Specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych do spraw Ukrainy Keith Kellogg powiedział współpracownikom, że planuje w styczniu odejść z administracji – poinformowała w środę Agencja Reutera, powołując się na swoje źródła. To zła wiadomość dla Kijowa – oceniła agencja.




Specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy Keith Kellogg /Marcin Obara /PAP


Specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy Keith Kellogg
/Marcin Obara /PAP

  • Chcesz być na bieżąco? Najświeższe informacje z kraju i ze świata znajdziesz na RMF24.pl.

Jak zauważył Reuters, odejście Kellogga będzie oznaczać utratę kluczowego obrońcy spraw ukraińskich w administracji Donalda Trumpa. 

Dyplomata cieszy się bowiem uznaniem w krajach europejskich, w tym w Ukrainie. Jest postrzegany jako życzliwy przedstawiciel administracji amerykańskiej, która czasem przychyla się do rosyjskich poglądów na temat przyczyn wojny przeciwko Ukrainie. 

Reuters zaznaczył, że Kellogg zdecydowanie bardziej stanowczo potępia rosyjskie ataki na ukraińską infrastrukturę cywilną, niż inni urzędnicy administracji USA.

Rozmówca agencji przekazał, że zdaniem Kellogga zbyt wielu urzędników administracji zajmuje się Ukrainą, a administracja nie zdaje sobie sprawy, że to Rosja, a nie Ukraina, opóźnia rozmowy pokojowe. Inne źródło powiadomiło, że Kellogg nigdy nie miał w planach długotrwałej pracy dla administracji. Na razie nie wiadomo, kto może zająć jego miejsce, ani czy w ogóle taka nominacja nastąpi.

Za jeden z sukcesów Kellogga uznaje się doprowadzenie do uwolnienia grupy więźniów Alaksandra Łukaszenki w zamian za częściowe złagodzenie sankcji przeciwko Białorusi.

Jak pisał latem serwis Politico, początkowo Kellogg miał zajmować się Ukrainą i Rosją. Jednak został on odsunięty od rozmów z Rosją, ponieważ Moskwa była z niego niezadowolona. Jego miejsce podczas rozmów z Rosjanami zajął Steve Witkoff, początkowo mianowany wysłannikiem na Bliski Wschód. 

Reuters napisał, że „między Kelloggiem i Witkoffem, który niekiedy powtarzał kremlowskie narracje, dochodziło do sprzeczek”. Kellogg nie był obecny w sierpniu na Alasce, gdzie odbył się szczyt Trump-Putin, gdyż jest postrzegany przez Rosjan jako sympatyzujący z Ukrainą.

RMF 24