Matty Cash ma jeden z najlepszych momentów w karierze – został wybrany najlepszym piłkarzem października przez kibiców Aston Villi, podpisał z klubem nowy, czteroletni kontrakt, do tego strzelił gola Manchesterowi City i dwa dla polskiej reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata z Holandią i Finlandią. Piłkarz zaczął grać regularnie w polskiej kadrze odkąd zmienił się selekcjoner.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Kto cię zainspirował do „gry w golfa” po strzelonym golu?
Matty Cash: Wiesz, uwielbiam grać w golfa… Oglądam dużo różnych akcji na TikToku. Pierwszy raz cieszyłem się tak po golu w meczu towarzyskim z Mołdawią (2:0) w czerwcu. Zdobyłem bramkę i pomyślałem: pobiegnę do chorągiewki i zamachnę się jak przy uderzeniu kijem w piłeczkę. Kilku zawodników już tak robiło. Chłopaki z kadry pytali mnie o tego „golfa”, czy to jakaś wiadomość.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz popisał się kapitalnym trafieniem w Argentynie
Na przykład do trenera Michała Probierza.
Nie, nie. Naprawdę nie. Zrobiłem to przecież, gdy Probierz był jeszcze selekcjonerem. Trener nie pytał mnie o to.
A jaka była wasza relacja?
Szczerze… po Euro 2024 byłem bardzo rozczarowany. Spodziewałem się powołania na turniej, nie rozumiałem tej decyzji, sam siebie pytałem, czemu nie jadę na Euro. Byłem w dobrej formie, po udanym sezonie, ale cóż. Musiałem to uszanować. Trudno było mi nawet oglądać mecze Polski, bo czułem, że mógłbym pomóc drużynie. Byłem naprawdę przybity.
Co było gorsze: brak powołania na turniej czy jednak przeczytanie o tym w internecie?
Trener nigdy nie wytłumaczył mi tej decyzji. Po turnieju żyliśmy tak, jakby nic się nie stało. Pamiętam, gdy pojawiła się informacja o zawodnikach powołanych, dostałem mnóstwo wiadomości. Wszedłem na portal X i przeczytałem newsa. „Co?” – pomyślałem. Przecież miałem jechać. To był dla mnie cios. Myślę, że o takich rzeczach lepiej dowiadywać się bezpośrednio od selekcjonera, a nie z prasy.
Jakie są różnice pomiędzy Michałem Probierzem a Janem Urbanem?
Jan grał w piłkę na wysokim poziomie, w Osasunie jest traktowany jak legenda. Jeżeli chodzi o prowadzenie treningów, jest naprawdę dobry pod względem taktycznym. Rozumie sytuacje boiskowe, daje zawodnikom dużo pewności siebie, jest wymagający, przekazuje nam dużo informacji: jak mamy się zachowywać w konkretnych sytuacjach. Jego wskazówki są „czyste”, trafiają w punkt. Na pewno pod tym względem jest duża różnica w porównaniu do poprzedniego trenera.
Masz lepszy kontakt z obecnym selekcjonerem?
Dużo ze mną rozmawia: o piłce, nawet o życiu. W kontakcie pomaga nam też tłumacz. Na pewno jednak trener Jan sprawniej przekazuje mi, co ma na myśli. Mówi, czego ode mnie oczekuje i to ułatwia mi grę w kadrze. Lubię taką formę komunikacji.
Zastanawiam się, jak czułeś się w środku ogromnego skandalu w reprezentacji, który miał miejsce w czerwcu, nie znając języka polskiego. Michał Probierz zmienia kapitana, Robert Lewandowski rezygnuje z gry w kadrze. Ktoś ci to na bieżąco tłumaczył?
Szczerze, to jestem dużym szczęściarzem, że wielu rzeczy nie rozumiem. Śmieje się z tego. Ja wiem, że w Polsce lubi się „dramy”. Jest tego więcej, niż w Anglii. Trochę się jeszcze tego uczę. Coś tam do mnie dotrze, ale raczej niezbyt dużo. Dzięki temu mogę być uśmiechnięty! Nie lubię dram, wolę być wesoły. W piłce i tak mamy wiele trudnych sytuacji, presji, parcia na wynik. Po co sobie jeszcze dokładać dodatkowe obciążenie?
