Po tym jak prezydent Karol Nawrocki odmówił powołania 46 sędziów, w środowisku prawniczym natychmiast powstał spór, czy prezydent ma prawo, nie dokonać nominacji, czy też nie. Opinii jest wiele. Jedne przekonują, że prezydent skorzystał ze swej prerogatywy i ma pełne prawo, by skutecznie zablokować sędziowski awans. Inne, że taka decyzja jest łamaniem konstytucji, bo choć głowa państwa – zgodnie z ustawą zasadniczą – powołuje sędziów, to jest to jedynie – jak mówił Interii prof. Andrzej Zoll – uroczyste dopełnienie formalności.
W aktualnym sporze, po raz pierwszy – w rozmowie z Interią – zabrał głos także prof. Ryszard Piotrowski.
Konstytucjonalista przypomina, że swoją opinię w sprawie wyraził już w 2008 roku na łamach „Studia Iuridica”. Bo spór wokół tego, czy prezydent ma prawo nie wręczać sędziom nominacji, czy nie, nie jest nowy. Nowe są okoliczności.
Przypomnijmy, że w 2007 roku prezydent Lech Kaczyński także odmówił powołania sędziów (dziewięciu), których kandydatury przedstawiła mu Krajowa Rada Sądownictwa (KRS). Decyzja ta – podobnie jak w przypadku 46 sędziów – nie była szczegółowo uzasadniona.
Prof. Piotrowski: Prezydent ma takie prawo i jest na to solidne orzecznictwo
Dziś prof. Ryszard Piotrowski, podobnie jak przed laty, uważa, że prezydent może wydać postanowienie o niepowołaniu na urząd sędziego, wbrew opinii Krajowej Rady Sądownictwa. – Głowa państwa jest konstytucyjnie umocowana do odmowy i jest na to solidne orzecznictwo – przekonuje prof. Piotrowski. Wskazuje tu m.in. na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2012 roku – to samo, na które powołuje się Karol Nawrocki.
– Trybunał Konstytucyjny orzekł, że prezydentowi nie można niczego narzucić ustawą, nawet terminu, w jakim ma się ustosunkować do wniosku KRS-u. Z kolei w 2023 roku Naczelny Sąd Administracyjny wskazał, że powołanie sędziego to sfera dyskrecjonalnych (nieograniczonych ściśle przepisami prawnymi – red.) uprawnień prezydenta i nie można takiego postanowienia zaskarżyć do sądu – wyjaśnia.
Nasz rozmówca przyznaje, że w doktrynie istnieje także stanowisko, które wskazuje, że wniosek KRS jest wiążący dla prezydenta i ten nie ma prawa odmówić nominacji. Ale – w jego opinii – jest to pogląd niezgodny z konstytucją, ponieważ uznaje prezydenta jedynie za notariusza.
– To nie koresponduje z rolą prezydenta w zakresie czuwania nad przestrzeganiem konstytucji oraz zasadą równoważenia i hamowania się władz – tłumaczy.
– Tego rodzaju odmowa powołania sędziów nie powinna mieć miejsca. Zgodnie z prawem może ona nastąpić w sytuacji nadzwyczajnej i powinna być poprzedzona przedstawieniem Krajowej Radzie Sądownictwa zastrzeżeń.
Konstytucjonalista krytykuje sposób działania prezydenta
Prof. Ryszard Piotrowski ma jednak poważne zastrzeżenia do sposobu działania prezydenta. Bo jak podkreśla, z perspektywy prawa kluczowe jest precyzyjne uzasadnienie decyzji odmownej.
Kilka dni temu Karol Nawrocki, odmawiając awansu 46 sędziom, przedstawił krótkie wyjaśnienia. – Nie będę dawał awansów tym sędziom, którzy słuchają złych podszeptów ministra sprawiedliwości pana Waldemara Żurka, który zachęca ich do kwestionowania porządku konstytucyjno-prawnego Rzeczpospolitej – podkreślił prezydent. Dodając, że przez najbliższe pięć lat żaden sędzia, który kwestionuje konstytucyjne uprawnienia prezydenta, polską konstytucję i polski system prawny, nie może liczyć na nominację sędziowską i awans.
