- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
We wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie w sprawie Doriana S. utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji. W uzasadnieniu sędziowie wskazali, że sprawa została prawidłowo przeprowadzona.
Dorian S. został skazany 17 stycznia przez Sąd Okręgowy w Warszawie na karę dożywotniego pozbawienia wolności w systemie terapeutycznym za gwałt i zabójstwo 25-letniej Białorusinki Lizy. Proces Doriana S. ruszył 4 grudnia i w większości toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
- Jaki wyrok dostał Dorian S.?
- Kiedy doszło do zabójstwa Lizy?
- Gdzie miała miejsce zbrodnia?
- Co wydarzyło się po śmierci Lizy?
Do zbrodni, która wstrząsnęła stolicą, doszło 25 lutego 2024 r. Dorian S., mieszkaniec Mokotowa, nałożył kominiarkę i podbiegł od tyłu do 25-latki. Przykładając jej nóż do szyi, 23-latek zaciągnął ją do bramy jednej z kamienic, gdzie zerwał z niej ubranie i brutalnie zgwałcił. Potem próbował ją udusić. Gdy przestała się ruszać, zostawił ją nagą.
Nieprzytomną Lizę znalazł dozorca posesji. Mężczyzna wezwał pogotowie i policję. Kobieta w stanie krytycznym została przewieziona do szpitala. Zmarła 1 marca, nie odzyskawszy przytomności.
Sprawca został zatrzymany jeszcze w dniu napaści. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli m.in. użyty do przestępstwa duży nóż kuchenny i kominiarkę.
Mężczyzna nie tylko zgwałcił kobietę, ale też zrabował jej dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych i portfel. Usłyszał wtedy zarzuty rozboju, przestępstwa na tle seksualnym i usiłowania zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Decyzją sądu trafił do aresztu. Po śmierci kobiety prokurator zmienił zarzut Dorianowi S. na zabójstwo na tle seksualnym i rabunkowym.
„Miała na imię Liza”
W związku z gwałtem i śmiercią Lizy, w marcu 2024 r. ulicami Warszawy przeszedł marsz przeciwko przemocy. Wzięły w nim udział tłumy ludzi. Uczestnicy manifestacji przeszli z miejsca dokonania tej zbrodni przy ul. Żurawiej przed Pałac Kultury i Nauki. „Miała na imię Liza” — tymi słowami zaczynała swoje przemówienie każda osoba, która brała do ręki mikrofon i wspominała zmarłą kobietę.
Wśród protestujących był Paweł Łatuszka, szef Narodowego Zarządu Antykryzysowego, zastępca szefa Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego, były minister i ambasador Białorusi, a obecnie lider diaspory białoruskiej w Polsce.