Radosław Piesiewicz ogłosił triumf. 22 października, wspólnie z Przemysławem Kralem, prezesem zarządu Zondacrypto ogłosili podpisanie umowy „zmieniającej na zawsze polski sport”, przynoszącej furę pieniędzy zarówno Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu, jak i przyszłym medalistom. Transmisję z Monako przeprowadziły dwie telewizje: TV Republika i Polsat Sport.

Ta druga stacja przez wiele miesięcy zdawała się być sojusznikiem Piesiewicza, niezrażonym panującą wokół niego atmosferą. Po tym wydarzeniu postanowiła jednak powiedzieć: koniec gry w ciemno.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Nasze zaufanie zostało nadużyte, więc wprowadzamy nowe zasady w relacjach z PKOl” – napisał nam Tomasz Matwiejczuk, Dyrektor ds. Komunikacji Korporacyjnej i rzecznik prasowy Polsatu. Cały komunikat za chwilę, bo historia wymaga zajrzenia za kulisy PKOl. Tam tworzą się zupełnie nowe sojusze.

Zondacrypto Centrum Olimpijskie im. Jana Pawła II. To nie był żart

– Byłem w samochodzie, kiedy zadzwonił dziennikarz i zapytał mnie, co ja na to. Odpowiedziałem: „na co?”. Tak dowiedziałem się o umowie z Zondacrypto – mówi wiceprezes PKOl, Tomasz Chamera.

– Jestem członkiem zarządu PKOl, a nie wiem nic o kluczowych decyzjach. To mnie boli i denerwuje od samego początku najbardziej – dodaje w rozmowie z Kamilem Wolnickim Adam Małysz.

Zondacrypto Centrum Olimpijskie im. Jana Pawła IIZondacrypto Centrum Olimpijskie im. Jana Pawła II (Foto: Anna Klepaczko / FOTOPYK)

– Parsknąłem śmiechem jak przeczytałem na Make Life Harder [konto satyryczne na Instagramie – przyp. red.], że będziemy się teraz spotykać w Zondacrypto Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II. Byłem pewny, że ta nazwa to żart – dodaje inny członek zarządu, proszący o anonimowość.

To nie był żart. Prezes Piesiewicz ogłosił, że nie widzi żadnej różnicy między Zondacrypto Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II a PGE Stadionem Narodowym im. Kazimierza Górskiego. I że generalnie nikogo nie musi o takich sprawach pytać, bo statut pozwala mu podejmować kluczowe decyzje bez konsultacji. Tu można przeczytać pełne wypowiedzi szefa PKOl.

Radosław Piesiewicz powołuje się na prezydentów. Odżył po wyborach

We wtorek 4 listopada członkowie prezydium zarządu PKOl po raz pierwszy spotkają się w Zondacrypto Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II. A Piesiewicz będzie musiał odpowiedzieć na kilka trudnych pytań.

– Radek po wyborach prezydenckich odżył. Chodzi i opowiada, że prokuratura na niego nic nie ma i że za chwilę umorzą śledztwo w sprawie wyłudzenia VAT – mówi nam jeden z członków zarządu PKOI.

– Wrócił dawny Piesiewicz. Siedzimy, a on rzuca hasła, typu: „Przed chwilą do mnie dzwonił Andrzej, a wczoraj rozmawiałem z Karolem. Są z nami” – dodaj drugi.

Prezes PKOl Radosław Piesiewicz i prezydent Andrzej DudaPrezes PKOl Radosław Piesiewicz i prezydent Andrzej Duda (Foto: Adam Warżawa / PAP (zdjęcia) – PS.Onet.pl)

Andrzej to oczywiście Andrzej Duda, a Karol to Karol Nawrocki. Tyle że z tymi deklaracjami różnie potem bywa. W wywiadzie dla WP Sportowych Faktów Piesiewicz ogłosił ideę likwidacji Ministerstwa Sportu i Turystyki. Przytaczamy kluczowy fragment.

— Prezydent Karol Nawrocki wie o pana pomyśle?

— Oczywiście, bo omawiałem z nim ten problem w pierwszym tygodniu jego urzędowania. To on dał zielone światło, by ruszyć z mocniejszymi pracami nad ustawą.

„Projekt ustawy, o który Pan pyta, nie był omawiany bezpośrednio ani z Panem Prezydentem, ani z Kancelarią Prezydenta” – odpowiedziało nam Biuro Mediów i Listów Prezydenta, gdy zapytaliśmy o szczegóły.

Biuro prasowe Polskiego Komitetu Olimpijskiego skontaktowało się z nami, przekonując, że słowa Radosława Piesiewicza źle zinterpretowano, ale ostatecznie nie zdecydowało się na oficjalny komunikat w tej sprawie.

Radosław Piesiewicz zyskuje pieniądze, ale traci wiernych dotąd sojuszników

– Z tym ministerstwem było tak samo jak z Zondacrypto. Nagle czytamy w mediach, że w PKOl powstaje projekt ustawy likwidującej resort sportu. Jak to? Opowieści Piesiewicza, że ministerstwo jest zbędne i powinniśmy jako PKOl przejąć sport oczywiście słyszeliśmy, zwłaszcza w czasach Sławomira Nitrasa. Nikt nigdy nie przekazał nam jednak, że będziemy firmować taki projekt. To chyba powinno być przegłosowane – słyszymy z zarządu PKOl.

