W poniedziałek 10 listopada Donald Trump zagroził pozwaniem brytyjskiej telewizji BBC na kwotę 1 mld dol. (prawie 4 mld zł) w związku z relacjami na temat jego administracji.

Podczas gdy Trump grozi miliardowym pozwem, Putin z zadowoleniem przygląda się z boku. Dla obu to idealny moment, by uderzyć w zachodnie media i ich wiarygodność.

Za przyczynę całego zamieszania uznaje się sposób, w jaki BBC zmontowało przemówienie Donalda Trumpa wygłoszone tuż przed atakiem na Kapitol 6 stycznia 2021 r. Fragment ten został wykorzystany w programie „Panorama”, który wyemitowano zaledwie kilka dni przed wyborami prezydenckimi w 2024 r. W dokumencie — jak później ujawniono — słowa Trumpa zostały pocięte i zestawione w taki sposób, że mogły sprawiać wrażenie bezpośredniego wezwania do przemocy.

To właśnie ten montaż wywołał falę krytyki wobec BBC i doprowadził do jednego z największych kryzysów w historii brytyjskiego nadawcy publicznego. W jego wyniku ze stanowiska zrezygnowali dyrektor generalny Tim Davie oraz najwyższa rangą redaktorka informacyjna Deborah Turness, którzy w niedzielę 9 listopada ogłosili swoje odejście.

W piśmie od zespołu prawnego Trumpa stwierdza się, że BBC ma wycofać „wszelkie fałszywe, zniesławiające, dyskredytujące i podburzające wypowiedzi” na jego temat do najbliższego piątku 14 listopada.

Oskarża również nadawcę o wyrządzenie prezydentowi „ogromnej szkody finansowej i reputacyjnej”.

— BBC zniesławiło prezydenta Trumpa, celowo i podstępnie zmontowało swój film dokumentalny, tak by wpłynąć na wybory prezydenckie

— powiedział rzecznik zespołu Trumpa.

Przewodniczący BBC Samir Shah powiedział, że dokument o Trumpie był wielokrotnie omawiany przez komisję ds. wytycznych i standardów redakcyjnych BBC, a lawina skarg w ostatnich tygodniach skłoniła go do „dalszej refleksji”.

„W wyniku tych rozważań doszliśmy do wniosku, że sposób montażu przemówienia rzeczywiście sprawiał wrażenie bezpośredniego nawoływania do przemocy” — napisał w liście do komisji. „BBC pragnie przeprosić za ten błąd w ocenie”.

Zapytany w wywiadzie, czy prezydent USA — który groził pozwami sądowymi wielu amerykańskim mediom — zamierza pozwać nadawcę, Shah odpowiedział: „Nie wiem tego jeszcze. Ale jest on osobą skłonną do sporów sądowych. Powinniśmy więc być przygotowani na wszystkie ewentualności”.

We wtorek 11 listopada do ataków Donalda Trumpa dołączyła ambasada Rosji w Londynie. W poście na Telegramie odniosła się do sporu, twierdząc, że BBC jest „niczym innym niż narzędziem propagandy i dezinformacji”.

Jej dziennikarze wybierają sobie fakty i nimi manipulują. Cenzurują także informacje, które nie są zgodne z ich stronniczą linią redakcyjną

— głosi post.

Ambasada Rosji w londyńskim oddziale we wtorek 11 listopada oskarżyła BBC o „systemowe wady, gdzie ideologiczna doktryna zastąpiła etykę dziennikarską” i stwierdziła, że nadawca prowadził przez lata „stronnicze relacje” i „podwójne standardy” w polityce redakcyjnej.

Ta korporacja stała się platformą dla rusofobii i ekstremizmu

— przeczytać można w poście.

W rozmowie telefonicznej z pracownikami BBC, o której poinformował Guardian, ustępujący dyrektor generalny BBC Tim Davie — który przyznał się do błędów — odpowiedział na zewnętrzną krytykę organizacji.

— To trudny czas dla BBC, ale damy radę. Przejdziemy przez to i będziemy się rozwijać. Ta narracja nie będzie pochodzić tylko od naszych wrogów. To nasz przekaz. My jesteśmy właścicielami.

Widzę, że wolne media są pod presją i są wykorzystywane jako broń. Myślę, że musimy walczyć o nasze dziennikarstwo.

Popełniliśmy kilka błędów, które dużo nas kosztowały, ale musimy o to walczyć — miał powiedzieć Tim Davie.