Decyzja ma mieć związek z nieudanymi negocjacjami z amerykańskim sekretarzem stanu Marco Rubio, które doprowadziły do odwołania planowanego szczytu Władimira Putina i Donalda Trumpa.

„Za obopólną zgodą”?


Ławrow nie pojawił się na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej 5 listopada, gdzie omawiano przygotowania do możliwego wznowienia prób jądrowych. Jak wskazują media, był on jedynym stałym członkiem gremium, który opuścił naradę. Według dziennika „Kommiersant” stało się to „za obopólną zgodą”, co ma świadczyć o odsunięciu go od realnego wpływu na politykę. Kreml oficjalnie ogłosił także, że Ławrow nie poprowadzi rosyjskiej delegacji na tegorocznym szczycie G20. Zastąpi go Maksim Orieszkin, zastępca szefa administracji prezydenta.


Przełomem, który zaważył na sytuacji na Kremlu, miała być rozmowa telefoniczna Ławrowa i Marco Rubio z 21 października. Rozmowa ta przygotowywała grunt pod planowany szczyt Trump–Putin w Budapeszcie, którego tematem miały być warunki ewentualnego rozejmu w Ukrainie. Jak oceniły media, Ławrow przedstawił Waszyngtonowi twarde i jednostronne postulaty Moskwy, co doprowadziło do zerwania rozmów. Rubio miał nie tylko odmówić dalszych negocjacji, ale również doradzić Trumpowi odwołanie całego szczytu.

„Rosja nie zamierza atakować NATO”


Zaledwie kilka dni przed odsunięciem, pod koniec października, Ławrow zapewniał publicznie, że Rosja jest gotowa „pisemnie zagwarantować, że nie zaatakuje żadnego państwa NATO ani UE”. – Nie mamy i nie mieliśmy zamiaru atakować żadnego z obecnych członków NATO i Unii Europejskiej. Jesteśmy gotowi zapisać to stanowisko w przyszłych gwarancjach bezpieczeństwa – mówił podczas Konferencji Bezpieczeństwa Euroazjatyckiego w Mińsku.


Jednocześnie oskarżał Zachód o „przygotowywanie się do wielkiej wojny w Europie” i kontynuował narrację o ekspansji NATO „kosztem bezpieczeństwa Rosji”.


Czytaj też:
Nagła zmiana w podejściu do Rosji. To on wpłynął na Trumpa?Czytaj też:
Te rakiety mogą uderzyć w USA. Wszystko pod okiem Putina