W gminie Korsze w powiecie kętrzyńskim (woj. warmińsko-mazurskie) wybuchła prawdziwa burza po słowach burmistrza Jana Adamowicza, które padły podczas ostatniej sesji rady gminy. Stwierdził on, że dzieci ze wsi nie powinny chodzić do szkoły w mieście, bo są gorzej ubrane. Wypowiedź ta podzieliła lokalną społeczność i wywołała falę emocji, która nie słabnie od tygodnia.




Burmistrz wywołał burzę. Kontrowersyjne słowa o dzieciach ze wsi


Burmistrz stwierdził, że dzieci ze wsi nie powinny chodzić do szkoły w mieście, bo są gorzej ubrane (zdj. ilustracyjne)
/Shutterstock

  • Burmistrz Korsz,  Jan Adamowicz, zaproponował zamknięcie szkoły podstawowej w Sątocznie, gdzie uczy się 42 dzieci, i przeniesienie ich do szkoły w Łankiejmach.
  • Adamowicz argumentował, że dzieci ze wsi są gorzej ubrane i mogą poczuć się źle w miastowej szkole.
  • Mieszkańcy, rodzice i radni byli podzieleni – jedni domagali się odwołania burmistrza, inni bronili go, twierdząc, że mówił to, czego inni boją się powiedzieć.
  • Adamowicz przeprosił publicznie za swoje słowa, tłumacząc, że chciał chronić dzieci przed traumą i nie chciał nikogo urazić.
  • Więcej informacji z Polski i ze świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Podczas sesji burmistrz Adamowicz zaproponował likwidację szkoły podstawowej w Sątocznie, do której uczęszcza obecnie 42 uczniów. Jako alternatywę wskazał przeniesienie dzieci do szkoły w pobliskich Łankiejmach, mimo że dla części uczniów bliżej byłoby do szkoły w mieście Korsze. Uzasadniając swoją propozycję, burmistrz wypowiedział słowa, które natychmiast wywołały ogromne kontrowersje.

Co innego jest mieć kolegów ze wsi, a co innego z miasta. Może lepiej sytuowanych, może lepiej ubranych. (…) Jak bardzo te dzieci się różnią. Z zewnątrz, bo może wewnętrznie te dzieci są takie same. Ich ubiór pokazuje, że ci rodzice nie mają pieniędzy. Widać po nich, z jakiego środowiska pochodzą. Wrzucenie tych dzieci teraz do szkoły w Korszach to dla wielu byłoby traumą. A Łankiejmy są podobnym środowiskiem – powiedział burmistrz Adamowicz.

Te słowa natychmiast podchwycili mieszkańcy, radni oraz rodzice uczniów. W mediach społecznościowych zawrzało – pojawiły się głosy domagające się referendum w sprawie odwołania burmistrza, inni żądali jego rezygnacji, a jeszcze inni bronili włodarza, twierdząc, że powiedział prawdę, o której inni boją się mówić głośno.

Gdy idę na zakupy, ludzie mnie o tę sytuację pytają, a ja się wstydzę. Jedni uważają, że to skandal, innym żal burmistrza, że pada ofiarą hejtu. To jest sytuacja tak przykra, że nie ma słów, by ją opisać – przyznała radna Krystyna Borzęcka.

Poruszona matka jednego z uczniów z Sątoczna zabrała głos podczas sesji, wyrażając żal i rozgoryczenie: Bardzo nas ubodło, że nasze dzieci są gorzej ubrane. Mam rozumieć, że nasze dzieci idą do Łankiejm, bo tam też są dzieci gorzej ubrane i biedniejsze? Może nie była to intencja pana burmistrza, ale tak to wybrzmiało – powiedziała drżącym głosem.

Burmistrz Adamowicz, widząc skalę oburzenia, jeszcze podczas tej samej sesji przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni jego słowami. Wspominał, że sam pochodzi ze wsi i w młodości doświadczył podobnych sytuacji, gdy jako uczeń szkoły w Olsztynie czuł się gorzej ubrany od rówieśników. Po kilku dniach opublikował przeprosiny również w mediach społecznościowych.

Moim celem przede wszystkim było, żeby te dzieci chronić właśnie przed taką sytuacją i dlatego, że chciałem uzasadnić, dlaczego te dzieci powinny trafić do mniejszej szkoły, do mniejszego środowiska. Może troszeczkę źle powiedziałem – przyznał burmistrz Adamowicz.

Zapowiedział, że do sprawy odniesie się jeszcze podczas najbliższej sesji. Na pytanie, czy zamierza odwiedzić Sątoczno i spotkać się z rodzicami oraz uczniami, odpowiedział, że „nie widzi na razie takiej potrzeby” i dodał, że nikt go tam nie zapraszał.

Rodzice uczniów z Sątoczna nie kryją żalu i rozczarowania. Oczekują od burmistrza nie tylko przeprosin w internecie, ale także publicznego wyjaśnienia i zadośćuczynienia wobec dzieci.

Nasze dzieci najgorzej to przeżywają, bo czytają to w internecie. Jedno drugiemu pokazuje, co burmistrz o nich powiedział. Radni niektórzy się boją zadrzeć z burmistrzem, ludzie żałują go, że pada ofiarą hejtu. Zaraz burmistrza gotowi będą przepraszać, a nasze dzieci? Ich krzywdy, ich wstydu nikt nie widzi? – mówi jedna z matek.

Zapytana, czy rzeczywiście dzieci z Sątoczna są gorzej ubrane od tych z Korsz, odpowiada: Dziś dzieci noszą za duże bluzy i porwane spodnie, czy to wieś, czy miasto. Burmistrz na dziecięcej modzie się nie zna i skrzywdził nas i nasze dzieci.

Gmina Korsze, licząca 9 tysięcy mieszkańców, jest zadłużona na 29 milionów złotych. Utrzymanie czterech szkół podstawowych kosztuje rocznie 8 milionów złotych. Likwidacja szkoły w Sątocznie miałaby przynieść 1,5 miliona złotych oszczędności.