W marcowych barażach o udział w przyszłorocznych mistrzostwach świata może dojść do spotkania reprezentacji Polski z Ukrainą. Aby tak się stało Biało-Czerwoni muszą najpierw w półfinale pokonać Albanię, a nasi wschodni sąsiedzi Szwecję. Choć Ukraińcy mecze eliminacji do mundialu rozegrali w naszym kraju, tuż po losowaniu baraży jasno zapowiedzieli, że zmienią lokalizację.

Ukraińska federacja rozważa, żeby półfinał oraz ewentualny finał baraży reprezentacja naszych sąsiadów rozegrała w Hiszpanii. To spotkało się z w większości negatywnymi opiniami. Jan Tomaszewski w rozmowie z „Super Expressem” odniósł się do tych doniesień i nie krył oburzenia. Jego zdaniem Ukraina powinna zagrać na PGE Narodowym w Warszawie, co przełożyłoby się na sporą frekwencję obywateli tego kraju mieszkających w Polsce.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

– Dla mnie Ukraińcy zachowali się jak psy ogrodnika – stwierdził wprost. – Zamiast, tak jak sugerowaliśmy, grać na Narodowym, gdzie w Polsce jest kilka tysięcy Ukraińców, stadion byłby wypełniony. Byłoby to święto dwóch narodów – dodał były reprezentant Polski.

– Nagle grają w Hiszpanii. Życzę im naprawdę, żeby przegrali ze Szwedami. Możemy pojechać do Szwecji, a nie do Hiszpanii na mecz z Ukrainą – dodał Tomaszewski.

Brązowy medalista mistrzostw świata z 1974 roku odniósł się też do spotkania Ukrainy ze Szwecją. Stwierdził wprost, że liczy na dogrywkę, co przełożyłoby się na większe zmęczenie rywali przed ewentualnym finałem z Polską. Tomaszewski liczy na to, że Szwedzi po katastrofalnych eliminacjach, w trakcie których nie wygrali ani jednego meczu, podniosą się.