„Patrz, cała Polska przyjechała!”. Mężczyzna kręcił z niedowierzania głową, pokazując swojej córce kolejki, które ustawiły się pod Areną Gorzów w piątkowe popołudnie. Ale przecież nie codziennie polscy kibice mogą obejrzeć na własne oczy mecz Igi Świątek.
Gwiazda światowego tenisa po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy zagrała na ojczystej ziemi, co wzbudziło ogromne zainteresowanie rozgrywkami Billie Jean King Cup. I choć można to było przewidzieć, wszystkie bilety wyprzedały się ponoć w kilka godzin, organizatorzy otworzyli bramy hali dopiero na 60 minut przed rozpoczęciem zawodów.
Efekt?
Jeszcze na pięć minut przed startem wokół areny ciągnęła się bardzo długa kolejka kibiców, rozgoryczonych, że nie zdążą na trybuny na pierwsze spotkanie reprezentacji Polski.
Szczęśliwie dla nich, Iga Świątek wyszła na kort znacznie później. Gdyby nie układ gier, choć zgodny z przyjętymi zasadami turnieju, w Gorzowie doszłoby pewnie do pewnego skandalu, a złość fanów byłaby gigantyczna.
Ci, którzy spóźnili się na pojedynek Katarzyny Kawy z Vivian Yang, musieli się nieźle zdziwić, gdy zobaczyli wynik meczu. Polka przeżywała bowiem bardzo trudne chwile – zajmująca 941. miejsce w rankingu WTA reprezentantka Nowej Zelandii sprawiała naszej rodaczce nadspodziewanie duże problemy.
Kawa popełniała masę niewymuszonych błędów, nie potrafiła zepchnąć rywalki do defensywy i narzucić swojego stylu gry. Wyglądało to tak, jakby Polka walczyła także z samą sobą.
Ostateczny wynik 6:4, 6:4 kibice przyjęli wprawdzie z euforią, ale też z ulgą. Sensacji nie było.
To była jednak tylko rozgrzewka, wszyscy przyszli przede wszystkim na mecz Igi Świątek. To ona zebrała największe owacje podczas prezentacji, to jej poświęcone były flagi i obrazki, których na trybunach Areny Gorzów nie brakowało. „Iga, może zdjęcie?”, „Iga proszę podpisz koszulkę” – to tylko niektóre prośby wyczytane z transparentów.
Kibice mogli czuć lekkie rozczarowanie tylko z jednego powodu – że swoją idolkę oglądali przez tak krótki czas. Nie minął bowiem kwadrans gry, a Polka prowadziła już 5:0. Po kolejnych 180 sekundach było już po pierwszej partii.
To była pełna dominacja nad Elyse Tse. 21-latka nie miała żadnego sposobu na największą gwiazdę turnieju.
– Nie ma mowy o lekceważeniu kogokolwiek. Iga przygotowuje się do meczów w Gorzowie tak jak do każdego innego turnieju, czyli na sto procent, z pełnym zaangażowaniem. Po prostu jak Iga jest na korcie, to zawsze daje z siebie absolutnego maksa. I to jest jej piękna cecha – mówił przed spotkaniem w sport.pl kapitan kadry Dawid Celt, chwaląc profesjonalizm Polki i to, jak sumiennie przygotowywała się do turnieju.
Wszystko znalazło odzwierciedlenie na korcie. Świątek grała pewnie, mocno, nie dając Nowozelandce czasu na reakcję i znalezienie nowego pomysłu na grę. Zresztą, czy to zmieniłoby obraz meczu? To nie była różnica klasy, to było starcie uczennicy szkoły podstawowej z absolwentką Harvardu.
Co ciekawe, Tse też mogła liczyć na wsparcie polskiej publiczności. Gdy wygrała efektowną akcję przy siatce, zebrała gromkie brawa od kibiców. 909. zawodniczka rankingu też miała swoją chwilę chwały w starciu z absolutną gwiazdą światowego sportu. Wśród kibiców pojawiły się nawet komentarze, by Polka oddała rywalce choć jednego gema.
I tak się stało. Czwarty gem w drugim secie padł łupem Tse, co wzbudziło aplauz trybun! Nikt bowiem nie miał wątpliwości, że wynik rywalizacji i tak jest przesądzony na korzyść faworytki. Kilka chwil później było już po meczu.
6:0, 6:1, wszystko w 43 minuty. I wszyscy zadowoleni, wynik starcia Polska – Nowa Zelandia rozstrzygnięty na korzyść Biało-Czerwonych.
Pomeczowy wywiad Igi Świątek wzbudził wiele emocji. Podczas niego gwiazda zapytała wprost Dawida Celta, czy ma grać także w deblu, co oczywiście spowodowało zdecydowaną reakcję trybun, chcących oglądać swoją gwiazdę na korcie znacznie dłużej niż niecałe trzy kwadranse. Niestety dla nich, nie doszło do zmian w pierwotnie zgłoszonych składach i Polskę reprezentowały Linda Klimovicova i Martyna Kubka.
I spisały się bardzo dobrze – Polki pokonały rywalki w dwóch setach (6:2, 6:2), podkreślając dominację naszej reprezentacji nad Nowozelandkami.
Fanom musiał wystarczyć „tour” Igi Świątek dookoła trybun, Polka cierpliwie rozdawała autografy szczęśliwym kibicom. Aż trudno było się nie uśmiechnąć, widząc ogromną radość kilkuletnich chłopców i dziewczynek na widok swojej bohaterki. A to dopiero zapowiedź tego, co w Arenie Gorzów ma się odbyć się w sobotę.
Po godz. 14:00, przed spotkaniem Rumunii z Nową Zelandią, ma odbyć się specjalna sesja, podczas której gwiazda będzie rozdawała autografy i pozowała do zdjęć z kibicami.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty