Ten wpis w Świnoujściu wywołał burzę, a w internecie setki komentarzy. Prezydentka kilkudziesięciotysięcznego miasta opublikowała „paski” wynagrodzenia, czyli dokładną rozpiskę pieniędzy, które zarabia w rządzonym przez siebie mieście oraz wysokość odprowadzanych składek i płaconych podatków.
Od stycznia do lipca Joanna Agatowska zarabiała prawie 14 tys. na rękę, a od sierpnia – po przekroczeniu wyższego progu podatkowego – nieco ponad 10 tysięcy.
To 20 040,00 zł brutto. Agatowska nie pisze wprost, że według niej to mało, ale we wpisie zamieszczonym na swoim profilu w mediach społecznościowych sugeruje, że kwota nie robi na niej wielkiego wrażenia.
– Startując w wyborach, zrobiłam to nie dla pieniędzy (gdyż wcześniej zarabiałam dużo więcej), ale z pasji tworzenia i chęci po prostu zmieniania miasta dla mieszkańców – przekonuje prezydent.
Jej zdaniem prezydenci miast mają „szczególną sytuację”, bo są jednocześnie starostami, a nie otrzymują za to dodatkowego wynagrodzenia. – Jak powiedział jeden z moich kolegów z innego miasta: ja to starostą jestem w ramach wolontariatu. To tak jak ja – uważa Joanna Agatowska.
Prezydent Świnoujścia wpis zamieściła w przeddzień głosowania radnych, którzy decydowali, czy przyznać jej podwyżkę w wysokości 750 zł na rękę. To zaś efekt decyzji rządu sprzed kilku miesięcy. Rozporządzenie przewiduje około pięcioprocentowe podwyżki dla samorządowców.
Dokument dopuścił maksymalne wynagrodzenie – ponad 21 tys. zł – oraz określił minimalne – 16 tys., ale o dokładnej kwocie mają decydować lokalni radni.
W Świnoujściu uchwałę w sprawie podwyżki dla Agatowskiej przygotował przewodniczący Rady Miasta, Ryszard Teterycz. W uchwale przewidział kwotę o…79 gr niższą niż maksymalna określona przez rząd.
– Maksymalne wynagrodzenie Prezydenta Miasta nie może przekroczyć 21 043,57 zł. Proponuję ustalić wynagrodzenie miesięczne Prezydenta Miasta Świnoujście w wysokości 21 042,78 zł brutto – pisał Teterycz. W uzasadnieniu uchwały nie podał żadnego argumentu przemawiającego „za” podwyżką. Opisywał jedynie części składające się na pensje, czyli płacę oraz dodatek funkcyjny czy socjalny.
Inni w Urzędzie zarabiają lepiej niż prezydentka. „Nie mam z tym problemu”
Agatowska, pisząc o zarabianych przez siebie pieniądzach, chce zwrócić uwagę na pensje samorządowców. – Podobno nic tak nie rajcuje i podnieca ludzi jak rozmowa o czyimś wynagrodzeniu – twierdzi.
Zapewnia, że w samorządzie, którym kieruje, wielu jej współpracowników oraz prezesów miejskich spółek w Świnoujściu zarabia więcej. – Zaproponowałam im wyższe wynagrodzenia od mojego i nie mam z tym najmniejszego problemu. To nie ich wina, że praca prezydentów nie jest doceniana przez rząd – uważa prezydent Świnoujścia.
W komentarzach pod postem wielu mieszkańców określało jej zarobki jako zbyt niskie. – „Powinny być dwa razy wyższe” – stwierdził pan Przemysław. „Masakra. Pensja prezydenta miasta to powinno być 30 tys. brutto” – dodała pani Elżbieta.
Politycy zarabiają za mało? „W biznesie zarobiliby dwa razy więcej”
Ekonomista, profesor Jarosław Korpysa z Instytutu Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego w rozmowie z Interią mówi, że politycy w Polsce – od prezydenta kraju po samorządowców – są zbyt słabo wynagradzani.
– Pozostańmy przy przykładzie Świnoujścia. To jedno z największych miast województwa, miasto o strategicznym znaczeniu energetycznym przez gazoport i przeładunkowym przez port. Tam podejmowane są wielkie zadania inwestycyjne, zapadają rozstrzygnięcia wielomilionowych przetargów i obowiązków jest dużo – tłumaczy.
Profesor Korpysa przypomina, że średnie wynagrodzenie brutto w Polsce to prawie 9 tys. – Czy kilkanaście tysięcy brutto dla prezydenta miasta to więc tak dużo? Ogólnie to oczywiście duże pieniądze, ale fachowcom trzeba płacić dużo, aby nie poszli do biznesu, gdzie mogą zarobić dwa razy tyle, a być może i jeszcze więcej – ocenia ekonomista.
Jego zdaniem praca w samorządzie i innych instytucjach z sektora publicznego jest „bardzo obciążająca”. Wymienia m.in. zarządzanie publicznym mieniem oraz finansami i narażanie się na kontrole.
Zdjęcia potwierdzające wynagrodzenie prezydenta Świnoujścia zbiegły się w czasie ze zdjęciem dokumentującym przelew, jaki na prezydenckiej emeryturze dostał Andrzej Duda. To 9349 zł. – Po trzech miesiącach otrzymywania prezydenckiej „odprawy” dostałem na konto pierwszą prezydencką „emeryturę”. Zobaczcie, żeby nie było spekulacji – napisał były prezydent.
Wcześniej wysokość wynagrodzenia dokumentował Minister Spraw Zagranicznych, Radosław Sikorski. W przedostatnim dniu poprzedniego roku opublikował w internecie post, z którego wynikało, że za miesiąc pracy w roli szefa dyplomacji dostał niecałe 9,9 tys. zł. – Miło, że rząd dostaje podwyżki. Dobrze, że wzrasta też płaca minimalna – napisał wówczas Sikorski.
Podwyżki dla polityków? Profesor „za”, Polacy w sondażu „przeciw”
Na pytanie, dlaczego politycy coraz chętniej dzielą się w internecie dokładnymi informacjami o zarobkach, Jarosław Korpysa odpowiada, że – jego zdaniem – to próba rozpoczęcia dyskusji o warunkach pracy w ogólnopolskiej polityce i w jej lokalnej odsłonie.
– Ta dyskusja jest potrzebna, bo każda podwyżka, chociażby w samorządzie budzi kontrowersje. Potrzebujemy społecznego zrozumienia. Jeśli chcemy żeby nasze gminy i miasta były dobrze zarządzane, to powinniśmy dobrze i sprawiedliwie wynagradzać – uważa Jarosław Korpysa.
Podaje przykład prywatnych firm, w których – według jego danych – prawnicy czy specjaliści IT często zarabiają 10 tys. zł na rękę. – Pracują pięć dni w tygodniu, a nie całą dobę jak prezydenci miast, a i odpowiedzialność mają o wiele mniejszą niż samorządowcy – dodaje.
Profesor w rozmowie z Interią prognozuje, że pensje w sektorze państwowym nie będą gwałtownie rosnąć. Według badania pracowni Pollster z października 2024 roku 91 proc. Polaków jest przeciwnych podwyżkom dla polityków.
Sabotażyści zdołali wjechać i wyjechać z Polski. Szef MSWiA w ”Gościu Wydarzeń”: Chcemy wyjaśnień od Ukrainy, ale też realnych działańPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