Wtorkowe spotkanie prezydium zapowiada się burzliwie, bo choć Piesiewicz zyskuje pieniądze, to traci wiernych do tej pory sojuszników, mimo że niezmiennie na staży prezesa stoi Towarzystwo Olimpijczyków Polskich, z Mieczysławem Nowickim na jego czele.

Marian KmitaMarian Kmita (Foto: Jacek Prondzynski / FOTOPYK)

Według naszych informacji ma zostać złożony wniosek o cofnięcie i przegłosowanie przez prezydium umowy z Zondacrypto. Co więcej, złożyć go obiecał ponoć w wewnętrznych dyskusjach… Marian Kmita, wiceprezes PKOl i szef sportu w Polsacie. A to mówi wiele o zmianie klimatu wokół Piesiewicza.

– Marian wydawał się jednym z najbardziej zaufanych ludzi Radka, ale w pewnym momencie wyrósł w PKOl na człowieka środka. To nie jest tak, że zaciekle atakuje prezesa, ale zadaje ważne pytania i widać, że naprawdę zależy mu na tym, byśmy wyszli z wizerunkowego kryzysu, który trwa od igrzysk w Paryżu – słyszymy.

I tu docieramy do kolejnego istotnego wątku w sprawie. Bo Marian Kmita to nie tylko jeden głos na zarządzie. To także Polsat Sport. A Polsat wspierał PKOl nawet w najtrudniejszych miesiącach Piesiewicza. Pytanie, czy to już czas przeszły.

Komunikat telewizji Polsat: „Nasze zaufanie zostało nadużyte”

Ta informacja dotarła do nas podczas jednej z rozmów z ludźmi PKOl. – Sprawdźcie w Polsacie, co myślą o tej szopce z Monako, z Zondacrypto – usłyszeliśmy. I sprawdziliśmy.

Oto całość komunikatu, który otrzymaliśmy od Tomasza Matwiejczuka, Dyrektora ds. Komunikacji Korporacyjnej i rzecznika prasowego Polsatu:

„Transmitowaliśmy na antenie Polsat Sport tę konferencję i mamy duże zastrzeżenia do jej treści i przebiegu. Nasza redakcja sportowa nie wiedziała jaka będzie treść i forma konferencji. W związku z tym redakcja sportowa przekazała PKOl informację, że nie będziemy w przyszłości realizować transmisji live z konferencji PKOl bez wcześniejszej informacji czego ma dotyczyć. Co istotne, fakt że pokazywaliśmy konferencje PKOl było z naszej strony gestem dobrej woli, nie mamy takiego zobowiązania. Nasze zaufanie zostało nadużyte, więc wprowadzamy nowe zasady w relacjach z PKOl.”

Radosław Piesiewicz w telewizji Polsat Sport podczas Pikniku OlimpijskiegoRadosław Piesiewicz w telewizji Polsat Sport podczas Pikniku Olimpijskiego (Foto: Wojtek Szubartowski / PAP (zdjęcia) – PS.Onet.pl)

W zasadzie od początku kadencji Piesiewicza kamera Polsatu Sport była na każdej konferencji, akcji, pikniku, organizowanym przez PKOl, gwarantując przekaz na żywo. Studio Polsatu – jako jedynej telewizji – stanęło w Domu Polskim podczas igrzysk w Paryżu. Ten komunikat zwiastuje przełom w relacjach.

Tajemnice konferencji w Monako i Piesiewicz w TV Republika

Głębszych powodów powyższej decyzji nam nie przekazano. Nie jest jednak tajemnicą, że wokół głównego bohatera – obok Piesiewicza rzecz jasna – monakijskiej konferencji, prezesa zarządu Zondacrypto, Przemysława Krala krąży wiele pytań, także natury prawnej. Część z nich wymienił platformie X dziennikarz Wirtualnej Polski, Szymon Jadczak.

Kontrowersje budzi chociażby fakt, że konferencja Polskiego Komitetu Olimpijskiego z polskim sponsorem obyła się… w Monako.

„Dlaczego szef Zondacrypto, pan Przemysław Kral nie przyjeżdża od wielu miesięcy do Polski? Jak wyglądają jego sprawy karne i czego tak naprawdę dotyczą?” – pyta Jadczak.

Jest wśród tych kwestii także wątek TV Republika, w której Radosław Piesiewicz pojawił się kilka dni temu, by odeprzeć zarzuty, opublikowane w liście podpisanym przez 15 ważnych postaci polskiego sportu, w tym Adama Małysza, Otylię Jędrzejczak, Sebastiana Świderskiego i… Mariana Kmitę.

– Dla mnie to jest najważniejsze, żeby to był wspólny dom wszystkich i żebyśmy żyli w jedności – powiedział Piesiewicz w programie Michała Rachonia. We wtorek przekonamy się, czy tym przekazem uspokoi współmieszkańców olimpijskiego domu.