Sytuacja przed ostatnią kolejką zmagań w grupie nazwanej na cześć Sereny Williams była bardzo klarowna. Jelena Rybakina miała zagwarantowany awans z pierwszego miejsca do półfinału. O drugą lokatę miały powalczyć w bezpośrednim starciu Iga Świątek oraz Amanda Anisimova. Polka, która pewnie wyglądała przez całe spotkanie z Madison Keys oraz premierową odsłonę starcia z reprezentantką Kazachstanu, musiała się zresetować po tym, co wydarzyło się w dalszej fazie potyczki z mistrzynią Wimbledonu 2022. Na przestrzeni drugiego i trzeciego seta raszynianka wygrała zaledwie jeden gem, ostatecznie przegrywając cały mecz 6:3, 1:6, 0:6.
Turniej WTA Finals ma jednak to do siebie, że jedna porażka nie musi jeszcze wyeliminować zawodniczki z rozgrywek. I tak też było w przypadku Świątek. Dzisiaj na Igę czekało nowe rozdanie. Pojedynek z Amerykanką stanowił tak naprawdę ćwierćfinał zmagań w Rijadzie – tylko zwyciężczyni przechodziła do dalszej fazy. Raszynianka mierzyła się dotychczas z Anisimovą w tym sezonie dwukrotnie – w pojedynku o trofeum na Wimbledonie doszło do pogromu 6:0, 6:0 na korzyść Polki. Podczas US Open reprezentantka Stanów Zjednoczonych wzięła rewanż, wygrywając 6:4, 6:3. Zapowiadało się zatem bardzo ciekawe starcie, z wieloma niewiadomymi.
WTA Finals: Iga Świątek kontra Amanda Anisimova w meczu o półfinał
Mecz rozpoczął się od serwisu Świątek. Pierwsze zagrania naszej reprezentantki wyglądały dość nerwowo, brakowało dobrego podania. Anisimova od razu próbowała uruchamiać swój bekhend m.in. na returnie, chcąc wywierać presję. Już na „dzień dobry” Iga musiała bronić break pointa. Polka wytrzymała jednak newralgiczną wymianę, potem dołożyła jeszcze dwie wygrane akcje i ostatecznie zainaugurowała spotkanie od prowadzenia. W następnych minutach nastąpiła stabilizacja, zawodniczki pewniej utrzymywały swoje serwisy. Ciekawiej zrobiło się dopiero w szóstym gemie. Wówczas wiceliderka rankingu doprowadziła do równowagi, ale finalnie Amanda wyszła z opresji i wyrównała na 3:3.
Panie zbliżały się do decydujących fragmentów premierowej odsłony. W trakcie dziewiątego rozdania wywalczyła sobie break pointa po returnie, na który Świątek nawet nie zareagowała. Po dwóch świetnych serwisach Iga wypracowała sobie piłkę na 5:4, ale to nie było koniec emocji. Dopiero po kolejnej równowadze Polka ponownie znalazła się na prowadzeniu. Amerykanka, która podawała pod presją utrzymania się w grze o zwycięstwo w pierwszej partii, poradziła sobie bez większych problemów, straciła zaledwie jeden punkt.
Po chwili Anisimova szukała swojej szansy przy serwisie wiceliderki rankingu. Po kapitalnym returnie w sam narożnik kortu zrobiło się 0-30 z perspektywy naszej reprezentantki. Potem Świątek rozegrała ładny punkt, ale i tak nie uniknęła break pointów dla Amandy. Znów wydarzyło się to po mocnym odbiorze rywalki. Czuć było ogromne napięcie, ale mimo to Iga wyszła z opresji – od stanu 15-40 po gwarancję co najmniej tie-breaka. W dwunastym gemie pojawiła się mini szansa dla raszynianki. Prowadziła 30-15, ale później trzy punkty trafiły na konto Amerykanki.
Dzięki temu doszło do decydującej rozgrywki. Jako pierwsza mini przełamanie uzyskała nasza reprezentantka. Później wiceliderka rankingu poszła za ciosem i zrobiło się 4-1, a następnie 6-2. Na trybunach panowała gorąca atmosfera. Między pierwszym a drugim podaniem przy setbolu pojawiały się okrzyki kibica dopingującego Świątek. Natychmiast nastała także kontra innego fana. Po całym zamieszaniu Iga przegrała punkt, ale miała jeszcze trzy okazje na zamknięcie premierowej odsłony. I już po drugiej raszynianka zapisała na swoim koncie wynik 7:6(3) oraz kolejny wygrany tie-break.
