Polacy jeszcze przed wtorkowym meczem Szkocja – Dania byli w pierwszym koszyku, który umożliwiał im rozstawienie przed losowaniem baraży i trafienie na teoretycznie słabszego rywala nie tylko w półfinale, ale i w finale. Byłoby wówczas jasne, że w decydującym spotkaniu nie trafimy na Włochy, Turcję czy Ukrainę.
Tymczasem to właśnie Duńczycy skomplikowali cały misterny plan – nie tylko nam, ale i sobie. Skandynawowie byli liderem swojej grupy i mogli we wtorek zapewnić sobie bezpośredni awans na mundial. Przegrali jednak ze Szkocją 2:4 i osunęli się na drugie, barażowe miejsce. A ponieważ są wyżej w rankingu FIFA od nas, trafili do pierwszego koszyka, spychając Biało-Czerwonych do drugiego.
Co to oznacza dla Polski? Otóż w półfinale zagramy tak czy inaczej u siebie, ponieważ wszystkie zespoły z pierwszego i drugiego koszyka są na tym etapie gospodarzami. Rywalem nie będzie jednak ktoś z czwartego, lecz trzeciego koszyka. To i tak jeszcze nie jest najgorsza informacja, bo wylosujemy kogoś z grona Irlandia, Albania, Bośnia i Hercegowina oraz Kosowo. Każdy z wymienionych jest w zasięgu Biało-Czerwonych, chociaż żadnego z nich nie można zlekceważyć – zwłaszcza Irlandczyków, którzy potrafili w tych eliminacjach pokonać Portugalię oraz Węgry.
Schody po półfinale
Porażka oznacza oczywiście odpadnięcie i koniec marzeń o mundialu. A co w przypadku wygranej w półfinale? Tutaj zaczynają się schody. Pierwszy koszyk pozwoliłby nam zagrać z kimś z drugiego lub trzeciego koszyka i uniknąć któregoś z gigantów. Tymczasem finał baraży będzie najprawdopodobniej oznaczał konieczność gry z Włochami, Danią, Turcją lub Ukrainą.
„Najprawdopodobniej”, bo teoretycznie, któryś z nich może potknąć się w półfinale i odpaść z przeciwnikiem z czwartego koszyka. To rzecz jasna byłby wymarzony scenariusz dla Polski i wcale nie niemożliwy do zrealizowania. Warto bowiem podkreślić, że w ostatnim koszyku znajdują się m.in. Szwecja, Rumunia czy Macedonia Północna, których stać na sprawienie sensacji w pojedynczym meczu. Ba, to właśnie Szwedzi i Macedończycy pozbawili Italię gry na mistrzostwach świata przy dwóch wcześniejszych okazjach!
ZOBACZ TAKŻE: Boniek wskazał rywali Polaków w barażach MŚ! „Tak to widzę”
Ekipa z Półwyspu Apenińskiego może zatem drżeć o przepustkę na mundial już przed półfinałem, a co dopiero finałem, jeżeli wylosuje np. Polskę. Byłby to najgorszy scenariusz nie tylko dla nas, ale i dla Włochów, którzy mieliby prawo obawiać się Roberta Lewandowskiego, Matty’ego Casha i doskonale znanych im Piotra Zielińskiego, Nicoli Zalewskiego, Łukasza Skorupskiego i kilku innych.
O ile Włosi nie mają szczęścia do baraży, tak Polacy rywalizowali w nich już dwukrotnie w ostatnich latach z pozytywnym skutkiem. Najpierw w 2022 roku za kadencji Czesława Michniewicza udało się pokonać w finale Szwedów i awansować na mundial do Kataru, natomiast dwa lata później pod wodzą Michała Probierza nasi piłkarze wygrali po rzutach karnych z Irlandią i dostali się na Euro 2024.
Finał baraży w Polsce, ale niekoniecznie… z Polakami
My jednak musimy martwić się o siebie i lepiej z Italią nie rywalizować. Pocieszeniem jest, że nie tylko półfinał, ale i finał baraży możemy zagrać u siebie. O tym zadecyduje losowanie. I tutaj wymarzonym scenariuszem byłoby trafienie na Ukrainę – nie tylko pod względem sportowym. Wiadomo bowiem, że nasi wschodni sąsiedzi swoje domowe spotkania rozgrywają w… Polsce.
Może zatem dojść do sytuacji, że aż dwa z czterech meczów finałowych o mundial zostanie rozegranych nad Wisłą. A może tylko jeden, ale bez udziału Polski, jeżeli ta zostanie zmuszona do rywalizacji we Włoszech, Danii czy na gorącym terenie w Turcji.
Najpierw będzie trzeba jednak przebrnąć przez półfinał na PGE Narodowym. O tym, kto będzie rywalem w tym spotkaniu i ewentualnie w finale oraz na jakim terenie, rozstrzygnie czwartkowe losowanie, którego ceremonia rozpocznie się o godz. 13:00.
Półfinał baraży został zaplanowany na 26 marca, natomiast finał zostanie rozegrany 31 marca.
Polsat Sport