– Tego rodzaju odmowa powołania sędziów nie powinna mieć miejsca – podkreśla prof. Ryszard Piotrowski. I tłumaczy: zgodnie z prawem może ona nastąpić w sytuacji nadzwyczajnej i powinna być poprzedzona przedstawieniem Krajowej Radzie Sądownictwa zastrzeżeń.
Krótko mówiąc, zdaniem konstytucjonalisty, KRS powinna dostać od prezydenta szczegółową informację na temat przyczyn odmowy. Tak, aby Rada mogła się do tych zastrzeżeń odnieść. Traktując przypadek każdego sędziego indywidualnie, a nie hurtowo.
– To powinno być współdziałanie, a współdziałanie wymaga dialogu. Problem polega na tym, że chodzi o prawników, którzy – w opinii KRS – poprzez swoją pracę zasługiwali na awans – podkreśla prof. Ryszard Piotrowski.
– Jeśli sprawa tej grupy sędziów ma być użyta, jako straszak dla reszty środowiska, to jest to konstytucyjnie nieakceptowalne – mówi.
Prof. Piotrowski: Prezydent nie może wskazywać sędziom, jak mają myśleć
Sędziowie, którym prezydent odmówił awansu, to głównie osoby pracujące w sądach rejonowych – na najniższym szczeblu sądownictwa. Najprawdopodobniej mieli zawinić tym, że podpisywały listy sprzeciwu za czasu rządów Prawa i Sprawiedliwości. Precyzował to na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Waldemar Żurek. Jeden z listów był skierowany do Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie i dotyczył tzw. wyborów korespondencyjnych z 2020 roku.
– Sędziowie, którzy jako komisarze wyborczy nadzorowali proces wyborczy, widzieli w tych wyborach kopertowych niebezpieczeństwo łamania prawa i zaprotestowali w ten sposób, że podpisali taki list protestu – przypomniał Żurek.
Druga grupa sędziów – jak przekazał minister – podpisała list do ówczesnych władz, w którym wskazywano, by wcielić w życie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczące Izby Dyscyplinarnej (SN), która ostatecznie została zlikwidowana.
Prezydent nie może powiedzieć: „ponieważ ja mogę odmówić powołania sędziów, to życzę sobie, żeby oni myśleli w taki a taki sposób”. To – mówiąc najłagodniej – nie znajduje umocowania w konstytucji
Sprawa, która w ostatnim czasie stała się przedmiotem sporu pomiędzy rządem a prezydentem oraz wywołała wiele emocji w środowisku sędziowskim, dodatkowo pogłębiając istniejące podziały, jest wielopiętrowa. Chodzi nie tylko o spór prawny, czy prezydent może odmówić powołania, czy też nie. – Co jest nieoczywiste, bo stanowisko doktryny w tym zakresie jest zróżnicowane – reasumuje prof. Piotrowski.
Po raz kolejny w debacie publicznej wybrzmiewa pytanie o granice działalności sędziów. Czy mogą oni podważać legalność zmian wprowadzonych przez poprzedni rząd PiS-u, m.in. mówiąc o swoich kolegach: neosędziowie?
– To pytanie także o to, czy sędziowie mogą oceniać ustawy z punktu widzenia konstytucji, a więc dokonywać rozproszonej kontroli konstytucyjności, czy nie mogą? I czy władza wykonawcza, której częścią jest prezydent, może wskazywać sędziom sposób myślenia, sposób postrzegania prawa? – wylicza prof. Ryszard Piotrowski.
Sam szybko odpowiada na ostatnią kwestię: „nie może”. – Żeby władza wykonawcza ingerowała w sferę władzy sądowniczej, musi mieć ku temu umocowanie konstytucyjne. I ono nie może być interpretowane rozszerzająco, co znaczy, że prezydent nie może powiedzieć: „ponieważ ja mogę odmówić powołania sędziów, to życzę sobie, żeby oni myśleli w taki a taki sposób”. To – mówiąc najłagodniej – nie znajduje umocowania w konstytucji – kwituje prof. Piotrowski.
- „Nie taka jest moja rola”. Karol Nawrocki przestrzega rząd
- Apel Sikorskiego do prezydenta. „Trzeba było ubiegać się o stanowisko premiera”
„Zabrakło informacji ze strony ukraińskiej”. Kosiniak-Kamysz o dywersantachPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
