczny ochotnik w ukraińskiej armii może zarobić miesięcznie około trzech tysięcy euro. To znacznie więcej, niż wynosi żołd żołnierza w Kolumbii. W przeciwieństwie do ukraińskich żołnierzy zagraniczni rekruci mogą też rozwiązać umowę z armią w dowolnym momencie.
Cytowany przez „Die Welt” instruktor rekrutów przyznaje, że zdarzają się przypadki rezygnacji ze służby już po pierwszym pobycie na froncie. Ale — jak podkreśla — to wyjątki. Większość ochotników wykonuje swoje zadania z powodzeniem, przekonuje.
Jeden z rekrutów mówi gazecie, że za pieniądze zarobione na froncie chce kupić w Kolumbii własną działkę, zbudować dom i zamieszkać tam z synem i rodziną. „Zostanę tak długo, jak tylko będę mógł” — mówi.