Końcówka meczu. Źle zacząłeś, dałeś sobie wbić gola, ale zaliczyłeś mocny powrót i strzeliłeś dwa. Prowadzisz. Jeszcze kilka minut. Trybuny ci nie pomagają, ale ambitnie bronisz, dużo biegasz, rywal nie ma pomysłu. Chyba uda ci się dotrwać do końca. I wtem Mbaye Jacques Ndiaye wpada na dziwny pomysł. Tym razem nie kopie świecy na róg ani przewrotki w aut, a przeciwnika w kolano. I to w sytuacji, z której nie byłoby żadnego zagrożenia. Nagle robi się 2:2. Takim wynikiem kończy się spotkanie.

Senegalczyk to bez wątpienia najdziwniejszy piłkarz w Ekstraklasie. I tak, użyliśmy adekwatnego określenia – „najdziwniejszy” to najlepsze słowo, jakie opisuje tego zawodnika. Niewątpliwie ma umiejętności – gaz, kiwkę, precyzję, odwagę. Nawet dzisiaj miał kluczowy udział (asystę) przy golu na 1:2. Ale tylu memicznych momentów, jakie wydarzyły się z jego udziałem, nie ma na koncie cała drużyna Motoru razem wzięta. I pół biedy, kiedy jest to tylko nieszkodliwa przewrotka w aut, z której wszyscy się pośmieją w mediach społecznościowych. Gorzej, gdy Ndiaye wymyśli coś, co przeszkodzi jego zespołowi.

I tak właśnie wydarzyło się dziś.

Zagłębie nie wie, jak się dobrać rywalowi do skóry. Posyła jakieś baloniaste wrzutki. Jedna z nich właśnie opuszcza szesnastkę po interwencji obrońcy. I właśnie wtedy Ndiaye wpada na pomysł, że koniecznie musi wybić piłkę, nie zważając na żadne okoliczności. No i trafia prosto w nogę Jakuby, aż ten – zdrowy chłop przecież – wykłada się jak długi na murawie. Sędzia Karski nie reaguje w pierwsze tempo, pomaga mu VAR, ale faul jest bezdyskusyjny.

Tak oto Motor Lublin nie wygrał tego meczu.

Zagłębie Lubin – Motor Lublin 2:2. Pomógł Ndiaye

Dziwny był nie tylko Ndiaye, ale ogółem cało spotkanie. Jurij Szatałow (pamiętacie takiego trenera?) powiedział kiedyś, że przeraziła go szybko zdobyta bramka przez jego zespół. Prowadził wtedy Cracovię, która w meczu z Koroną trafiła do siatki w 11. minucie, a później przegrała całe spotkanie. Ze słów tego szkoleniowca wynikało, że dla jego drużyny byłoby lepiej, gdyby gol nie padł tak wcześnie. Leszek Ojrzyński może pamiętać tamtą karykaturalną wypowiedź, bo przecież to on trenował zespół, który okazał się oprawcą rosyjskiego trenera. I coś nam się wydaje, że podczas dzisiejszego meczu słowa Szatałowa mogły zaświtać w jego głowie.

I nie, broń Boże nie chcemy iść w logikę, że Zagłębie za szybko trafiło do siatki – bo niby w czym miałoby to mu przeszkodzić? Początek meczu okazał się dla lubinian wręcz wymarzony. Wystarczyło wygrać dwa pojedynki – najpierw Kocaba wyżej wyskoczył do główki (było o tyle łatwiej, że Luberecki oddał akcję walkowerem), a później Reguła zdemolował Meyera (co mówi samo za siebie) – i takim sposobem już w szóstej minucie Rocha pakował piłkę do bramki. W teorii nic lepszego Zagłębiu nie mogło się przydarzyć.

W praktyce… Reakcja gospodarzy na tego gola była katastrofalna. Zamiast grać normalnie w piłkę, głęboko cofnęli się na własną połowę. Zdarzały się fazy, gdy doskok do rywala rozpoczynali w okolicach czterdziestego metra. Gdyby tak wyglądała końcówka meczu, jeszcze można byłoby zrozumieć – to dość naturalne, że zespoły się bronią. Ale… rozstawianie autokaru chwilę po rozpoczęciu spotkania? No nie, to nie mogło się udać.

I się nie udało. W pierwszej połowie Motorowi jeszcze nic nie wpadło, ale tylko dlatego, że jak w ukropie zwijał się Hładun. Obronił niezły strzał Wolskiego z wolnego, główkę Czubaka z pięciu metrów czy groźną próbę Lubereckiego z ostrego kąta. Motor wyszedł więc z założenia, że jeśli chce pokonać dobrze dysponowanego bramkarza, to musi uderzyć nie do obrony.

I właśnie taki był strzał Łabojki sprzed pola karnego – golkiper nie miał z nim żadnych szans. Minutę później Motor wyszedł na prowadzenie po akcji rezerwowych – po szybkim ataku do siatki trafił Ronaldo, asystował mu Ndiaye.

Tylko że później wszystkie zasługi Senegalczyka zostały skasowane. Jego nieudana interwencja będzie boleć Motor o tyle, że Zagłębie zupełnie nie miało pomysłu na końcówkę spotkania i nie radziło sobie w ataku pozycyjnym. Spamowało tylko piłkami na alibi w pole karne, z których nic nie wynikało.

No cóż, i jedni i drudzy popełnili dziś za dużo błędów, by myśleć o zwycięstwie.

4

Nalepa

yellow-card

5

Kocaba

1

yellow-card

6

Regula

1

yellow-card

3 –

Meyer

yellow-card

5

Rodrigues

yellow-card

6

Łabojko

1

yellow-card

5

Wolski

1

yellow-card

Ł. Karski
5

Zmiany:

Legenda

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. newspix.pl