Drugą część pojedynku otwierała Amanda. Przez pierwsze rozdanie Amerykanka przebrnęła bez większych problemów, ale w kolejnym nasza reprezentantka doczekała się premierowych szans na przełamanie. W sumie Świątek miała aż trzy break pointy na 2:1, ale nie udało się wykorzystać żadnego z nich. Ostatecznie Anisimova przetrwała trudny moment i powróciła na prowadzenie. W szóstym gemie pojawiła się równowaga przy podaniu Igi, jednak wiceliderka rankingu oddaliła zagrożenie bez potrzeby bronienia piłek na przełamanie.
Tym razem to raszynianka znalazła się w mniej uprzywilejowanej sytuacji. To ona musiała gonić wynik, rywalka nadawała ton rywalizacji w partii. Przy stanie 5:4 dla Anisimovej, nasza tenisistka została postawiona pod testem. Było 30-15 dla Amandy, więc Amerykanka znalazła się o dwie piłki od wygrania partii. Z kolei przy stanie 30-30 zawodniczka z USA zanotowała minimalną pomyłkę, po której mogła mieć setbola. Potem Świątek posiadała dwie szanse na 5:5, jednak żadnej z nich nie udało się wykorzystać.
Finalnie reprezentantka Stanów Zjednoczonych doczekała się okazji na zamknięcie drugiej odsłony. Iga minimalnie chybiła „jedynką”, a to otworzyło przeciwniczce możliwość do ataku drugiego podania. Anisimova nie wstrzymywała ręki, poszła na całość. Posłała mocny return przez środek kortu, po którym Polka wpakowała piłkę w siatkę. Doszło do pierwszego przełamania w meczu – na nieszczęście raszynianki wydarzyło się to w momencie, który oznaczał zwycięstwo Amandy w secie 6:4.
Rozpędzona finalistka US Open 2025 pewnie utrzymała swoje podanie na starcie decydującej części spotkania. Po zmianie stron niepokojąco układała się rywalizacja przy serwisie Świątek. Zrobiło się 15-40 z perspektywy raszynianki. Przy pierwszym break poincie piłka Igi ledwie zahaczyła boczną linię. Potem pojawił się jakże potrzebny as. Ale to nie było koniec emocji. Potem Anisimova miała jeszcze jedną piłkę na 2:0. Ostatecznie Polka wyszła jednak z opresji i doprowadziła do wyrównania. Zaraz po akcji pieczętującej remis nasza reprezentantka dała upust emocjom, krzycząc głośno „Jazda!”.
Natchniona tym faktem wiceliderka rankingu zgarnęła pierwszą akcję trzeciego rozdania, ale później jakby zgasła. Amanda wygrała siedem kolejnych wymian, przez co w czwartym gemie pojawiły się trzy break pointy z rzędu dla Amerykanki na 3:1. Dwa udało się obronić, ale przy trzecim wydarzyła się najgorsza rzecz z perspektywy naszej reprezentantki – Iga popełniła podwójny błąd serwisowy i pozwoliła rywalce na zdobycie przewagi przełamania. Po kilku następnych minutach było już 4:1 dla turniejowej „4”.
Wtedy nastąpił reset w poczynaniach Świątek. Wiceliderka rankingu złapała swoje momentum, wygrała sześć akcji z rzędu. Potem co prawda wkradły się dwa nieudane returny Igi i zrobiło się 30-30, ale mimo to Polka doczekała się break pointa na odrobienie strat. Nie udało się go jednak wykorzystać. Anisimova wyszła z opresji i znalazła się o jeden gem od awansu do półfinału.
Ósme rozdanie okazało się ostatnim w tym pojedynku. Chociaż raszynianka posiadała szansę na trzecie „oczko”, to nie postawiła „kropki nad i”. Kolejne trzy punkty powędrowały na konto Amandy. Dzięki temu to reprezentantka Stanów Zjednoczonych awansowała do półfinału WTA Finals, po zwycięstwie 6:7(3). 6:4, 6:2. Cały mecz potrwał 156 minut.
Kamil Majchrzak – Miomir Kecmanović. Skrót meczu. WIDEOPolsat SportPolsat Sport

Iga Świątek podczas WTA Finals 2025STR / NurPhoto / NurPhoto via AFPAFP

Amanda AnisimovaMinas PanagiotakisAFP

Jelena RybakinaDennis Agyeman / Spain DPPI / DPPI via AFPAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
