Prezydent Białorusi podpisał w piątek 31 października dekret zakazujący wjazdu ciężarówek i traktorów zarejestrowanych w Polsce oraz na Litwie. Obostrzenie ma obowiązywać do 31 grudnia 2027 roku. Ruch władz w Mińsku jest odbierany jako reakcja wobec obu państw, które – w reakcji na niekończącą się presję migracyjną – zamknęły swoje przejścia graniczne.
Na Białorusi utknęły transporty z Litwy, a tamtejsza branża obawia się wyeliminowania z rynku. – Nasze stosunki handlowe zaczynają już odczuwać negatywne konsekwencje zamknięcia tej granicy. Litwa może stopniowo zniknąć z mapy logistycznej czy handlowej. Problem ten znacznie się rozszerzył, nie jest to tylko problem transportowy – powiedział litewskiej telewizji LRT sekretarz generalny litewskiego stowarzyszenia przewoźników drogowych (TTLA) Povilas Drižius.
Białoruś odpowiada Polsce. Przewoźnicy reagują
Inaczej na sprawę patrzą polscy przewoźnicy. Jak mówi money.pl Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) nie zmieniło to zbyt wiele. – I tak mogliśmy wjeżdżać tylko przez jedno dostępne przejście graniczne jedynie do centrów, gdzie dokonywaliśmy przeładunków np. na pojazdy firm z państw WNP (Wspólnoty Niepodległych Państw): Kazachstanu, Białorusi, Rosji, Uzbekistanu.
Holendrzy nie chcieli ich wpuścić na rynek. „Dziś są pod wrażeniem”
I podkreśla, że chodzi o ograniczenia z 2023 roku, kiedy to Mińsk odpowiedział na zamknięcie przez Polskę przejść granicznych w Kuźnicy (2021), a później w Bobrownikach (2023). Te ostatnie zamknięto po tym, gdy białoruski reżim skazał działacza Związku Polaków na Białorusi, dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Od pandemii zamknięte pozostaje przejście w Połowcach.
Jan Buczek podkreśla, że litewscy przewoźnicy zaczynają mierzyć się z tym, z czym strona polska ma już do czynienia. – W dekrecie „powtórzono” obostrzenia dotyczące polskich przewoźników, ale dopisano do niego litewskich. Zaczynają oni wykonywanie przewozów do państw WNP na zasadach, które my znamy już od dwóch lat – wyjaśnia prezes ZMPD. Zaznacza zarazem, że te dwa lata kosztowały polskich przewoźników utratę części rynku, który „litewscy przewoźnicy przejęli bez większej walki”.
Obecnie na granicy Polski i Białorusi czynne są jedynie przejścia kolejowe w Kuźnicy i Siemianówce, przez które odbywa się jedynie ruch towarowy.