Bardzo ważna wygrana na początek „Misji Katar”, jak nazwano walkę o wyjazd na koszykarski mundial do Dohy za dwa lata. W piątek w Polsat Plus Arenie w Gdyni reprezentacja Polski pokonała Austrię 90:78.
– W trudnych momentach byliśmy razem. Najważniejsze, że wygraliśmy pierwszy mecz u siebie – cieszył się po wygranym spotkaniu Igor Milicić, trener Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO: Była Miss Polski nadal zachwyca. Właśnie odniosła sukces
Trudnych momentów nie brakowało, bo pomimo faktu, że Polacy prowadzili cały mecz, to rywale – trafiając 14 z 29 swoich rzutów za trzy punkty – niemal do końca byli blisko. Mateusz Ponitka czy Michał Sokołowski tradycyjnie jednak nie zawiedli, a wielki debiut zaliczył Jerrick Harding, autor 32 punktów.
Milicić przekonywał na konferencji prasowej, że nawet w roli zdecydowanego faworyta, nie można nikogo lekceważyć, a wysyp niespodziewanych rozstrzygnięć tylko potwierdza, że każdy mecz jest dużym wyzwaniem.
– Nie ma w ogóle się nad czym zastanawiać, że są niespodzianki. Tak, jak mówią zawodnicy – Mateusz Ponitka czy Michał Sokołowski – nie ma łatwych przeciwników. Tym bardziej się cieszę, że zostawiliśmy na boisku serce. Mieliśmy dużo zbiórek, a to pokazuje chęci – zwrócił uwagę szkoleniowiec.
Trzeba dodać, że w tym okienku Biało-Czerwoni grają bez dwóch ważnych ogniw. Urazy wyeliminowały Andrzeja Plutę i Aleksandra Balcerowskiego, czyli graczy pierwszej piątki z ostatniego, bardzo udanego EuroBasketu. Nie ma też Jordana Loyda, ale w jego buty znakomicie wskoczył wspomniany Harding.
– W trzy, cztery dni musieliśmy przygotować praktycznie nowy zespół. Mamy jednak trzon drużyny i wiemy co chcemy osiągnąć – rzucił krótko Milicić.
Wracając do niespodzianek podczas tych eliminacji do MŚ 2027, to dość sensacyjnie zakończył się drugi z piątkowych meczów w polskiej grupie. W Rydze z wygranej nad Łotyszami (86:78 – przyp. red.) cieszyli się Holendrzy.
Dla Milicicia wyniki w innych meczach nie mają jednak znaczenia. Wytłumaczył dlaczego. – Jakie wyniki są w innych meczach? To nie ma wpływu na naszą sytuację. Wiemy, że musimy dbać o siebie, patrzeć na siebie. Musimy ulepszać naszą grę – powiedział wprost.
Z czego szkoleniowiec nie był zadowolony po meczu z Austriakami? – Pozwoliliśmy im rzucać z otwartych pozycji. I to ich głównym snajperom. Wiedzieliśmy, że mają dwóch bardzo dobrych strzelców, którzy bazują na rzucie i oni dostali zdecydowanie za dużo miejsca. To rzecz, którą na pewno musimy poprawić – ocenił Milicić.
– Ten mecz chociaż był trudny, to był fajnym przetarciem dla nas, żebyśmy się zmobilizowali na następny mecz na wyjeździe – dodał.
Polacy już w poniedziałek (1 grudnia, godz. 19:30) zagrają w Hadze z Holendrami. Zwycięzca zakończy pierwsze okienko jako niepokonany lider grupy F.