Ale rozumiałeś, co działo się w czerwcu?
Rozumiałem sytuację i to, o co tam mniej więcej chodziło. Mieliśmy spotkanie z drużyną i trenerem, zostałem poinformowany. Bardziej jednak skupiałem się na samym meczu. To mnie interesowało.
Czyli byłeś jedynym nieświadomym, ale uśmiechniętym gościem w całej drużynie.
Ha! Tak jak powiedziałem, naprawdę cieszę się, że niewiele rozumiem. Każdy miał swoją opinię o tej sytuacji, a ja nie byłem w to zaangażowany. Wyskakiwało mi mnóstwo artykułów w internecie. Jesteśmy tylko ludźmi, piłkarze też korzystają z telefonów i czytają różne rzeczy, ale ja się w to nie zagłębiałem.
Jak oceniasz tamte zdarzenia?
Po czasie, patrząc na to z dystansu, mogę tylko powiedzieć, że dzień przed meczem powinieneś skupić się na wygraniu meczu, a nie zastanawiać się, kto powinien być kapitanem.
Wtedy, w czerwcu, zrobiła się niepotrzebna drama. Lewandowski to najlepszy piłkarz w historii polskiej piłki i zasługuje na szacunek. Sytuacje, które miały miejsce, były niepotrzebne. Mam jednak szacunek także do Zielińskiego i myślę, że też wywiązałby się ze swojej roli. Tak naprawdę mamy kilku kapitanów: „Lewego”, Zielińskiego, Bednarka. Każdy z nich jest skoncentrowany na drużynie i wygrywaniu.
Pierwszego dnia listopadowego zgrupowania miała miejsce kolejna, nieco mniejsza „drama” związana z wizytą Roberta Lewandowskiego w USA.
Ah te dramy… Lewandowski rozświetlił najbardziej znany budynek na świecie specjalnie dla swojego kraju. To pewien symbol dla wszystkich Polaków i ogromne wyróżnienie dla „Lewego”. Nie robiłbym z tego żadnego problemu. Lewandowski ma ogromne doświadczenie i wie, co jest dla niego dobre, a co nie. Mówię o kwestiach regeneracji i odpoczynku. Prowadzi się bardzo mądrze i podejmuje decyzje, które zaprowadziły go na szczyt.
A może jemu można więcej?
Nie uważam, że jest traktowany szczególnie inaczej od reszty z nas. To jedna z najbardziej popularnych osób w Polsce. Jest kapitanem, legendą i może robić, co uważa.
To twój najlepszy czas w karierze?
Myślę, że tak, to najlepszy czas. Czuję się bardzo pewny siebie w każdym meczu. Jestem efektywny i w klubie i reprezentacji. Nie zamierzam na tym poprzestawać, chcę iść dalej, piąć się wyżej.
Zmieniłeś coś w prowadzeniu się czy po prostu zyskałeś na braku kontuzji?
Chyba właśnie ta druga kwestia pozwoliła mi zachować ciągłość i regularność w graniu. Niestety, kontuzje mnie hamowały. Dodałem kilka elementów w indywidualnym przygotowaniu fizycznym, żeby eliminować problemy mięśniowe, wykluczać małe urazy. To poskutkowało stąd mogłem wskoczyć na wyższy poziom.
Skąd u ciebie tak częste problemy mięśniowe?
Do tej pory robiłem wszystko, co trzeba poza boiskiem, ale zmieniłem kilka drobnych rzeczy, dodałem parę nudnych, ale ważnych ćwiczeń stabilizacyjnych. I poszło. Czuję się naprawdę komfortowo w swoim ciele.
Podpisałeś nowy kontrakt z Aston Villą, do 2029 roku. Miałeś wcześniej oferty z innych klubów?
