Iga Świątek i Amanda Anisimova toczą bój o półfinał WTA Finals w Rijadzie. Zwyciężczyni zapewni sobie drugie miejsce w grupie i awans do czołowej czwórki.

Pierwszy set był niesamowicie wyrównany. O jego losach decydował tie-break. Niestety w kluczowych momentach skandalicznie zachowywał się jeden z kibiców. Zagrzewał on Świątek do walki – po polsku. Tyle że najwyraźniej zapomniał, że kort to nie stadion piłkarski.

ZOBACZ WIDEO: Kołecki jasno o polskiej piłce. „Trudno mi znaleźć klub, któremu mógłbym kibicować”

Jego głośne okrzyki irytowały tenisistkę i innych kibiców. – Cicho! – odpowiedziała mu Polka, ale nic to nie dało.

Przy stanie 6-2 w tie-breaku Świątek miała piłkę setową. Po pierwszym serwisie piłka wylądowała w siatce. Wówczas wspomniany mężczyzna znów zaczął krzyczeć. „Vamos Barca, Vamos Iga” – można było usłyszeć.

Zareagował inny kibic, który natychmiast go upomniał: „Zamknij się!”.

– To jest niewiarygodne. Już powinni wyprowadzić tego pana, nie wiem, czemu jeszcze tego nie zrobili – mówiła komentująca mecz Klaudia Jans-Ignacik z C+.

Polka po wygraniu pierwszego seta podeszła do sędzi Julie Kjendlie. – On przeszkadza w grze. Krzyczy między pierwszym a drugim serwisem – mówiła, domagając się usunięcia kibica z trybun. – Też jesteśmy za tym, żeby go wyprowadzić – dodał komentator C+ Żelisław Żyżyński.

Norweżka jednak nie przychyliła się do tej prośby. Mężczyzna pozostał na swoim miejscu, ale w końcu się uspokoił. Informował o tym będący w Rijadzie dziennikarz Kamil Kołsut.

„Problematyczny kibic, który przeszkadzał przez całego seta, a w tie-breaku krzyknął zachrypniętym głosem: 'Vamos Barca, Vamos Iga’, dostał reprymendę. Na razie jest cicho” – napisał Kołsut na portalu X.