Prawa autorskie: Fot. Sergei GAPON / AFPFot. Sergei GAPON / …

Afera korupcyjna w Ukrainie. Przeszukania u Jermaka, najbliższego współpracownika Zełenskiego Zaloguj się, aby zapisać na później

Rano 28 listopada ukraińskie służby antykorupcyjne weszły do domu szefa Biura Prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka. Ma to związek z ujawniona niedawną wielka aferą korupcyjną, w której ludzie z rządu i otoczenia Zełenskiego wyprowadzili 100 mln dolarów

O przeszukaniu w domu Andrija Jermaka poinformowała „Ukraińska Prawda”. Najpierw gazeta napisała, że na teren dzielnicy rządowej wkroczyło około 10 pracowników Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (skrót ukraiński – NABU) oraz Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP). Później potwierdziły to NABU i SAP. „Czynności śledcze są prowadzone w ramach dochodzenia” – pisze NABU.

Andrij Jermak w mediach społecznościowych również poinformował o przeszukaniu, zaznaczając że NABU i SAP „prowadzą czynności procesowe” w jego domu.

„Śledczy nie napotykają żadnych przeszkód. Uzyskali pełny dostęp do mieszkania, na miejscu są moi adwokaci, którzy współpracują z organami ścigania” – napisał Jermak. Dodał: „Ze swojej strony zapewniam pełną współpracę”.

Te działania są elementem operacji „Midas” dotyczącej korupcji w ukraińskim państwowym sektorze energetycznym, o której ukraińskie służby poinformowały 10 listopada. NABU i SAP 15 miesięcy pracowały nad wykryciem korupcyjnych mechanizmów. Zgromadziły ponad 1000 godzin nagrań podsłuchów u figurantów.

Jak pisaliśmy, w aferę są zamieszani obecni i byli wysocy urzędnicy ukraińskiego sektora energetycznego – m.in. ministrowie energetyki Ukrainy, były wicepremier Ukrainy Ołeksij Czernyszow, były partner biznesowy prezydenta Zelenskiego Timur Mindicz (który miał być organizatorem korupcyjnych transakcji) i inne osoby. Przez utworzone w centrum Kijowa tajne biuro do prania pieniędzy przepłynęło około 100 mln dolarów.

Pierwsze przeszukiwania NABU i SAP przeprowadziły 10 listopada, m.in. w domu byłego ministra energetyki Hałuszczenki oraz Timyra Mindicza. Mindycz na kilka godzin przed aresztowaniem grupy zdołał wyjechać za granicę. Wówczas NABU zatrzymało pięć osób (wkrótce Najwyższy Sąd Antykorupcyjny Ukrainy dostał kaucję za dwie pracownice zajmujące się praniem pieniędzy), siedmiu osobom postawiono zarzuty.

13 listopada prezydent Zełenski wprowadził w życie decyzję Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony o nałożeniu sankcji na Timura Mindicha oraz innnego figuranta taśm NABU biznesmena Ołeksandra Cukermana, który również uciekł z kraju. Według ukraińskich mediów mężczyźni mogą przebywać w Izraelu. Ukraińskie władze w związku z aferą wystawiły listy gończe za Mindiczem i Cukermanem.

19 listopada Rada Najwyższa zdymisjonowała ministrów Hrynczuk i Hałuszczenkę.

W energetycznych spółkach państwowych trwają audyty. Rozpoczęła pracę Tymczasowa Komisja Śledcza, a podczas jej posiedzenia wypłynęły nowe szczegóły sprawy – np. to, że o istnieniu ustawek – wymuszaniu prowizji od firm starających się o rządowe kontrakty – mogły wiedzieć inne organy ścigania, jak Państwowe Biuro Śledcze Ukrainy.

Według posłów opozycji, dziennikarzy śledczych, organizacji pozarządowych działających na rzecz zwalczania korupcji, ma to świadczyć o tym, że o korupcji musiało wiedzieć Biuro Prezydenta, m.in. jego szef – Andrij Jermak. Oficjalnie NABU i SAP nie poinformowały, że szef Biura Prezydenta Ukrainy jest w jakiś sposób powiązany z korupcyjną aferą.

Od dłuższego czasu komentatorzy polityczni podkreślają, że Jermak przejął zbyt dużo uprawnień, odgrywa rolę wiceprezydenta czy nawet w praktyce jest współprezydentem Ukrainy. Większość decyzji ma być podejmowana w Biurze Prezydenta, a nie w parlamencie (według Konstytucji Ukraina ma system parlamentarno-prezydencki).

Daria Kaleniuk, dyrektorka wykonawcza Centrum Przeciwdziałania Korupcji, w radiu New Voice mówiła, że podjęte przez Zełenskiego działania, dymisje ministrów czy restrukturyzacja rządu nie wystarczą, żeby Ukraina wyszła z tego kryzysu.

Zdaniem ekspertki oraz wielu innych liderów opinii Jermak powinien podać się do dymisji, a krajem nie może rządzić Biuro Prezydenta. Według ukraińskich mediów krytyka Jermaka ma narastać również w prezydenckiej partii „Sługa Narodu”, która ma większość w parlamencie. Formacja chce odzyskać podmiotowość, a nie głosować według „dyscypliny partyjnej”.

Jermak jest negatywnie oceniany też za granicą. „Musimy sobie z nim radzić. Jest człowiekiem Zełenskiego, więc nie mamy wyboru” –
mówił anonimowo wysoki rangą europejski dyplomata w rozmowie z portalem Kyiv Independent.

Jak na razie Zełenski ufa jednak Jermakowi i mimo nacisków części społeczeństwa zdecydował się go nie zwalniać. Co więcej, Zełenski wyznaczył Jermaka na szefa delegacji, która prowadzi negocjacje z amerykańską administracją oraz innymi partnerami zagranicznymi Ukrainy w sprawie zakończenia wojny.

Część byłych dyplomatów uważa ten krok za kompromitujący – uczestnicy delegacji powinni mieć dobrą reputację, żeby od startu nie osłabiać swojego stanowiska. Sam Jermak w wywiadzie dla amerykańskiego „The Atlantic” powiedział, że ta decyzja Zełenskiego udowadnia, że prezydent mu ufa.

„Presja jest ogromna. Sprawa jest dość głośna i potrzebne jest obiektywne i niezależne śledztwo bez wpływów politycznych” – mówił Jermak.

„[Prezydent Zełenski] Powierzył mi te negocjacje, które zadecydują o losie naszego kraju. A jeśli ludzie popierają prezydenta, to powinno to dać odpowiedź na wszystkie ich pytania”.

25 listopada dyrektor NABU Semen Krywonos mówił, że w trakcie śledztwa sprawa „Midas” będzie się rozszerzać i pojawią się nowe podejrzenia.