– Możecie pytać o wszystko, żadnych tematów się nie boję! – tymi słowami wita się z łamami Weszło Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN dołącza dziś do grona felietonistów naszego portalu! Co tydzień na naszej stronie znajdziecie opinie wybitnego reprezentanta Polski na bieżące tematy, ale Zbigniewa Bońka pytać będziemy o absolutnie wszystko, co tylko nam – i Wam! – przyjdzie do głowy. A jak doskonale wiecie, prezes Boniek, odpowiadając, w język się nie gryzie. Już dziś opowiada nam jak wygląda sytuacja z karą dla Maccabi Hajfa, co sądzi o Robercie Lewandowskim i jak ocenia „zaściankowy bunt” w PZPN.

Felietony Zbigniewa Bońka na Weszło będziemy publikować w formie podobnej do Q&A. W każdy piątkowy poranek poruszymy z byłym prezesem PZPN siedem kwestii – czasami będą to konkretne pytania, czasami zarzucimy ogólny temat, a czasami oddamy mikrofon Wam, drodzy czytelnicy.

Tak jest, Wy także będziecie mogli zadawać Zbigniewowi Bońkowi swoje pytania – co tydzień będziemy publikować w naszych social mediach wpisy, pod którymi zbierzemy tematy i pytania, na które chcielibyście, aby odpowiedział 80-krotny reprezentant Polski. Możecie zostawiać je też w komentarzach do tekstu. Najciekawsze przekażemy prosto byłemu prezesowi PZPN!

Odpowiedzi na pierwsze tematy Zbigniew Boniek udziela już dziś. Specjalnie dla Weszło zdradza, co sądzi na temat kontrowersyjnego nagrania z szatni Lecha Poznań, co myśli o problemach Legii Warszawa i ocenia zamieszanie w Polskim Związku Piłki Nożnej. Tłumaczy też, dlaczego nie chciał wypowiadać się w książce „Lewandowski. Prawdziwy” autorstwa Sebastiana Staszewskiego oraz do kogo należy kierować pytania o karę dla Maccabi Hajfa.

Oddajmy zatem głos naszemu nowemu felietoniście!

O sytuacji w meczu Maccabi – Raków i braku kary dla izraelskiej drużyny:

Od 2 kwietnia nie pełnię już żadnej funkcji – administracyjnej czy reprezentacyjnej – w UEFA, bo wówczas wygasł mój mandat wiceprezydenta. Może niektórzy w Polsce o tym nie wiedzą, skoro cały czas pytają mnie o takie rzeczy? Niestety, nie mam nic wspólnego z tym, co dzieje się dziś w europejskiej centrali, więc nie jest to pytanie do mnie.

Pytania należy kierować raczej do Polskiego Związku Piłki Nożnej. Do prezesa Cezarego Kuleszy i wiceprezesa ds. zagranicznych Dariusza Mioduskiego. To ludzie, którzy mają odpowiednie kompetencje i dzięki swoim funkcjom są uprawnieni do działania. I to oni powinni drążyć ten temat. Przecież wiceprezes ds. zagranicznych może codziennie słać pisma do europejskiej federacji w tej sprawie. Tak jak i prezes Kulesza. Powiem tak: gdybym ja nadal pracował w UEFA to już z pięć razy napisałbym pismo z prośbą o wyjaśnienia i pytaniami: na jakim etapie jest postępowanie, czy zostało już zakończone, jakie wysunięto wnioski. Bo przecież nawet jeśli postępowanie jest zakończone i nikogo nie ukarano, to muszą być jakieś wnioski, prawda?

