Nieczęsto zdarza się, by Kapitol zrzucał swój partyjniacki pancerz. A jednak w środę senatorowie i przedstawiciele obu partii właśnie to uczynili, gdy przyszło im zmierzyć się z jednymi z najbardziej niepokojących świadectw wojny w Ukrainie — dotyczącym systematycznego porywania, reedukacji i militaryzacji ukraińskich dzieci przez Rosję.

Mało tego — ukraińska obrończyni praw człowieka Kateryna Raszewska poinformowała Kongres USA o tym, że wiele z ukraińskich dzieci porywanych przez Rosję trafia do obozów w Korei Północnej.

To, co zaczęło się jako przesłuchanie senackiej podkomisji ds. finansów, szybko przekształciło się w coś zbliżonego do ponadpartyjnego oskarżenia. Amerykańscy ustawodawcy skrytykowali zarówno taktyki stosowane przez Rosję, jak i wszelkie działania dyplomatyczne, które nie traktują w sposób priorytetowy kwestii powrotu ukraińskich dzieci do ich domów.

Ton był jednoznaczny — nie była to dyskusja polityczna. Było to wytyczenie moralnej czerwonej linii.

Przewodniczący podkomisji Lindsey Graham, republikanin z Karoliny Północnej, rozpoczął spotkanie z nieskrywanym oburzeniem. — Nie oddamy Rosji 19 tys. dzieci. Jak byście się czuli [na miejscu Ukraińców]? Ja chciałbym odzyskać swoje dziecko — oświadczył.

Członek komisji Brian Schatz z Partii Demokratycznej zgodził się z nim. — Każdy plan pokojowy, który pozwala Putinowi wycofać się z tej wojny — po nielegalnym zajęciu terytorium Ukrainy, porwaniu tysięcy ukraińskich dzieci i spowodowaniu śmierci setek tysięcy ludzi po obu stronach — bez żadnych konsekwencji, jest nie do przyjęcia — powiedział.

Kolejne wypowiedzi powodowały stopniową, dwupartyjną eskalację moralnego i strategicznego niepokoju. Najostrzejsze słowa padły z usta demokratycznego senatora Richarda Blumenthala. — To jest ludobójstwo. Celem [Rosji] jest zatarcie tożsamości — oświadczył bez ogródek.

Republikanie nie zaprotestowali, słysząc te słowa. Michael McCaul, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów, poszedł nawet o krok dalej. — Rosja szkoli dzieci do walki z NATO. To moralny imperatyw — powiedział, dodając, że odpowiedzialność nie jest tylko kwestią polityki zagranicznej, ale „dotyczy nas wszystkich”.

Michael McCaul podczas konferencji w Waszyngtonie, 10 września 2024 r.

Michael McCaul podczas konferencji w Waszyngtonie, 10 września 2024 r.Kent Nishimura / Stringer / Getty Images

Republikański senator Mitch McConnell z Kentucky odwołał się do kategorii historycznych „Przerażające” porwania, stanowiące zaledwie „niewielki przebłysk ogromnego bólu i cierpienia” zadanego przez Moskwę, porównał do fatalnej polityki ustępstw z lat 30. ubiegłego wieku.

— Powinniśmy znać historię na tyle dobrze, aby nie lekceważyć tego [i nie sprowadzać do] „kłótni w odległym kraju między dwojgiem ludzi, o których nic nie wiemy — powiedział, powołując się na Neville’a Chamberlaina, brytyjskiego premiera z lat 30. XX w. — Wiemy, jak skończyło się jego lekceważące podejście do agresji Hitlera wobec Czechosłowacji.

Dla McConnella wniosek wyłaniający się z tej analogii jest oczywisty. — Podobnie jak wtedy, również dzisiaj mamy do czynienia z wyraźnym agresorem i wyraźną ofiarą. Podobnie jak wtedy, wymiary moralne i strategiczne [tej sytuacji] nie są ze sobą sprzeczne dla Stanów Zjednoczonych.

Państwowa machina wymazywania tożsamości

Zeznania ekspertów nie pozostawiają wątpliwości — porwania ukraińskich dzieci nie są przypadkowym skutkiem ubocznym wojny, a system zaprojektowany przez państwo rosyjskie.

Ambasador Ukrainy Olha Stefaniszyna zwróciła uwagę na aspekt prawny tej praktyki — stwierdziła, że przymusowe przenoszenie dzieci stanowi „poważne naruszenie” prawa międzynarodowego i ich zwrot Ukrainie musi być „podstawowym warunkiem” wszelkich przyszłych negocjacji pokojowych.

