W tej kolejce Ekstraklasy rządziły dwie ekipy z Górnego Śląska. Po wysokich zwycięstwach Górnika nad Arką Gdynia i GKS-u nad Bruk-Bet Termaliką Nieciecza pewnie ulepilibyśmy (z niewielkimi wyjątkami) jedenastkę Kozaków tylko z piłkarzy zabrzan i katowiczan. Obie drużyny są na fali – Górnik to lider tabeli, który ostatni raz przegrał w lidze jeszcze w sierpniu. GKS z kolei zaliczył serię trzech wygranych z rzędu, a takiej na ten moment nie ma nikt w Ekstraklasie. Na słowa pochwały zasłużyli też jednak piłkarze Rakowa Częstochowa, którzy ograli świetnie dotychczas spisującą się Jagiellonię Białystok. 

Generalnie proporcje pozytywnych do negatywnych wrażeń były jednak dalekie od wymarzonych. Chciałoby się, żeby było odwrotnie, ale jest, jak jest: to do jedenastki Badziewiaków ustawiła się w tej serii gier znacznie dłuższa kolejka kandydatów niż do Kozaków. Tak, jak skład tych drugich od biedy uszylibyśmy tylko z graczy Górnika i GKS-u, tak wśród tych pierwszych moglibyśmy zmieścić wielu zawodników Arki i Bruk-Betu. Byłoby to jednak dla nich bardzo krzywdzące – wszak mówimy o beniaminkach z prawdopodobnie najsłabszymi kadrami w lidze, a przecież w tej kolejce kompromitowali się choćby dwaj najdrożsi napastnicy, jacy kiedykolwiek trafili nad Wisłę.

Kozacy. Najlepsza jedenastka 14. kolejki Ekstraklasy

Rzutem na taśmę, w poniedziałkowy wieczór, miejsce między słupkami w jedenastce Kozaków zapewnił sobie Rafał Leszczyński. Bramkarz Wisły Płock był wczoraj dla Pogoni Szczecin niczym mur, nie do przebicia. To w dużej mierze dzięki niemu ekipa Mariusza Misiury jest dziś o cztery punkty (i jeden zaległy mecz) od pierwszego miejsca w tabeli. Warto więc z tego miejsca wspomnieć, że cała defensywa Nafciarzy zaprezentowała się solidnie i obecność w jedenastce kogokolwiek z tercetu Sangre – Kamiński – Edmundsson byłaby naszym zdaniem – nomen omen – do obrony.

Wyróżniliśmy jednak strzelca gola dla GKS-u w starciu z Bruk-Betem, czyli Lukasa Klemenza, a także autora asysty dla Jagiellonii w meczu z Rakowem, Bartłomieja Wdowika. W trójce stoperów, jako przedstawiciel Medalików, wylądował też Stratos Svarnas, choć podobnie wysoki poziom zaprezentował jego kolega z drużyny, Bogdan Racovitan.

W drugiej linii mamy dominację graczy Górnika Zabrze. Ousmane Sow, Lukas Ambros i Maksym Chłań grali pierwsze skrzypce w koncercie d-mol(ka), jakiego w Zabrzu wysłuchali Arkowcy. Pierwszy z nich zaliczył gola, a przy dwóch innych miał kluczowy udział. Drugi skończył mecz z dwoma asystami, trzeci z pięknym golem i (nieco mniej efektownym) ostatnim podaniem. Towarzyszy im Oskar Repka, który w starciu z Jagiellonią miał dzień konia – jego dwa gole dały Rakowowi zwycięstwo, którym ekipa Marka Papszuna znacząco skróciła dystans do podium.

