Dramatyczne sceny rozegrały się w jednej z buddyjskich świątyń pod Bangkokiem. 65-letnia kobieta, uznana za zmarłą, została odnaleziona żywa w trumnie, w której została przetransportowana, by skremować jej ciało. Uratował ją nie tylko brak aktu zgonu, ale też czujność pracowników świątyni.




64-letnia kobieta, którą znaleziono żywą w trumnie, przewieziona do szpitala /Wat Rat Prakhong Tham /Facebook


64-letnia kobieta, którą znaleziono żywą w trumnie, przewieziona do szpitala
/Wat Rat Prakhong Tham /Facebook

Do zdarzenia, opisywanego przez portal stacji CBS News, doszło w niedzielę w buddyjskiej świątyni Wat Rat Prakhong Tham w prowincji Nonthaburi, na obrzeżach Bangkoku, stolicy Tajlandii.

Brat 65-letniej kobiety, która – jak stwierdził – od dwóch lat była przykuta do łóżka, uznał ją za zmarłą po tym, jak przestała reagować i oddychać. Bez oficjalnego aktu zgonu przewiózł ją w trumnie do świątyni, gdzie miała zostać poddana kremacji.

Zarówno szpital, do którego mężczyzna próbował wcześniej przewieźć ciało siostry w celu donacji organów, jak i świątynia odmówiły przyjęcia zmarłej z powodu braku aktu zgonu.

W trakcie wyjaśniania formalności pracownicy świątyni usłyszeli ciche pukanie z wnętrza trumny. Po jej otwarciu okazało się, że kobieta żyje – poruszała lekko rękami i głową.

Na facebookowej stronie świątyni opublikowano ponad dziewięciominutowe nagranie (relację na żywo), na której widać wspomnianą kobietę po otwarciu trumny – jest bardzo chuda, wygląda na schorowaną. „Miała odbyć się ceremonia kremacji babci, ale kiedy otwarto trumnę, babcia wciąż żyła” – wskazano w opisie do nagrania.

Pracownicy świątyni natychmiast wezwali służby ratunkowe, które przetransportowały kobietę do szpitala. Opat świątyni zadeklarował, że pokryje jej koszty leczenia.

Portal stacji CBS News przypomniał, że to nie pierwszy taki przypadek na świecie. W ostatnich latach media informowały o osobach, które zostały uznane za zmarłe, a następnie odnalezione żywe w domach pogrzebowych czy szpitalach.

W 2024 roku w Nebrasce 74-letnia kobieta została znaleziona żywa w zakładzie pogrzebowym dwie godziny po stwierdzeniu zgonu. Podobne incydenty miały miejsce także w stanach Iowa i Nowy Jork, a także w chińskim Szanghaju.