Jako wiceprezydent UEFA byłem zwykle daleko od spraw jurysdykcyjnych. Byłem od innych rzeczy i kilka poważnych tematów, które zaproponowałem zostało przegłosowanych: optowałem choćby za wprowadzeniem 16 drużyn w dywizji A Ligi Narodów – przecież to był mój pomysł, ja go przedstawiłem. Skorzystaliśmy na tym, zresztą razem z Niemcami, utrzymując się w najwyższej dywizji. To ja jako pierwszy ruszyłem temat zniesienia zasady goli na wyjeździe. Dzięki mojej działalności organizowaliśmy od 2012 roku wiele imprez i te działania nadal procentują. Dzięki mądrej polityce międzynarodowej zorganizowaliśmy Euro U21, mistrzostwa świata U20, finały europejskich pucharów. Ten trend się rozwija, bo jako kraj jesteśmy uważani za bardzo przyjazny i PZPN nadal jest tego beneficjentem.

Natomiast mam wciąż sporo znajomych w UEFA i często pytam ich, dlaczego decyzja w sprawie Maccabi nie została jeszcze podjęta. To ważne, by dobrze mnie zrozumiano: nie chcę w żaden sposób bronić skandalicznej sytuacji, jaka się wydarzyła. Ona mnie także zabolała. Ale gdy pytam, słyszę, że sama sprawa nie jest łatwa, bo mecz był na neutralnym terenie i nie wiadomo, czy nie doszło w tym przypadku do jakiejś politycznej prowokacji. Właściciele i prezydent Maccabi absolutnie odżegnują się od transparentu i twierdzą, że ich kibiców na tym meczu nie było, a oni jako klub w ogóle nie sprzedawali biletów na to spotkanie. Czyli: UEFA nie wie jaką podjąć decyzję, dalej sprawdza, bo od każdej decyzji można się odwołać i w drugiej, trzeciej instancji sprawę wygrać. A uważam, że UEFA przegrywać spraw nie może. Musi mieć więc niepodważalne argumenty.

O tym jak odbiera filmik Lecha Poznań z szatni Rayo Vallecano:

Powiem tak – infrastruktury w naprawdę wielu europejskich krajach, nawet tych należących do lig top5, często są po prostu przestarzałe. Odbiegają od tego, co mamy w Polsce – bo my w ostatnich dziesięciu-piętnastu latach właściwie wybudowaliśmy całą infrastrukturę polskiej piłki od nowa. I faktycznie jest tak, że często gdy bywam na różnych meczach, to uderzają mnie warunki tamtejszych stadionów, które wymagałyby renowacji.

Natomiast czy ja robiłbym z tego filmiki i czy bym się z tego nabijał? To już jest zupełnie inny temat. Bo ja bym akurat tego nie zrobił.

O obecnej sytuacji Legii Warszawa, zwolnieniu trenera Iordanescu:

Wczorajsza porażka z Celje była trochę pechowa, tak jak kilka innych przegranych Legii w tym sezonie. Bo nie można powiedzieć, żeby Legia była wczoraj drużyną gorszą. Miała sytuacje, gdyby je wykorzystała, to wynik byłby całkiem inny. Nie chcę być cenzorem warszawskiego klubu, bo to nie moje zadanie, natomiast patrząc z boku, to przyznaję otwarcie – byłem przekonany, że wybór trenera Edwarda Iordanescu był wyborem właściwym. Wydawało mi się, że to człowiek inteligentny, z odpowiednią perspektywą, z odpowiednim doświadczeniem oraz pochodzący z piłkarskiej rodziny, bo jego ojciec był wielkim fachowcem. Iordanescu też miał już swoje osiągnięcia. Wydawało mi się, że to dobre CV dla Legii Warszawa.

Natomiast fakt, że trener Iordanescu w Legii nie wypalił, to efekt wielu komponentów. Nie chcę dogłębnie oceniać sytuacji w Legii, bo nie jestem jej aż tak blisko, ale jeżeli w klubie występuje wielki problem, to nie jest to kłopot tylko z trenerem. Problemy zawsze są złożone i wielowarstwowe. Mówienie, że odejdzie Iordanescu i przyjdzie ktoś inny i to spowoduje, że drużyna będzie miała inną rzeczywistość, jest po prostu nieporozumieniem. Tak to w futbolu nie funkcjonuje. Piłka jest fajna, bo w piłce wszyscy rozmawiają i wszyscy uważają, że się na piłce znają. Natomiast rzeczywistość nie jest aż taka prosta.

