Ameryką wstrząsają ujawnione przez media kontakty współpracownika Trumpa z rosyjskimi notablami. Steve Witkoff miał instruować doradcę Putina Jurija Uszakowa, jak podejść i zmanipulować amerykańskiego prezydenta, by Kreml uzyskał swoje cele. Nie koniec na tym, bo Reuters donosi, że 28-punktowy plan na pokój w Ukrainie, który Ameryka przedstawiła jako swój, powstał tak naprawdę w Moskwie, zaś administracja Trumpa po prostu go skopiowała.

Jakie są zarzuty wobec ekipy Trumpa?

Co mówi ekspert o Witkoffie?

Jakie działania Trumpa korzystają Rosji?

Jakie mogą być przyszłe plany pokojowe dla Ukrainy?

Rosyjska agentura w USA. „Witkoff? Niekoniecznie, to chyba po prostu jest głupek”

— Już wcześniej były symptomy, że ta ekipa nie jest zbyt profesjonalna. To nie tylko brak osłony kontrwywiadowczej podczas wizyty Witkoffa w Moskwie, ale i regularne osłabianie własnych służb specjalnych i reszty profesjonalnego aparatu państwa oraz wprowadzanie na kluczowe stanowiska osób zaprzyjaźnionych z Trumpem, ale nie posiadających elementarnej wiedzy o dyplomacji — mówi Onetowi dr Witold Sokała, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych.

— Teraz mamy apogeum. Trump nadaje się na śmietnik historii i jako przestroga dla kolejnych polityków. To, co się teraz wyprawia w jego administracji byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne — dodaje publicysta „Dziennika Gazety Prawnej”.

— Dziś trudno przesądzić, czy te działania Trumpa, na których korzysta Rosja, są celowe. Ale na pewno można zaryzykować tezę, że gdzieś na tyłach administracji USA zadekował się zawodowiec, czyli rosyjski agent, który takie działania, jak choćby powołanie Witkoffa na eksponowane stanowisko, dyskretnie stymuluje. Bo to, że Rosjanie mają agenturę wpływu w USA od kilkudziesięciu lat to rzecz w branży znana, wręcz oczywista — wyjaśnia ekspert.

— Po drugie, nie przesądzając, czy Witkoff sam jest operacyjnie prowadzonym agentem Rosji, bo może po prostu być głupkiem — mówi dr Sokała. — Takim, który chce, korzystając z funkcji którą pełni, robić deale z Rosją i zarabiać. Tylko w tej swojej głupocie nie zdaje sobie sprawy, że ma do czynienia z zawodowcami, którzy nie chcą zarobić miliona dolarów, tylko przebudować system międzynarodowy i ośmieszyć USA — zaznacza.

A jednak były przecieki. „Deep state w akcji. Całe szczęście”

Ekspert wskazuje, że przecieki z wewnętrznych rozmów rosyjskich dygnitarzy, dotyczących planu pokojowego oraz tych o rozmowie Witkoffa z Uszakowem mogą wskazywać, że tzw. stara gwardia wśród Republikanów jeszcze się nie poddała. I, wspierana przez amerykańskie służby, których Trump nie zdążył całkiem rozmontować, właściwie wykorzystała rozmowy i informacje zdobyte poprzez działania operacyjne.

— Nie było wielką sztuką podsłuchać Witkoffa, który z Uszakowem rozmawiał z niezabezpieczonego telefonu. Znacznie trudniejsze było podsłuchanie Uszakowa i Dmitrijewa, tu czapki z głów przed robotą służb. Albo amerykańskich, albo Mosadu, a może na przykład Brytyjczyków, bo żadnej z opcji bym nie wykluczył — mówi dr Sokała.

— Wszyscy wymienieni, mówię o służbach, mają od lat radar na Moskwę nastawiony. Bez względu na to, kto przejął i ujawnił te informacje o rosyjskich mackach oplatających szczyty władzy w USA, mleko się rozlało. A świat zobaczył też skalę rosyjskiej determinacji. Jeśli ktoś jeszcze nie wierzył, że Rosjanie grają o wszystko, i mają stosowne narzędzia, to ma dowód. Zobaczyliśmy też, myślę, tzw. deep state w akcji. Całe szczęście — przekonuje.

Ameryka rozchwiana jak nigdy. „Rosja pokazuje Trumpowi, że może tą łódką potężnie zakolebać”

Dr Sokała wskazuje, że wewnętrzna sytuacja w Ameryce, po ujawnieniu rosyjskich wpływów na administrację w Waszyngtonie była kolejnym z serii ciosów, jakie ostatnio dostaje Trump.

