Pod koniec 2024 r. w Niemczech mieszkało około 865 tys. obywateli Polski — była to piąta co do wielkości grupa cudzoziemców, po Turkach, Ukraińcach, Syryjczykach i Rumunach. Należą do nich takie osoby jak ks. Maślanka. Polak znalazł szczęście w Górnej Szwabii i głosi tam kazania w dwóch językach — dla niemieckiej i lokalnej polskiej społeczności. O powrocie swoich rodaków wie dotychczas tylko z opowieści.

Jednak aktualne dane Federalnego Urzędu Statystycznego, do których dostęp ma „Bild”, nie pozostawiają wątpliwości: w pierwszych dziewięciu miesiącach roku do Niemiec przybyło 47954 Polaków, 55193 polskich obywateli je opuściło.

„Dlaczego tego nikt nie zauważa, kiedy Polacy mówią »do widzenia«?” — pyta „Bild”.

Mówiąc wprost: migracja ulega odwróceniu — zamiast ze wschodu na zachód, teraz wiele osób kieruje się z powrotem na wschód. Polska społeczność w tym kraju jest postrzegana jako niezwykle niepozorna w krajobrazie miejskim.

Nie mamy tutaj własnego polskiego sklepu. Jeśli potrzebujemy czegoś z ojczyzny, przywozimy to stamtąd lub znajdujemy w rosyjskim sklepie

— tak ks. Maślanka opisuje swoje życie na emigracji.

Jednak przez lata i dziesięciolecia Polacy przybywali do Niemiec tłumnie. „Bild” szuka odpowiedzi na pytanie, z czego wynika odkryta na nowo atrakcyjność starej ojczyzny.

— Spędziłam 13 lat w Niemczech, znalazłam tu przyjaciół i pokochałam język niemiecki. Do dziś słucham niemieckich piosenek, na przykład Silbermond i Christiny Stuermer. Jednak w pewnym momencie ważne było dla mnie, aby wrócić do rodziców i dalej rozwijać się zawodowo. Nie mogłam znaleźć pracy jako inżynier w Niemczech, a w Polsce było to łatwiejsze jako samotna mama. Wszystko jest bardziej rodzinne, ludzie pomagają sobie nawzajem. Również gospodarka rozwija się lepiej i otwiera nowe możliwości zatrudnienia. Dlatego coraz mniej osób szuka szczęścia za granicą — tłumaczy Anna Vitullo z Poznania.

Kiedy spawacz Marek Doskoczyński mieszkał jeszcze w Niemczech, regularnie dojeżdżał do swojej rodziny. — Zarabiam mniej niż w Niemczech, ale jest to ok. 3000 zł [ok. 730 euro, po obecnym kursie] mniej, więc koszty utrzymania dwóch domów i podróży do domu nie są opłacalne. Widzę pozytywną przyszłość gospodarczą tutaj, Polacy są pracowici — mówi o późniejszym powrocie do Polski.

Nieco niepokoi go jednak większe zagrożenie wojną i przyszłość społeczna, „ponieważ przybyło wielu obcokrajowców, którzy zaczynają powodować problemy — tak jak w innych krajach, na przykład w Anglii, Francji czy Niemczech”.

Coraz trudniej o Polaków, którzy chcą pracować w Niemczech

Dr Dominik Matcak, dyrektor zarządzający agencji pośrednictwa pracy Silverhand, nie potwierdza tezy, że Polacy nie są już zainteresowani pracą w Niemczech.

Ale prawdą jest, że od dawna nie mamy już kandydatów z Warszawy i innych dużych miast

— ocenia. Przeprowadzka jest nadal opłacalna przede wszystkim dla kandydatów z wiejskich obszarów Polski, gdzie boom gospodarczy dotarł dotychczas w mniejszym stopniu.

Przynajmniej „niewielką tendencję” dostrzega również szef konkurencyjnej firmy Mondi, dr Rafał Mroziewski. Coraz trudniej jest rekrutować pracowników w Polsce na rynek niemiecki.

Polska inicjatywa

Do ok. 37 mln mieszkańców Polski dochodzi ogromna diaspora. W zależności od sposobu liczenia obejmuje ona wiele kolejnych milionów ludzi. Rząd w Warszawie utworzył portal powroty.gov.pl, aby znaleźć wystarczającą liczbę pracowników, by polski boom gospodarczy mógł trwać.

Niemcy rozpisują się także na temat atrakcyjnej ulgi podatkowej: po trzyletnim pobycie za granicą roczne dochody do 85,5 tys. zł. [20 tys. euro] są zwolnione z podatku dochodowego przez cztery lata.

Według danych Ministerstwa Finansów opublikowanych przez „Rzeczpospolitą” liczba osób, które skorzystały z ulgi podatkowej, wzrosła trzykrotnie między 2022 r. [8300] a 2024 r. [25,1 tys.].