Statystyki są nieubłagane dla zwolenników otwartych granic na Wyspach. W analizowanym okresie do Zjednoczonego Królestwa z zamiarem dłuższego pobytu przybyło o 204 tys. osób więcej, niż z niego wyjechało. Choć liczba ta wciąż jest dodatnia, oznacza ona powrót do poziomów notowanych przed 2021 rokiem. Wówczas wprowadzono nowy, pobrexitowy system, który paradoksalnie początkowo wywołał bezprecedensowy wzrost migracji spoza Unii Europejskiej.
Nowy Chińczyk czy używany z Niemiec? Co się bardziej opłaca? Kamil Makula w Biznes Klasie
Koniec migracyjnego eldorado
Szczegółowa analiza przepływów ludności pokazuje skalę zmian. W ciągu dwunastu miesięcy, kończących się w czerwcu 2025 roku, brytyjską granicę przekroczyło niemal 898 tys. imigrantów. W tym samym czasie na wyjazd zdecydowało się ponad 693 tys. osób. Dla porównania, rok wcześniej liczba przyjezdnych sięgała niemal 1,3 mln, co pokazuje wyraźne wyhamowanie trendu osiedlania się na Wyspach.
Urząd statystyczny ONS w swoim raporcie wskazuje bezpośrednie przyczyny tego zjawiska. Kluczową rolę odegrały zmiany legislacyjne, które utrudniły uzyskanie prawa pobytu dla wielu grup cudzoziemców.
– Na spadek salda migracji wpłynęła przede wszystkim zmniejszająca się liczba osób spoza UE przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii z zamiarem długoterminowego pobytu, ale też rosnąca liczba osób, które wyjeżdżają z tego kraju – czytamy w oficjalnym komunikacie ONS.
Eksperci urzędu precyzują, że restrykcje dotknęły newralgicznych obszarów wizowych. Mniejsza dostępność pozwoleń na pracę oraz wiz studenckich przełożyła się na konkretne liczby. Istotnym czynnikiem chłodzącym zapał imigrantów stało się również ograniczenie możliwości sprowadzania członków rodzin przez pracowników i studentów.
– Na spadek liczby osób przyjeżdżających spoza UE wpłynęła w szczególności mniejsza liczba wydawanych wiz pracowniczych i studenckich – wyjaśniają analitycy w raporcie.
Polacy mówią „dość”
Z perspektywy polskiej gospodarki i demografii najciekawsze są dane dotyczące naszych rodaków. Trend powrotów znad Tamizy, obserwowany od czasu referendum brexitowego, w ostatnim roku jeszcze bardziej przybrał na sile. Bilans przepływu ludności między Polską a Wielką Brytanią jest obecnie wyraźnie ujemny dla Londynu.
Liczby nie pozostawiają złudzeń co do kierunku, w którym podążają Polacy. Między połową 2024 a połową 2025 roku na emigrację do UK zdecydowało się zaledwie około 7 tys. obywateli Polski. W tym samym czasie, aż 25 tys. naszych rodaków podjęło decyzję o opuszczeniu Wysp. Oznacza to, że ponad trzykrotnie więcej Polaków wyjeżdża z Wielkiej Brytanii, niż decyduje się tam osiedlić.
Struktura narodowościowa całej grupy imigrantów uległa trwałej przebudowie. Obywatele państw Unii Europejskiej stanowią obecnie margines wśród nowo przybyłych – zaledwie 9 proc. Zdecydowaną większość, bo aż 75 proc. z grupy niemal 900 tys. imigrantów, stanowią przybysze spoza Wspólnoty. Z kolei wśród osób opuszczających kraj, obywatele UE stanowią 22 proc., a sami Brytyjczycy – 36 proc.
Warto spojrzeć na historię migracji zarobkowej na Wyspy, by zrozumieć skalę obecnych zmian. Po rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 roku, Wielka Brytania była jednym z zaledwie trzech krajów (obok Irlandii i Szwecji), które natychmiast otworzyły swój rynek pracy dla obywateli „nowej Unii”. Decyzja ta, podjęta przez rząd Tony’ego Blaira, zapoczątkowała największą falę migracji w powojennej historii kraju, szacowaną na miliony osób, w tym setki tysięcy Polaków.
Ówczesne prognozy rządowe, przewidujące napływ rzędu kilkunastu tysięcy osób rocznie, okazały się drastycznie niedoszacowane. Dziś, po dwóch dekadach i wyjściu Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych, obserwujemy definitywne domknięcie tego rozdziału historii gospodarczej Europy.
Wielka emigracja. Prawie 300 tys. Niemców wyjechało z kraju. Mówią o powodach