— On ma potężny zgryz. Bo taktyczny odruch kazałby zrzucić Witkoffa z sanek po tej kompromitacji z Uszakowem, ale Trump ma problem w ruchu MAGA, czyli wśród jego najwierniejszych wyborców. Tam jest konflikt, od kiedy ci starzy radykałowie wierzący w teorie spiskowe zaczęli kłócić z Elonem Muskiem, reprezentującym globalnych ultraliberałów. Trump i J.D. Vance próbują między tymi sprzecznymi grupami lawirować, co staje się coraz trudniejsze — zaznacza.

— Na to nakłada się afera z Epsteinem, która bulwersuje tzw. konserwę wśród tych z MAGA, a dochodzi jeszcze kolejny cios. Mianowicie, ostro krytykować Trumpa zaczął ważny człowiek ruchu MAGA, Tucker Carlson. Uchodzący za dziennikarza popularny youtuber, a tak naprawdę niemal jawny rosyjski agent wpływu. I teraz Moskwa pokazuje Trumpowi, że poprzez Carlsona i innych, jemu podobnych, może solidnie zakolebać amerykańską łódką, osłabiając poparcie dla Trumpa i jego administracji w ruchu MAGA. Straszą amerykańskiego prezydenta, że jak się od Rosji odwróci, to oni mu tę łódkę wywalą, po prostu — mówi dr Sokała.

— Być może dlatego Trump na razie chce jednak utrzymać Witkoffa na powierzchni, żeby nie wkurzać Moskwy — wyjaśnia.

Dwa scenariusze dla Ukrainy i świata. „Rozmowy będą trwały, ale bez efektu. Do czasu, aż Rosja poleci w przepaść”

Co teraz stanie się z planami pokojowymi, jakie chce tworzyć Trump dla Ukrainy?

— Scenariusz zły jest taki, że Trump wciąż jest przekonany o swoim geniuszu, uważa co najwyżej, że bliskie rozwiązanie sytuacji w Ukrainie popsuli mu wyłącznie niekompetentni wykonawcy. Jeśli tak jest, to będziemy mieć do czynienia jedynie z kryzysowym PR-em, czyli może Witkoff chwilowo zostanie odesłany na tyły, a jego miejsce zajmie inny, równie nieudolny kumpel Trumpa lub J.D. Vance’a. Czyli Waszyngton będzie robić dalej to samo, licząc na inne efekty — przekonuje ekspert.

— A lepsza możliwość jest taka, że Trump naprawdę przejrzał na oczy. I pojął, że z Rosją się dealu nie zrobi, bo z nimi się nie handluje. Rosja jest niezdolna do normalnego handlu, a tylko do rozwałki i siania chaosu. W takim scenariuszu Trump podtrzyma i zaostrzy sankcje, tak na Rosję, jak na jej kontrahentów, czyli Indie, Chiny i Turcję, głównych do tej chwili odbiorców rosyjskiej ropy i gazu. Plus nałoży też sankcje na firmy technologiczne, które pomagają Rosji podtrzymywać funkcjonowanie przemysłu — mówi dr Sokała.

— Tak, czy tak, rozmowy będą trwały, ale bez efektu. Przynajmniej dopóki Rosja nie zrozumie, że leci na twarz w przepaść. A już nad nią stoi, bo to nie tylko coraz poważniejsze problemy ekonomiczne, ale im nawet mięsa armatniego brakuje do rosyjskiej armii, ostatnio ich ambasador próbował jawnie werbować ludzi w Iraku, był z tego skandal. Im się po prostu pali pod tyłkiem, przepraszam za dosadność. A Trump powinien to wykorzystać. Europa zresztą też ma swoje do zrobienia, choćby w kwestii ostatecznej decyzji o przejęciu zamrożonych aktywów rosyjskich — dodaje.

„Podaj się, chłopie, do dymisji i więcej nie psuj”

W ocenie dr Sokały do listy niekompetencji Trumpa należy dodać jeszcze jeden fakt. To, że nie potrafi oddzielić osobistych animozji od poważnej polityki i biznesu.

— Putina lubi, a Zełenskiego nie cierpi. I to ewidentnie także rzutuje na całą jego politykę. Ulegając prywatnym fobiom używa amatorów typu Witkoff do załatwiania spraw, które w obowiązkach mają profesjonaliści. Lekceważy konstytucyjne instytucje, działa poprzez „specjalnych wysłanników”, i to się po raz kolejny zemściło. Przecież jest sekretarz stanu Marco Rubio, i to on powinien odpowiadać za negocjacje, jest zespół ambasadorów i ekspertów. Niech więc Trump przestanie cudować i z nich skorzysta — mówi dr Sokała.

— A jeśli nie potrafi się przełamać, to ja mam dla niego jedną radę. „Podaj się, chłopie, do dymisji i więcej nie psuj” — podsumowuje ekspert.