Dom Aukcyjny Felzmann w niemieckim mieście Neuss, położonym obok Düsseldorfu, ma w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji dokumentów i przedmiotów związanych z ofiarami niemieckich zbrodni z okresu II wojny światowej.
Jak informuje dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, wśród nich są: list więźnia z Auschwitz do adresata w Krakowie, diagnoza lekarska z obozu koncentracyjnego Dachau dotycząca przymusowej sterylizacji więźnia, karta z kartoteki Gestapo z informacją o egzekucji żydowskiego więźnia w 1942 r., antyżydowski plakat propagandowy i gwiazda żydowska z obozu Buchenwald.
Ceny wywoławcze tych przedmiotów ustalono na 350-500 euro. To nie pierwsza taka aukcja. Część prywatnej kolekcji została sprzedana już sześć lat temu. Wtedy przedmioty kupowali m.in. Amerykanie.
Rosjanie zbudowali robota. Podczas pokazu coś poszło nie tak
Minister Sikorski: należy zapobiec takiemu zgorszeniu
Przeciwko tej aukcji zdecydowanie protestuje Polska. „Rozmawiałem z ministrem spraw zagranicznych Niemiec Johannem Wadephulem w sprawie planowanej w Neuss aukcji przedmiotów z czasu terroru niemieckiego podczas drugiej wojny światowej. Zgodziliśmy się, że należy zapobiec takiemu zgorszeniu” – poinformował na platformie X szef MSZ Radosław Sikorski.
Ministra kultury Marta Cienkowska oświadczyła, że aukcja musi zostać anulowana, podkreśliła, że „takie praktyki są głęboko nieakceptowalne”.
„Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego stanowczo potępia działania Domu Aukcyjnego Felzmann w Neuss, który zaplanował sprzedaż pamiątek i dokumentów po więźniach obozów koncentracyjnych” – podkreśliła w niedzielę ministra Cienkowska.
Głos zabrał również rzecznik prezydenta Karola Nawrockiego Rafał Leśkiewicz. Przekazał, że prezydent apeluje do polskiego rządu, by ten zażądał zwrotu pamiątek, a w ostateczności je wykupił.
Jest ruch Niemców
W niedzielę po południu Radosław Sikorski poinformował, że wszystkie artefakty, które miały zostać sprzedane w Niemczech na aukcji zniknęły z jej strony internetowej.
Ambasador Jan Tombiński, który od kilku dni interweniował u władz Westfalii w tej sprawie, poinformował mnie, że wszystkie artefakty już zniknęły z internetowej strony skandalicznej aukcji. Pamięć o ofiarach Holokaustu nie jest towarem
– przekazał szef polskiego MSZ.
Dom Aukcyjny wcześniej bronił sprzedaży kolekcji – podkreślał, że prywatni kolekcjonerzy prowadzą intensywne badania i przyczyniają się do pogłębiania wiedzy historycznej, a ich działalność służy zachowaniu pamięci, a nie handlowaniu cierpieniem.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” wskazuje jednak, że nie ma żadnej gwarancji, że celem uczestników aukcji jest zachowanie pamięci. Jak pisze dziennik, mogą to być równie dobrze osoby o skrajnie prawicowych poglądach.
Źródło: „FAZ”, x.com, PAP