A czy ja miałbym kandydata na trenera Legii? Absolutnie nad tym nie myślałem, ale wiem jedno – Legia to zdecydowanie najbardziej medialny klub w Polsce. Jest też, czy to się komuś podoba czy nie, klubem, który najwyraźniej reprezentuję Polskę na zewnątrz: na dziś tak to właśnie wygląda. W związku z tym, jeśli ktoś idzie do Legii – czy to piłkarz czy trener, musi wiedzieć, że stawiane tam warunki różnią się od tych w innych klubach. Potrzeba odpowiedniej osoby pod wieloma względami: charyzmy, wytrzymałości psychicznej, zainteresowania ze strony mediów. Granie w Legii to nie jest to samo co granie w kilkunastu innych polskich klubach. Tam wymagania i stres są dużo większe. I krytyka też jest znacznie większa. A kogo wybierze Legia – i może przede wszystkim: kto wybierze nowego trenera – jest dla mnie zagadką. Bo widziałem kilku szkoleniowców, którzy nigdy nie powinni być trenerami Legii, a jednak zostali wybrani. Trudno mi więc powiedzieć, kto jest dziś za to odpowiedzialny.

Nie będę więc rzucał nazwiskami, natomiast muszę powiedzieć, że dziwi mnie, że w polskiej rzeczywistości piłkarskiej nigdy nie było trenerów włoskich. Albo prawie nigdy. A jeśli byli, to tacy, którzy mają tylko włoskie korzenie, albo niby są Włochami, ale z włoską piłką nie mają nic wspólnego jak Gino Lettieri. Niby Włoch, niby Niemiec, ale to nie jest trener, który wywodzi się z włoskiej szkoły trenerskiej.

O zamieszaniu w PZPN, rejestracji nowych władz w KRS i donosach na Dariusza Mioduskiego:

Uważam, że Darek jest najlepszym kandydatem na wiceprezesa PZPN ds. zagranicznych. O ile w ogóle oczywiście jest potrzeba, by takie stanowisko istniało. Bo sytuacja wygląda tak: zgodnie ze statutem Polskiego Związku Piłki Nożnej federację w kraju i poza krajem reprezentuje prezes PZPN. Natomiast prezes może powołać wiceprezesa ds. zagranicznych, który troszkę zwolni go z tego obowiązku i który ze względu na swoją charyzmę, postawę, znajomości, może w tych relacjach międzynarodowych bardzo pomóc. I wydaje mi się, że Darek Mioduski jest idealnym kandydatem do tej funkcji.

Gdybym obok pana Mioduskiego postawił pana Golbę, to nie mając absolutnie nic do nikogo, uważam, że waga przechyla się w stronę kolegi Mioduskiego. I nie ma o czym dyskutować. Natomiast cała ta sytuacja z donosami pokazuje, że był jakiś zaściankowy bunt, który spowodował, że sytuacja stała się niejednoznaczna.

Zawsze wydawało mi się, że prezes Cezary Kulesza i Dariusz Mioduski idą w jednym szeregu, a okazało się, że idą po dwóch różnych stronach ulicy. Bo jeśli prezes pozwolił na tego typu bunt, na podważanie demokratycznego wyboru sali, to znaczy, że musiał też za nim być i go tolerować. Ja nigdy bym do niego nie dopuścił. Gdybym wybrał kogoś wiceprezesem i ten wybór zostałby demokratycznie zatwierdzony przez delegatów, to – koniec i kropka. Żadnych dalszych wygłupów by nie było. Ale dziś mamy nową rzeczywistość, jest nowy prezes, nowy związek i mają prawo robić, co chcą. Dla mnie to całkowicie niepotrzebne zamieszanie. Dla Darka sama rola wiceprezesa PZPN ds. zagranicznych jest fajna, ale nie powoduje żadnych większych zobowiązań.

Klęska Kuleszy i Gangu Betona! Sąd udaremnił zamach na Mioduskiego

O premierze książki „Lewandowski. Prawdziwy” Sebastiana Staszewskiego:

Na szczęście nie widzę potrzeby, by taka książka – tworzenie jakichś portretów psychologicznych – miała powstać także o mnie. Jest to książka pana Staszewskiego, nie przy współudziale Roberta, choć z tego co wiem, Robert zgodził się na rozmowę z autorem.

Ja akurat odmówiłem, bo pan Staszewski mnie także chciał w wielu kwestiach przepytać. Ja natomiast uważałem, że absolutnie nie ma potrzeby, żebym w tym uczestniczył i nie mam z tą książką niczego wspólnego. Nie wiem, czy spowoduje ona jakąś rysę w ocenie Roberta Lewandowskiego.

Jeżeli chodzi o moje wrażenia i doświadczenia z Robertem – są tylko pozytywne. Fajny, normalny człowiek, wielki piłkarz. W ostatnich dziesięciu latach z pewnością będący wśród dziesięciu najlepszych graczy w Europie. Wiadomo, że wrażliwość takich piłkarzy, sposób ich myślenia, bogactwo, powoduje, że mają troszeczkę inny charakter od większości ludzi. Natomiast dla mnie Robert to fantastyczny, dobry człowiek. Także dobry kolega, choć oczywiście dzieli nas różnica lat. Jeśli w tej książce wyjdą jakieś negatywne tematy, bo już słyszę coś o żonie, to powiem szczerze – ja w to nie wierzę.

Robert i Anna Lewandowska

O budowaniu pewności siebie, zachowaniu luzu i wewnętrznej równowagi:

Jestem człowiekiem, który ma własne zdanie, ale czasami chce mi się śmiać, gdy słyszę, że mam jakieś tam ego. Ja żadnego ego nie mam! Potrafię rozmawiać z każdym, mogę iść na kawę i z kierowcą autobusu, i z ważnym człowiekiem ze sceny międzynarodowej.

Czy jestem pewny siebie? Nie. Po prostu mam swoje zdanie i do wszystkiego odpowiedni dystans. Jeśli mówię o kwestiach, w których mam odpowiednie doświadczenie i znajomość tematu, to może sprawiam wrażenie, że jestem pewny siebie. Ale jestem też człowiekiem, który potrafi się zapytać, skorzystać z doświadczenia innych, zwłaszcza w tematach o których nie mam zielonego pojęcia albo chciałbym wiedzieć więcej. A zresztą pewność siebie nie jest żadnym grzechem, prawda?

O tym, co najbardziej irytuje Zbigniewa Bońka w uniwersum polskiej piłki nożnej:

Nic mnie nie irytuje. To nasza rzeczywistość, ja ją akceptuję. Uważam natomiast, że moglibyśmy dużo więcej w naszej piłce zrobić, zwłaszcza w piłce klubowej. Widząc jaką mamy infrastrukturę, jakie mamy zaplecze i zainteresowanie kibiców, jaki jest ogólny trend, że piłka w Polsce się, niby, rozwija. Bo piłka się rozwija, ale mam wątpliwości, czy jakość się poprawia. A to dwa zupełnie różne tematy.

Mówiąc to mam na myśli, że piłka w Polsce staje się naturalnie coraz bardziej popularna, jest coraz więcej kibiców na stadionach, wiele spraw wygląda dobrze. To przynosi więcej pieniędzy, ale czy my te pieniądze przekładamy na jakość? Czy my ich nie przepalamy i nie wykorzystujemy w niewłaściwy sposób? Czasami zastanawiam się, czy nie moglibyśmy wykorzystywać ich lepiej. Ale do tego potrzebni są ludzie, którzy się na piłce znają. Bo wydawanie pieniędzy jest łatwe. Tylko trzeba się na tym trochę znać.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. 400mm.pl / Newspix.pl