W ataku nie mogło zabraknąć Bartosza Nowaka – absolutnej podpory GKS-u, jego zdecydowanie najlepszego gracza, ciągnącego tę drużynę za uszy. W meczu z Bruk-Betem w Niecieczy to znów jego dwa kapitalne zagrania dały gościom bramki. Obok niego znalazł się kolejny zawodnik GieKSy, Eman Marković, który zaliczył świetne wejście z ławki rezerwowych okraszone dwoma golami (premierowymi dla zespołu z Katowic). Ofensywne trio uzupełnia Capita – Angolczyk po trzech miesiącach przełamał w końcu niemoc strzelecką i powiódł Radomiaka do zwycięstwa nad Lechią Gdańsk.

jedenastka kozaków 14. kolejki Ekstraklasy

Badziewiacy. Najgorsza jedenastka 14. kolejki Ekstraklasy

Górnik wgniótł Arkę w ziemię, ale miał też jeden słaby punkt. Był nim Marcel Łubik, po którego błędzie gdynianie mogli jeszcze uwierzyć w przywiezienie z Zabrza pozytywnego rezultatu. Cóż, skompromitował się tym nieudanym przyjęciem bramkarz gospodarzy i mimo że obyło się bez konsekwencji dla drużyny, młodzieżowy reprezentant Polski musiał znaleźć się w jedenastce Badziewiaków.

Wracając jednak do Arki – na początku sezonu wydawało się, że zespół Dawida Szwargi będzie specjalizował się w meczach nudnych. Takich, w których nie oglądamy wielu goli. Scenariusz ten spełnił się tylko połowicznie – faktycznie nie oglądamy wielu goli, ale dla Arki. W statystyce bramek straconych beniaminek włącza się natomiast do rywalizacji o miano najgorszej defensywy ligi. Ze wszystkich 25 goli, jakie wpadły do siatki Żółto-Niebieskich, aż piętnaście obejrzeliśmy w ostatnich pięciu spotkaniach. Równie źle wygląda to tylko w przypadku Bruk-Betu. Po katastrofie w Zabrzu w jedenastce Badziewiaków umieściliśmy Dominicka Zatora, Michała Marcjanika, Kike Hermoso i Aureliena Nguiambę.

Co dalej? Po raz drugi w tym sezonie w najgorszej jedenastce kolejki wylądował Jesus Imaz, który nie popisał się w meczu z Rakowem. Gdyby Hiszpan był lepiej dysponowany, być może Jagiellonia nie miałaby dziś pięciu punktów straty do lidera. Znalazło się też miejsce dla Nono, jednego z antybohaterów ciężkostrawnego, bezbramkowego remisu Korony Kielce z Piastem Gliwice. Specjalną nagrodę za brawurową rolę w przedstawieniu pt. „Lot nad murawą w Płocku” otrzymuje Musa Juwara z Pogoni Szczecin, którego wybitny popis gry aktorskiej zostanie nam w pamięci na długo.

I tak oto dochodzimy do ofensywnej trójki, a tam postawiliśmy na trio Mileta Rajović – Yanncik Agnero – Kamil Zapolnik. Gdyby faktycznie któraś drużyna wystawiła w ataku taki zestaw osobowy w formie z tego weekendu, gole mogłyby nie paść, nawet gdyby przeciwnik grał w ośmiu. Zapolnik jak Zapolnik. Fakt, marnował sytuacje, grał źle, ale mówimy jednak o piłkarzu Bruk-Betu, który trafił do niego za 100 tys. zł z Puszczy Niepołomice. Co mają powiedzieć w Poznaniu i Warszawie, gdy po czołach kopią się napastnicy sprowadzeni za miliony euro?

Póki co zarówno Rajović, jak i Agnero są olbrzymimi rozczarowaniami. Pierwszy był beznadziejny w starciu z Widzewem Łódź, drugi nie wniósł kompletnie nic, gdy trzeba było walczyć o zwycięstwo z Motorem Lublin. Dwa rekordowe transfery najmożniejszych polskich klubów wyrastają póki co na mocnych kandydatów do miana największych niewypałów tego sezonu.

Badziewiacy - najgorsza jedenastka 14. kolejki Ekstraklasy

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix