Dzieje się w sprawie sporu Kyliana Mbappé oraz Paris Saint-Germain. W poniedziałek przed paryskim sądem pracy odbyła się wyczekiwana rozprawa. Podczas niej zawodnik zażądał od swojego byłego klubu 260 milionów euro odszkodowania, natomiast druga strona odpowiedziała gigantyczną kwotą 440 milionów euro – podaje „L’Equipe”.

Kylian Mbappé w poprzednim roku po wygaśnięciu umowy opuścił Paris Saint-Germain i na zasadzie wolnego transferu przeniósł się do Realu Madryt. To był zaplanowany i przemyślany ruch hiszpańskiego giganta.

I choć francuski gwiazdor nie jest już związany formalnie z paryską ekipą, to jednak cały czas w tle mówi się o gorącym konflikcie obu stron, który trafił na drogę sądową.

Według dotychczasowych informacji Mbappé od swojego byłego pracodawcy domaga się 55 milionów euro z tytułu niewypłaconych mu pensji oraz dodatków. Sprawa wygląda jednak teraz dużo grubiej.

Popularne

W miniony poniedziałek przed paryskim sądem odbyła się zapowiadana rozprawa. Na niej z obu stron padły gigantyczne kwoty. Gracz Realu w tej chwili żąda od PSG 260 milionów euro odszkodowania, natomiast mistrz Francji chce otrzymać aż 440 milionów euro za wszelkie szkody związane z niedotrzymaniem słowa, o czym po rozprawie mówiła Frédérique Cassereau, a więc prawniczka piłkarza.

– Wykonują swoją pracę. I od początku grają tę samą melodię. Więc w ogóle się nie zmienili. Poza tym, że w tym przypadku, 440 milionów, szczerze mówiąc, to pierwszy raz w mojej 30-letniej karierze zawodowej, kiedy widziałem, żeby pracodawca domagał się prawie dwa razy więcej niż pracownik. To absolutnie stratosferyczne. Ale zasadniczo myślę, że wszyscy rozumieją sytuację – powiedziała prawniczka Cassereau.

Zespół z francuskiej ekstraklasy po rozprawie wydał specjalne oświadczenie, a w nim odniósł się do oskarżeń Mbappé. Zdaniem klubowych przedstawicieli zawodnik zataił pewne decyzje, nieustannie atakował PSG i nie chciał polubownie rozwiązać sprawy. On sam natomiast twierdzi, że w swoich ostatnich sezonach na Parc des Princes był nękany psychicznie.

„Przed sądem klub przedstawił dowody wskazujące na nielojalność zawodnika, który zataił decyzję o nieprzedłużeniu kontraktu przez prawie jedenaście miesięcy, od lipca 2022 do czerwca 2023 roku, pozbawiając tym samym klub możliwości zorganizowania transferu. Następnie zawodnik zakwestionował porozumienie zawarte z klubem w sierpniu 2023 roku, które przewidywało obniżkę wynagrodzenia w przypadku decyzji o odejściu na zasadzie wolnego transferu, w celu zachowania stabilności finansowej klubu po poczynionych wyjątkowych inwestycjach” – napisano.