Maksym Maksymow, szef ukraińskiej grupy Bring Kids Back UA [Przywróćmy dzieci Ukrainie], wprost opisał strategię Kremla. — Zacieranie tożsamości ma na celu stworzenie w przyszłości na okupowanych terytoriach populacji, która będzie zorientowana prorosyjsko i odłączona politycznie od Ukrainy — stwierdził.

Ekspertka prawa międzynarodowego Kate Raszewska zwróciła uwagę na niepokojący szczegół. — Chłopcy w wieku 17 lat są zobowiązani do wstępowania do armii rosyjskiej i zabijania swoich rodaków. Jeśli tego nie zrobią, zostaną uznani za terrorystów. Następnie są wysyłani do szpitali psychiatrycznych w celu „przeprogramowania” — powiedziała.

Nathaniel Raymond z Laboratorium Badań Humanitarnych Uniwersytetu Yale potwierdził, że śledczy są „przekonani”, iż ukraińskie dzieci są oddawane do adopcji w Rosji — odkrycie to zaskoczyło nawet doświadczonych prawodawców.

Ponadpartyjne oburzenie

W pewnym momencie amerykańscy prawodawcy przeszli od moralnych deklaracji do konkretnych gróźb.

— 19 tys. 546. Tyle ukraińskich dzieci zostało zabranych od 2022 r. — powiedział Brian Fitzpatrick, republikanin z Filadelfii. Ostrzegł, że jeśli Putin nie zwróci Ukrainie wszystkich dzieci, Federacja Rosyjska zostanie uznana za państwo sponsorujące terroryzm.

Senatorka Amy Klobuchar (demokratka) wraz z senatorem Chuckiem Grassleyem (republikanin) próbowała przeforsować ponadpartyjną ustawę mającą na celu sfinansowanie bardziej zaawansowanych działań w zakresie śledzenia losu porwanych ukraińskich dzieci. Ten krok sygnalizuje, że Kongres przygotowuje się do długiej walki.

Senator stanu Minnesota Amy Klobuchar w Kalifornii. 1 listopada 2025 r.

Senator stanu Minnesota Amy Klobuchar w Kalifornii. 1 listopada 2025 r.Jill Connelly / Stringer / Getty Images

Niektórzy prawodawcy skupili się na implikacjach dyplomatycznych, odrzucając wszelkie plany pokojowe, które pozwalają Rosji zatrzymać porwane dzieci. Senator Katie Britt, republikanka z Alabamy, stwierdziła, że problem ten jest głębszy i dotyka amerykańskich wartości. — Nie będziemy wielkim krajem, jeśli pozwolimy, by to się stało — powiedziała.

Konsekwentny w swoich wypowiedziach McConnell podkreślił, że Stany Zjednoczone muszą wykazać się stanowczością. — Cena pokoju ma znaczenie. Musi on być sprawiedliwy. Obawiam się, że taki pokój pozostanie poza naszym zasięgiem, dopóki nie będziemy gotowi wywrzeć większej presji na Putina — stwierdził.

Granica Kongresu

Pod koniec spotkania przedstawiciele obu partii doszli do konsensusu — stwierdzili, że porwania ukraińskich dzieci nie są wyłącznie skutkiem ubocznym wojny, nie są kwestią propagandową — i nie podlegają negocjacjom.

Ustawodawcy z obu partii jasno stwierdzili, że powrót każdego dziecka do jego domu musi być warunkiem wstępnym wszelkich poważnych działań dyplomatycznych.

W ten sposób członkowie Kongresu przedstawili stanowisko, którego Biały Dom jeszcze wyraźnie nie przyjął — nawet jeśli administracja Trumpa podejmuje nowe działania dyplomatyczne w celu wynegocjowania porozumienia między Kijowem a Moskwą.

Ostatnia seria spotkań na wysokim szczeblu — w tym niedawna wizyta wysłanników Steve’a Witkoffa i Jareda Kushnera w Moskwie — doprowadziła do zmiany propozycji pokojowej. Krytycy w Kongresie ostrzegają jednak, że wszelkie rozwiązania, które nie odnoszą się bezpośrednio do tej masowej zbrodni, grożą utwierdzeniem Rosji w jej strategii wymazywania tożsamości w Ukraińcach.

Kongres — przynajmniej na razie — wydaje się opowiadać po jednej ze stron. I sygnalizować Moskwie, a być może także administracji Trumpa, że uprowadzenie ukraińskich dzieci stanowi obecnie linię podziału w polityce Stanów Zjednoczonych wobec Rosji.