Miałem kilka propozycji latem. Kilka nazw przewinęło się w mediach: z Premier League i spoza Anglii. Od początku myślałem jednak o tym, by zostać w Aston Villi. Podoba mi się tu, rozwijam się. Rok temu graliśmy w Lidze Mistrzów, dalej rywalizujemy w europejskich pucharach. Za chwilę dobiję do dwustu występów dla klubu, zostało mi jeszcze pięć. Mam tu cele do osiągnięcia. A za cztery lata idę do Legii Warszawa!
Poważnie?
Pamiętam ich świetnych kibiców. Na razie nie ruszam się z Birmingham. Mamy świetnego trenera. Wierzy we mnie. Szybko dogadaliśmy się w sprawie nowej umowy. Unai Emery jest znakomitym taktykiem, bardzo błyskotliwym i mądrym szkoleniowcem. Rozumie grę, potrafi pomóc ci we własnym rozwoju, potrafi rozwinąć zespół. Praca z nim to przyjemność. To najlepszy trener, jakiego miałem w karierze. No i Jana Urbana.
Ostatnie tygodnie to przede wszystkim twoje piękne gole: dla klubu i reprezentacji.
Ćwiczę uderzenia z daleka. Myślę, że mam dobry strzał. Nie jest to łatwe, gdy rywale wiedzą, że lubisz to robić, ale jak wpadnie jedna, druga bramka, to czujesz dodatkową pewność siebie. W tym sezonie mam cztery gole, całkiem niezły wynik. Gol z Holandią dał mi niesamowite emocje. A ten z Manchesterem City też był wyjątkowy z uwagi na naszą wygraną 1:0. To chyba moje dwa ulubione gole w całej karierze.
Grasz w jednym zespole z mistrzem świata. Jaki jest bramkarz Emiliano Martinez?
Wariat. Wykorzystuje swoje cechy charakteru na boisku. Tańczy przy rzutach karnych, prowokuje, emanuje pewnością siebie. Są ludzie, którzy go za to nie lubią, ale Emi taki jest i nie udaje. Ma mentalność zwycięzcy. W ostatnim meczu miał dwie fenomenalne interwencje. Odbił piłkę po rykoszecie, która leciała pod poprzeczkę. W takich momentach pokazuje, ile potrafi.
Kogo wyżej cenisz: Martineza czy Wojciecha Szczęsnego. Obaj zostali nominowani do nagrody dla najlepszego bramkarza FIFA w 2025 roku
Emi jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie w ostatnich latach, a Szczęsny może pochwalić się całą, kompleksową karierą. Cenię obu.
W jednym z wywiadów stwierdziłeś, że Piotr Zieliński jest najlepszym zawodnikiem, z którym grałeś w jednym zespole.
I to podtrzymuje. „Zielu” jest po prostu znakomitym zawodnikiem. Nie chcę porównywać, czy lepiej radzi sobie podczas treningu czy w samym meczu. W meczu nie zawsze możesz pokazać pełnię swoich możliwości, ale kiedy patrzę na jego umiejętności… wszystko robi naturalne: kontroluje piłkę, podaje, gra obiema nogami, ma wizję. Jest po prostu niesamowity.
Wspomniałeś też, że szukasz kandydatki na dziewczynę, z Polski. Jak ci idzie?
Zdecydowanie potrzebuję dziewczyny z Polski! Po pierwsze: są piękne, po drugie: może w końcu ruszę z nauką języka polskiego. Coś czuję, że dziewczyna z Polski byłaby dla mnie dobrą żoną.
Czyli dalej szukasz?
Tak. Miałem kilka konwersacji na Instagramie, było spoko, ale dalej szukam!
Jest zainteresowanie?
Teraz dostaję mniej wiadomości. Po niedawnym golu z Manchesterem City moja skrzynka na Instagramie była pełna! Żartuję. Jeśli jest tam gdzieś kandydatka na żonę z Polski, śmiało, napisz!
Rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty