2025-11-04 14:15

publikacja
2025-11-04 14:15

Podziel się

Na rynkach w Polsce oraz w Europie zaczyna brakować jaj, efektem tej sytuacji jest wzrost cen w handlu hurtowym; zdaniem analityków, zwyżki cen nie ominą także handlu detalicznego – informuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP).

Ceny jajek poszły w górę o 60 proc. To jednak nie koniec podwyżekCeny jajek poszły w górę o 60 proc. To jednak nie koniec podwyżekfot. Cezary Pecold / / FORUM

– Jeszcze dwa miesiące temu Izba prognozowała, że ceny jaj do końca tego roku będą wysokie, ale stabilne. Dziś te szacunki są już nieaktualne, z powodu wystąpienie ognisk grypy ptaków w Polsce i w Europie. Zwalczanie grypy oraz działania prewencyjne eliminują lub ograniczają wiele silnych centrów produkcyjnych. Na domiar złego sektorowi jaj równie mocno przeszkadza inna choroba – rzekomy pomór drobiu, która przynosi znaczne straty – tłumaczy szefowa KIPDiP Katarzyna Gawrońska.

Dane z monitoringu prowadzonego przez Krajową Izbę Producentów Drobiu i Pasz pokazują, że ceny jaj w transakcjach między hodowcami a pakowniami wzrosły o 60 proc. w stosunku do ubiegłego roku – w przypadku jaj o rozmiarze M, oraz o 50 proc. w przypadku jaj o rozmiarze L.

Klatkowe jajo klasy M sprzedawane jest na rynku profesjonalnym za 65 groszy, a jajo L za 75 groszy. Dla jaj ściółkowych ceny wynoszą, odpowiednio, 70 oraz 80 groszy. Wzrost hurtowych cen jaj znacząco przyspieszył w ostatnim miesiącu ponieważ średnia zmiana cen transakcyjnych w październiku, w porównaniu do września, wynosi aż plus 12 procent – informuje Izba.

Branża jaj spodziewa się dalszych podwyżek i przeniesienia trendów hurtowych na rynek detaliczny. Problemem jest fakt, że obecna bardzo trudna sytuacja podażowa trafia na sezon największego popytu na jaja. W Polsce bowiem od wielu lat najwięcej kurzych jaj kupowanych jest na Święta Bożego Narodzenia.

– Jaj po prostu nie ma. Nie daliśmy rady odbudować stad po chorobach zakaźnych, które je wcześniej zdziesiątkowały. Nie da się odtworzyć potencjału produkcyjnego w kilka tygodni. W rolnictwie zajmuje to długie miesiące, a teraz dodatkowo ten proces został przerwany przez nowe ogniska chorób drobiu. Konsumenci nie powinni także liczyć na import, bo cała Europa jest w podobnej sytuacji – podkreśliła Gawrońska. (PAP)

autor: Anna Wysoczańska

awy/ mrr/

Podziel się

Tematy