Turniej WTA 125 w Quito zamykał tryptyk startów Mai Chwalińskiej w Ameryce Południowej. Zaczęło się od ćwierćfinału w Colinie, później była druga runda w Buenos Aires. Podczas rozgrywek w Ekwadorze nasza reprezentantka miała nadzieję na lepszą zdobycz. A to dlatego, że w tym tygodniu przyszło jej bronić punktów za ubiegłoroczny triumf w „125” we Florianopolis. Wiązała się z tym spora presja, bowiem ew. potknięcie na wczesnym etapie oznaczałoby spadek o ponad 20 lokat i utratę miejsca wśród rozstawionych w eliminacjach do Australian Open 2026.
Chwalińska zainaugurowała start w Quito już w poniedziałek. Miała się wtedy zmierzyć z Nicole Fossą Huergo. Reprezentantka Argentyny wycofała się jednak z rywalizacji w turnieju rangi WTA 125 i została zastąpiona w drabince przez Tanię Varelę – 38-letnią zawodniczkę gospodarzy, bez większej przeszłości zawodowej. Polka pokonała nienotowaną tenisistkę 6:0, 6:0 w zaledwie 55 minut. W drugiej rundzie poprzeczka powędrowała już znacznie wyżej. Jej rywalką miała być Luisina Giovannini. Wciąż to jednak Maja przystępowała do rywalizacji w roli zdecydowanej faworytki – choćby z tego względu, że plasuje się aktualnie o 154 lokaty wyżej w rankingu i ma na swoim koncie pokaźniejsze trofea od 19-latki.
WTA Quito: Maja Chwalińska walczyła o awans do ćwierćfinału singla
Mecz rozpoczął się od serwisu rozstawionej z „6” Chwalińskiej. Już na „dzień dobry” Polka musiała solidnie się napracować na utrzymanie własnego podania. Giovannini posiadała break pointa, ale ostatecznie to Maja wyszła na prowadzenie. W kolejnych minutach panie pilnowały swojego serwisu, chociaż pewniej wykonywała to Luisina. W trakcie piątego gema nasza reprezentantka zanotowała słabszy fragment. Pojawiło się sporo błędów, co przy stylu gry 127. rakiety świata oznaczało kłopoty. Zawodniczka z Argentyny doczekała się trzech szans na przełamanie z rzędu. Pierwszą udało się oddalić, ale przy kolejnej przeciwniczka dopięła już swego.
Po zmianie stron 281. tenisistka rankingu WTA bardzo pewnie potwierdziła przewagę, nie tracąc żadnego punktu. Po chwili zobaczyliśmy podobną odpowiedź ze strony Chwalińskiej. Polka złapała kontakt z przeciwniczką i wydawało się, że może jeszcze nawiązać walkę w premierowej odsłonie. W trakcie ósmego rozdania zobaczyliśmy rezultat 30-30. Od tamtej pory Maja… nie wygrała już ani jednej akcji w pierwszym secie. Zakończyła go podwójnym błędem serwisowym. Przełamanie do zera w dziewiątym gemie oznaczało, że Giovannini zapisała po swojej stronie wynik 6:3.
Na starcie drugiej części pojedynku Luisina zamierzała wykorzystać swoje momentum. Pewnie utrzymała serwis, a potem panie rozgrywały długi gem, w którym reprezentantka Argentyny posiadała szansę na 2:0. Ostatecznie Chwalińska wyszła z opresji i to zmieniło przebieg rywalizacji w kolejnych minutach. Nagle sytuacja zaczęła się rozwijać po myśli Polki. Niewykorzystana okazja zachwiała pewnością siebie Giovannini. Nasza tenisistka w końcu doczekała się break pointów. Już przy pierwszej z dwóch sposobności zawodniczka z Ameryki Południowej popełniła błąd, który dał przełamanie 127. rakiecie świata.
W następnych minutach Maja kontrolowała sytuację na korcie. Było 3:1, potem 4:2. Wszystko zaczęło się zmieniać od ósmego gema. Wtedy to tenisistka z trzeciej setki rankingu odrobiła stratę breaka. Po chwili Chwalińska mogła odpowiedzieć kolejnym przełamaniem, ale rywalka wyszła ze stanu 15-40 i uzyskała piąte „oczko” na swoje konto. Na Polce wytworzyła się ogromna presja – musiała utrzymać serwis, by pozostać w grze o awans do ćwierćfinału. Niestety, pojawiły się meczbole dla reprezentantki Argentyny i już przy pierwszym Maja posłała piłkę w korytarz deblowy. Ostatecznie Luisina sensacyjnie pokonała Polkę 6:3, 6:4 i zameldowała się w najlepszej „8” WTA 125 w Quito. Z kolei Chwalińska spadła na 148. miejsce w notowaniu „na żywo” – za Katarzynę Kawę i Lindę Klimovicovą.
Katarzyna Kawa – Vivian Yang. Skrót meczu. WIDEOPolsat SportPolsat Sport

Maja ChwalińskaFoto Olimpik / NurPhoto / NurPhoto via AFPAFP

Maja ChwalińskaAFP7 vía Europa Press/Associated PressEast News

Maja ChwalińskaIMAGO/Juergen HasenkopfEast News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
