W środę, 3 grudnia, Komitet Wykonawczy UEFA zakomunikował, że organizatorem kobiecego Euro 2029 będą Niemcy. W decydującym głosowaniu brały udział jeszcze dwie opcje – polska oraz duńsko-szwedzka.
„The Guardian” dotarł do dokładnych wyników głosowania. Okazuje się, że z 17. przedstawicieli UEFA aż 15. wybrało Niemcy. Dwa kolejne głosy przypadły Duńczykom i Szwedom. Tym samym nikt nie zdecydował się postawić na Polskę.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
„Zaskakująca nie jest porażka, bo Niemcy to potęga w futbolu kobiecym, mają wszystko, by zrobić wielkie Euro. Zaskoczeniem jest ilość głosów na naszą kandydaturę” – napisał po ujawnieniu wyników Zbigniew Boniek, który do niedawna był wiceprezesem UEFA.
Na łamach WP SportoweFakty wybór Niemiec skomentował już Cezary Kulesza. – Nasza oferta była świetna (…) Jestem dumny z tego, jak się zaprezentowaliśmy. Usłyszeliśmy naprawdę same pozytywne opinie – jednak konkurencja była wybitnie mocna – przekazał prezes PZPN.
Dla Polski to już drugie przegrane głosowanie ws. organizacji kobiecych mistrzostw Europy. PZPN starał się o tę imprezę także przed Euro 2025.
Euro 2029 odbędzie się pięć lat po męskim turnieju również rozgrywanym w Niemczech. Decyzja UEFA wpisuje się w trend lokowania dużych imprez w sprawdzonych lokalizacjach, z naciskiem na wyniki frekwencyjne i komercjalizację.
Niemiecka federacja od początku kandydatury akcentowała swój potencjał frekwencyjny i infrastrukturalny. – Chcemy pobić rekord sprzedaży biletów na turnieju kobiet – deklarowali przedstawiciele kampanii w materiałach promocyjnych.
Dodatkowo reprezentantki Niemiec to ośmiokrotne mistrzynie Europy w piłce nożnej kobiet. – Mamy doświadczenie i stadionową sieć na najwyższym poziomie, co gwarantuje turniej wysokiej jakości – podkreślano w ofercie.
Z wyścigu po turniej już wcześniej wycofały się Portugalia (w listopadzie) oraz Włochy (w sierpniu).