• Jak doszło do incydentu z obywatelami Ukrainy na terenie krakowskich wodociągów.
  • Co ujawniono na nagraniach z monitoringu dotyczących 25-latków.
  • Dlaczego krakowska policja wydała oświadczenie w tej sprawie.

25-latkowie z Donbasu na terenie krakowskich wodociągów

30 sierpnia na teren stacji uzdatniania wody w Krakowie wtargnęło dwóch obywateli
Ukrainy. Mężczyzn zatrzymała ochrona obiektu, a następnie powiadomiła służby. Policjantom przekazano, że obcokrajowcy kilkukrotnie przechodzili przez ogrodzenie stacji. Ostatecznie funkcjonariusze ich tylko wylegitymowali i puścili wolno. Sprawa na jakiś czas ucichła, aż do momentu, gdy na antenie TVN24 poinformował o niej gen. Marian Janicki, który odpowiada za bezpieczeństwo krakowskich wodociągów.

– Mieliśmy ingerencję w nasze najważniejsze obiekty wodociągów, które na co dzień dostarczają wodę obywatelom miasta Krakowa. Mieliśmy wizytę pseudoturystów ze wschodu, którzy zostali zatrzymani – oznajmił. Początkowo policja przekazała, że 25-latkowie to 
turyści, którzy zgubili się w drodze na Kopiec Kościuszki. Stwierdzono, że mężczyźni nie robili ani zdjęć, ani filmów. Portal TVN24 dotarł jednak do nagrań z kamer monitoringu, które podważają tę wersję. Jak poinformowała redakcja, narracja policji zmieniała się w tej sprawie kilkukrotnie.

Krakowska policja wydała oświadczenie

W związku z niejasnościami wokół całej sprawy we wtorek opublikowano oficjalne oświadczenie krakowskiej policji. Funkcjonariusze szczegółowo opisali przebieg interwencji. Z pisma wynika, że 30 sierpnia otrzymano telefoniczne zgłoszenie o dwóch osobach, które miały w sposób nieuprawniony wejść na teren zakładu krakowskich wodociągów przy ul. Wodociągowej. Na miejsce został skierowany patrol, który podjął interwencję i wylegitymował dwóch mężczyzn narodowości ukraińskiej. Dobrowolnie wydali policjantom swoje telefony komórkowe, aby umożliwić sprawdzenie, czy nie ma w nich nagrań ani zdjęć tej infrastruktury. Policjanci nie ujawnili podejrzanych materiałów foto i wideo obrazujących teren obiektu.

Ukraińcy nie posiadali też przy sobie innych urządzeń elektronicznych, na których mogły zostać zarejestrowane zdjęcia lub filmy przedstawiające rejon zakładu. „Tłumaczyli również, że znaleźli się w tym miejscu bo zostali błędnie doprowadzeni przez nawigację. Osoby, wobec których podjęto interwencję, sprawdzono w policyjnych systemach, w których potwierdzono, że nie były one poszukiwane. W związku z tym, że nie doszło do uszkodzeń i zniszczeń na terenie zakładu, a także nie było innych podstaw do zatrzymania mężczyzn, zostali oni zwolnieni, a pracowników wodociągów policjanci pouczyli o możliwości złożenia stosownego zawiadomienia w związku z zaistniałym zdarzeniem” – przekazała Komenda Miejska Policji w Krakowie.

Internauci nie szczędzą gorzkich słów. „Dramat”

Mimo że interwencja się zakończyła, po czasie ujawniono również, że mężczyźni mogą mieć związek z przestępczością narkotykową. 16 września zostali zatrzymani i doprowadzeni do jednego z krakowskich komisariatów. Ostatecznie podejrzenia nie potwierdziły się. „W związku z tym, że przedstawiciele Wodociągów zdecydowali o oficjalnym zawiadomieniu dotyczącym naruszenia miru domowego z jednoczesnym wnioskiem o ściganie sprawców, które złożone zostało 17 września br., policjanci wszczęli postępowanie w tej sprawie. Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie mężczyznom zarzutu naruszenia miru domowego. Następnie materiały w sprawie zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej Kraków-Krowodrza, która zdecydowała o podtrzymaniu zarzutów i zastosowaniu wobec mężczyzn środków zapobiegawczych w postaci policyjnego dozoru” – czytamy w policyjnym oświadczeniu. Po przedstawieniu zarzutów i decyzjach prokuratury policjanci wystąpili do Straży Granicznej z wnioskiem o wydanie decyzji o zobowiązaniu cudzoziemców do opuszczenia Polski. 

Oświadczenie krakowskiej policji nie przekonało znacznej części internautów. Pod wpisem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. „Dramat. A może ukryli coś na miejscu? A może wrzucili materiały bezpośrednio do chmury? A może dosypali coś do wody? Policjanci też to sprawdzili? Serio? Na taką policję nie chcę płacić podatków” – napisał ostro pan Marek. „Czekajcie, mamy potencjalnych dwóch agentów i zamiast prowadzić śledztwo, każecie ich wywalić za granicę bez sprawdzenia, co zrobili? Wy jesteście poważni?” – skomentował pan Michał. „Mam nadzieję, że zostało sprawdzone, czy nie ma zdjęć i nagrań w chmurze. Z telefonu nagrania można usunąć, ale zostają w chmurze” – dodał pan Mirosław.

Źródło: Radio ZET/TVN24

Byłeś świadkiem czegoś niespodziewanego? Masz temat, którym powinniśmy się zająć?

Zgłoś sprawę przez Czerwony telefon Radia ZET