Pierwsze recenzje Borderlands 4 zwiastowały powrót serii w wielkim stylu. Krytycy chwalili twórców za to, że zdołali uchwycić w grze ducha cyklu, a oceny w serwisach branżowych sugerowały, iż Gearbox Software dostarczyło jeden z lepszych looter shooterów ostatnich lat. Niestety, entuzjazm szybko przygasł, gdy do głosu doszli gracze pecetowi.

Wkrótce po premierze produkcja została wręcz zalana negatywnymi opiniami na Steamie – głównie z powodu fatalnej wydajności. Na krótki czas gra osiągnęła nawet status „w większości negatywnych” recenzji (teraz są one „mieszane”).

Na krytykę zareagował szef Gearboxa, Randy Pitchford, który próbował bagatelizować problem, twierdząc, że Borderlands 4 to tytuł dla „graczy premium”. Jak nie trudno zgadnąć, słowa te spotkały się jednak z falą krytyki.

Na szczęście Gearbox szybko zabrał się za naprawę gry, publikując kolejne aktualizacje poprawiające płynność i stabilność. Jednak szkody wizerunkowe zostały już wyrządzone, co – jak się okazuje – miało wpływ na sprzedaż tytułu.

W najnowszym wywiadzie dla serwisu The Game Business, udzielonym po ogłoszeniu opóźnienia premiery GTA 6, dyrektor generalny Take-Two, Strauss Zelnick, przyznał, że sprzedaż Borderlands 4 była „słabsza” od oczekiwań.

Gra spotkała się z doskonałym przyjęciem krytyków i jesteśmy bardzo zadowoleni z jej wydania. Jednocześnie pojawiły się pewne wyzwania związane z premierą na Steamie. Gearbox zajmuje się tymi wyzwaniami i będzie to robić nadal. Jeśli chodzi o liczbę sprzedanych egzemplarzy, wyniki były nieco słabsze, niż byśmy sobie tego życzyli. Uważamy jednak, że gra odniesie wielki sukces w dłuższej perspektywie – przyznał Zelnick.

Choć sytuacja powoli się stabilizuje, a kolejne patche rzeczywiście poprawiły działanie Borderlands 4, reputacja gry i samego Pitchforda ucierpiała. Mimo to, jeśli Gearbox konsekwentnie będzie ulepszał produkcję, być może uda się jeszcze odzyskać zaufanie graczy.

  1. Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google

Borderlands 4