• Władimir Putin i wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff spotkają się we wtorek Moskwie; 
  • Jak mówił w TOK FM były ambasadora RP w Kijowie Jana Piekło, „sukces nie wydaje się być w zasięgu ręki”; 
  • „Problemem jest to, że Witkoff korzysta głównie z tłumacza, który jest rosyjski. Sam nie zna rosyjskiego i to jest coś, co go w jakimś sensie kompromituje” – podkreślił. Ekspert zwrócił też uwagę na Chiny.

Przywódca Rosji Władimir Putin i wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff spotkają się w Moskwie we wtorek po południu – powiadomił w poniedziałek podczas briefingu dla mediów rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Tematem rozmów ma być umowa pokojowa z Ukrainą.

– Donald Trump chciałby odnieść sukces, po tym, jak parę konfliktów już rozwiązał. Teraz sukces nie wydaje się być w zasięgu ręki –  ocenił w TOK FM były ambasador RP w Kijowie Jan Piekło. 

Jak wyjaśnił, „Ukraińcy najprawdopodobniej nie zgodzą się na twardą wersję umowy, która była już przedstawiana przez Witkoffa”. – Ale problemem jest też to, że Witkoff korzysta głównie z tłumacza, który jest rosyjski. Sam nie zna rosyjskiego i to jest coś, co, go w jakimś sensie kompromituje – dodał w rozmowie z Wojciechem Muzalem. 

Piekło nie ma wątpliwości, że „znacznie lepiej by było, gdyby w rozmowach uczestniczył  specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy i Rosji, Keith Kellogg”. 

„Pomruki z Kremla już płyną”

Przed wtorkowymi rozmowami rzecznik Kremla oświadczył, że strona rosyjska spodziewa się otrzymać pełniejsze informacje, na temat punktów planu pokojowego uzgodnionego z Ukrainą, nim delegacja amerykańska dotrze do Moskwy. Dodał, że przed rozmowami z wysłannikiem prezydenta Donalda Trumpa, Putin odbędzie kilka niepublicznych spotkań przygotowawczych.

W ocenie gościa „Pierwszego programu” Rosja i tak nie będzie chciała zaakceptować nowej wersji umowy. – Zresztą takie pomruki już z Kremla płyną, że właściwie jesteśmy (Rosjanie) w pozycji wygranej, my atakujemy, Ukrainę ma problem i skupimy się na osiągnięciu założonych celów, czyli likwidacji państwowości ukraińskiej w takiej formie, w jakiej ona istnieje – wyjaśnił. 

Chiny nie spuszczają oka z wojny w Ukrainie

Piekło ocenił też, że „należy się liczyć także z tym, że Putin będzie pewnie słuchał chińskich towarzyszy, którzy będą mu doradzać, by wojnę kontynuować”. 

– Najważniejszym problemem dla Stanów Zjednoczonych są w tej chwili Chiny, a te ustami swojego ministra spraw zagranicznych mówią, że wygrana Ukrainy czy przegrana Putina nie wchodził w rachubę.  Chiny nie są taką wersją zainteresowane – tłumaczył były polski ambasador w Ukrainie.  

Wskazał, że „należy myśleć w tych kategoriach, że jeżeli Chińczycy chcieliby zaatakować Tajwan, to dobrze by było, żeby Europa i Zachód byli zajęci wojną na Ukrainie”.

W niedzielę – przypomnijmy — na Florydzie odbyły się rozmowy przedstawicieli władz USA i Ukrainy na temat zakończenia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Po stronie amerykańskiej uczestniczyli w nich sekretarz stanu USA Marco Rubio, Witkoff oraz zięć prezydenta Trumpa, Jared Kushner. 

Źródło: TOK FM, PAP