Najważniejsze informacje
- Rosjanie coraz wyraźniej łączą przedłużanie wojny z brakiem poprawy gospodarczej.
- Ekspert opisuje dwa narzędzia Kremla: „nuklearną marchewkę” i „bicz terrorystyczny”.
- Wybór ścieżki ma ujawnić się w najbliższych miesiącach, wraz z nasileniem retoryki lub incydentów.
Rosyjskie społeczeństwo, po okresie szoku i mobilizacji, popada w apatię wobec wojny. Jak opisuje Aleksander Szulga, dyrektor Instytutu Studiów i Analiz Konfliktów Rosji, coraz więcej obywateli łączy przedłużanie działań z brakiem ożywienia gospodarczego i spadkiem własnych dochodów. Według analizy „The Moscow Times”, na którą powołuje się serwis „Fakt” Kreml nie może liczyć na realnych sojuszników gotowych współdzielić koszt wojny, dlatego opiera się niemal wyłącznie na poparciu wewnętrznym — realnym lub deklaratywnym.
Rozmówca gazety – dyrektor Instytutu Studiów i Analiz Konfliktów – wskazuje, że władze mogą próbować zastąpić negatywną narrację o ekonomii widowiskową eskalacją nuklearną. W ostatnich tygodniach Moskwa miała przyspieszyć działania komunikacyjne wokół potencjału strategicznego, wykorzystując m.in. wystąpienia Władimira Putina i zaaranżowane posiedzenia Rady Bezpieczeństwa. Celem miałoby być wzbudzenie lęku przed „gorszym scenariuszem”, by następnie sprzedać deeskalację jako sukces.
W analizie przywołanej przez dziennik przypomniano o publicznych akcentach dotyczących systemów Buriewiestnik i Posejdon oraz sygnałach gotowości do rozważenia przygotowań do prób nuklearnych. Taka taktyka ma budować przestrzeń do negocjacji i jednocześnie odciągać uwagę Rosjan od kosztów wojny. Jak podkreśla ekspert, nawet taktyczne sukcesy nie odpowiadają na pytania: „Po co?” i „Co potem?”.
Ekspert nie ma złudzeń. „Rosja jest z nami w stanie wojny”
Zginęło 70 Nepalczyków. Walczyli w armii Putina
„Bicz terrorystyczny” i powrót logiki strachu
Drugą opcją, opisaną przez Szulgę, jest scenariusz strachu — wykorzystanie aktów terroru jako narzędzia do ponownego zjednoczenia wokół flagi. Autor przypomina, że podobna logika była już w Rosji stosowana i może wrócić, jeśli Kreml będzie zmierzał do kontynuacji wojny w wysokiej intensywności do końca 2026 r. Strach miałby obniżyć apatię i wzmocnić legitymizację władzy.
W materiale cytowanym przez „Fakt”, pada sugestia, że ten wątek nie dominuje w propagandzie, ale może gwałtownie się uaktywnić. Wskazano przy tym przykład ataku na ratusz w Crocus jako ilustrację, jak szybko mogą zmieniać się akcenty w przekazie. Oba scenariusze łączy próba przedefiniowania kosztów i porażek jako „unikniętego większego zła”.
Ocenił ostatnie wydarzenia w Polsce. „Rosja chce przestraszyć Europę”
Dylemat Kremla: pauza czy nowy cykl wojenny
W tle tych opcji pojawia się trzeci wymiar: taktyczne zamrożenie frontu w celu odbudowy zasobów albo wejście w nowy cykl działań do końca 2026 r. Szulga ocenia, że Putin tradycyjnie odwleka decyzję, co samo w sobie może rodzić dodatkowe ścieżki. Kreml — przy ograniczonych środkach materialnych — szuka niematerialnego bodźca, który „poruszy” społeczeństwo i przełamie obecny marazm.
Zdaniem analityka, rządowe agencje zaczęły dostrzegać trendy, które wcześniej bagatelizowano: apatię, zmęczenie wojną, rozjazd między celami władzy a codziennością większości. Kontekst międzynarodowy bez realnych sojuszników tylko ten problem pogłębia. To dlatego przekaz o potencjale nuklearnym lub wątek zagrożenia terrorystycznego mogą służyć przykryciu gospodarczych słabości i przedłużaniu czasu na decyzje strategiczne.
Rosyjski jeniec zadzwonił do matki. Oto co od niej usłyszał
Na końcu tej układanki pozostaje diagnoza: żaden z opisanych scenariuszy nie jest przesądzony, ale wybór powinien szybko stać się widoczny. Z perspektywy Kremla oba rozwiązania mają ten sam cel — skłonić społeczeństwo do zaakceptowania obecnej sytuacji jako sukcesu „w obliczu gorszych alternatyw”. W najbliższych miesiącach wskaźnikiem kierunku mogą być napięcia w retoryce nuklearnej, inicjowane posiedzenia Rady Bezpieczeństwa lub nagłe przesunięcia w narracji medialnej.