Naughty Dog stawia wyłącznie na gry single player po skasowaniu przez Sony sieciowego spin-offu serii The Last of Us.
Nie żeby było to zaskoczeniem, ale entuzjazm Sony co do gier-usług jakoś osłabł po pamiętnej (jak ją nazwijmy) premierze Concorda. Co prawda firma nie zrezygnowała całkowicie z planów wydawania podobnych produkcji, ale miała znacznie ograniczyć liczbę tego typu projektów tworzonych przez własne studia lub opóźnić premiery tychże.
Wśród ofiar tej zmiany znalazła się gra znana jako The Last of Us: Factions – wieloosobowy spin-off TLoU od studia Naughty Dog. Projekt został skasowany pod koniec 2024 roku.
Już po oficjalnym anulowaniu Factions deweloperzy dali do zrozumienia, że wracają do tego, z czego słyną od lat: wielkich gier dla jednego gracza. Podobne założenie miało niedawno przyjąć całe Sony.
Prawie rok po uśmierceniu „stronnictw” plany dewelopera potwierdził Jason Rubin w materiale z okazji 40. rocznicy istnienia zespołu. Współzałożyciel Naughty Dog wyraził nadzieję, że przyszłość studia to więcej gier stawiających na fabułę i postacie, które przyniosły firmie sławę.
Mam nadzieję, że przyszłość przyniesie więcej tego, co ND zawsze robiło: bycie liderem w tworzeniu najwyższej jakości rozrywki, opowiadanie historii, które chce przekazać, głębokich i pełnych znaczenia.
Wiem, że nasze studio nadal będzie tworzyć niesamowite gry oparte na fabule i postaciach, które będą pokazywać ludzkie doświadczenia.
Oczywiście nie wyklucza to obecności trybów wieloosobowych w kolejnych grach Naughty Dog. Niemniej takie dodatki wyraźnie zejdą na dalszy plan i studio skupi się na przygodach single player, poczynając od Intergalactic: The Heretic Prophet.