W pierwszym półfinałowym meczu WTA Finals druga zawodniczka grupy Steffi Graff, Jessica Pegula, mierzyła się ze zwyciężczynią grupy Sereny Williams, Jeleną Rybakiną. Dla obu zawodniczek był to dopiero drugi bezpośredni pojedynek i drugi w ramach tego turnieju. W 2023 roku w fazie grupowej górą była Amerykanka.
Piątkowe spotkanie rozpoczęło się od fenomenalnego gema serwisowego Rybakiny. Kazaszka zagrała dwa asy serwisowe i nie pozwoliła na zbyt wiele Peguli, potwierdzając, że podczas tegorocznego WTA Finals przy swoim podaniu czuje się jak ryba w wodzie. Amerykanka również utrzymała swoje podanie.
Chwilę później Pegula miała dwa break pointy – ostatecznie udało się zaskoczyć Rybakinę i tym samym reprezentantka Kazachstanu została przełamana dopiero po raz trzeci w turnieju w Rijadzie. Zapowiadało się niezwykle emocjonująco, zwłaszcza że Jelena nie zamierzała tak pozostawić sprawy – wymuszała presję na Amerykance i błyskawicznie odłamała.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz popisał się kapitalnym trafieniem w Argentynie
Czuć było, że obie zawodniczki są na bardzo zbliżonym poziomie. Obie potrafiły znakomicie returnować, ale i wciągać się w dłuższe wymiany. Pegula znów przełamała Rybakinę, choć Kazaszka prezentowała się naprawdę dobrze. Było 3:2 dla Amerykanki, a urodzona w Moskwie tenisistka zaczęła trzymać się za prawy bark, co zwiastowało, że z jej zdrowiem nie jest zbyt dobrze.
Mimo to reprezentantka Kazachstanu w kolejnym gemie wróciła ze stanu 40:0 do równowagi i polowała na kolejne przełamanie powrotne. Rybakina potrafiła zagrać doskonałego winnera z returnu, ale dobre zagrania przeplatała prostymi błędami – widać było, że dąży do skracania akcji najbardziej, jak to możliwe. Ostatecznie prowadzenie podwyższyła Pegula.
Choć Kazaszce doskwierał ból, ta nie dawała za wygraną i przy swoich gemach serwisowych znów pewnie pokonywała rywalkę. Serwis, bekhend i wypady pod siatkę były największymi atutami Jeleny Rybakiny. Pegula z kolei grała swoje i punktowała rywalkę różnorodnymi serwisami. Rybakina zresztą sama sobie nie pomagała, popełniając sporo niewymuszonych błędów. Ostatecznie pierwsza odsłona zakończyła się po 40 minutach wynikiem 6:4 dla Amerykanki.
Problemy trzymały się Rybakiny, choć w gemie otwierającym drugą partię prowadziła już 40:0. Kazaszka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu, ale ostatecznie dała radę utrzymać swoje podanie. Chwilę później niespodziewanie Rybakina była blisko przełamania Amerykanki. Miała trzy break pointy po świetnym forhendzie zagranym w samą linię końcową. Wszystkie jednak wybroniła Pegula i również utrzymała serwis.
Po chwili amerykańska tenisistka odebrała bardzo silny serwis rywalki, ta podeszła pod siatkę, ale popełniła fatalny błąd i nie trafiła w kort. Rybakina starała się grać w swoim stylu – agresywnie i ryzykownie i to, co wcześniej przynosiło efekt, w piątkowe popołudnie ją gubiło. Mimo to, była w stanie ponownie utrzymać swoje podanie.
Pegula zaczęła się mylić i znów dała trzy szanse Rybakinie na przełamanie. Tym razem Kazaszka bez problemu wykorzystała gorszą dyspozycję rywalki w jej gemie serwisowym i zbudowała przewagę, którą po chwili podwyższyła na 4:1. Drugi set układał się zupełnie inaczej, niż pierwszy, a Amerykanka mogła mieć poczucie niewykorzystanej szansy na pokonanie Rybakiny w dwóch partiach. Zwłaszcza, że ta się rozkręcała i siódmego gema wygrała do zera.
I nagle Pegula zdołała się odłamać, choć Rybakina miała drugiego seta wyłożonego na tacy. Kazaszka znów popełniła podwójny błąd serwisowy, a potem wyrzuciła bekhend i pozwoliła rywalce wrócić do rywalizacji o szybsze zakończenie tego spotkania.
I tak przy stanie 4:5 w drugim secie obie zawodniczki grały na przewagi. Raz myliła się Pegula, a raz Rybakina. Ostatecznie pewnym uderzeniem bekhendem spod siatki Kazaszka zakończyła tę odsłonę wynikiem 6:4, a trzeciego seta zaczęła w swoim stylu – od dwóch asów serwisowych i rozbicia rywalki do zera.
Pegula miała szansę przełamać przeciwniczkę, zaskakując ją genialnym slajsem, do którego Rybakina ruszyła bardzo późno. Mimo to Kazaszka zdołała skontrować to zagranie i oddalić ryzyko przełamania. Tylko na moment, bo Amerykanka odpowiedziała silnym returnem i miała kolejną szansę. Znów jednak Rybakina zdołała się wybronić. Obserwowaliśmy niezwykle zaciętą walkę, zakończoną utrzymaniem podania przez reprezentantkę Kazachstanu.
Obie panie dobrze radziły sobie w swoich gemach serwisowych, a Rybakina dalej straszyła Pegulę genialnymi serwisami, otwierając swoją szóstą setkę asów w tym roku kalendarzowym. W końcu to Kazaszka zdobyła przełamanie i doprowadziła do stanu 4:2, znacznie przybliżając się do pierwszego w karierze finału WTA Finals.
Niespodziewanie Amerykanka odgryzła się w najlepszy możliwy sposób już w kolejnym gemie. Najpierw zagrała znakomity return, potem minęła Rybakinę przy siatce, wygrała wymianę forhendową i prowadziła 40:0. Kazachską tenisistkę stać było tylko na wyśmienity kończący bekhend – Pegula odłamała.
Po chwili mogło być 4:4, ale Rybakina wróciła ze stanu 40:15 po błędach forhendowych swojej rywalki. Pegula dała się przełamać, rzuciła rakietą w geście frustracji i miała świadomość, że będzie niezwykle trudno wybronić ten mecz przy serwisie Rybakiny.
Kazaszka bez większych problemów zakończyła rywalizację, dokładając swojego piętnastego asa w tym meczu, a następnie wrzucając Pegulę na minę dwoma świetnymi serwisami. W finale Jelena Rybakina zmierzy się ze zwyciężczynią meczu pomiędzy jej rywalką z fazy grupowej, Amandą Anisimovą a liderką światowego rankingu Aryną Sabalenką. Finał już w sobotnie popołudnie.
WTA Finals, półfinał gry pojedynczej:
Jelena Rybakina (Kazachstan, 6) – Jessica Pegula (USA, 5) 4:6, 6:4, 6:4