Uczestniczka siódmej edycji programu MasterChef i blogerka kulinarna na swoim TikToku o nazwie @nathallae opublikowała relację z jarmarku w Poznaniu. Po dotarciu na Plac Wolności stwierdziła, że jarmark nie imponuje wielkości, ale znalazła kilka budek gastronomicznych, które postanowiła przetestować.

Natalia rozpoczęła test od rogala świętomarcińskiego z certyfikatem, który kosztował 16 zł. Jak stwierdziła tiktokerka, tradycyjny przysmak był pyszny i wypchany nadzieniem po brzegi. Z kolei grzaniec kosztował 20 zł, a kaucja za kubek 25 zł.

  • Jakie były ceny potraw na jarmarku w Poznaniu?
  • Co napisała Natalia Maszkowska o rogalu świętomarcińskim?
  • Jakie danie Natalia stwierdziła, że budka powinna zamknąć?
  • Ile Natalia wydała podczas wizyty na jarmarku?

Kolejnym smakołykiem, na który skusiła się kobieta, był corn dog w cenie 18 zł za dwie sztuki. „Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że to nie miało nic wspólnego z corn dogami. To była po prostu najtańsza parówka w gofrze z gotowymi sosami” — przyznała testerka.

Kubek gorącej czekolady w cenie 25 zł nie do końca spełnił oczekiwań tiktokerki. Za to pajda ze smalcem, ogórkiem kiszonym i kiełbasą w cenie 35 zł (za połówkę tiktokerka zapłaciła 20 zł) okazała się poprawna. „To jest najlepszy smalec do tej pory” — podkreśliła autorka nagrania. Następnie tiktokerka udała się na stoisko z serkami na grillu.

„Niestety tego nie dało się już uratować. Tak samo, jak nie dało się odzobaczyć tej ceny”

— wyjawia. Na cenniku widzimy kwotę 10 zł za „mały” serek, a 12 zł za serek z boczkiem. „Myślałam, że poczuję smak pysznej żurawiny, ale to się nie udało. Serek to był zwykły kapeć (…). Całość smakowała jeszcze gorzej, niż wygląda” — grzmi tiktokerka.

Poszła na jarmark w Poznaniu. „Ta budka powinna zostać zamknięta”

Podczas kolejnej degustacji autorka nagrania stwierdziła, że za taką jakość posiłków „budka powinna zostać zamknięta”. Chodziło o stragan z tradycyjnymi daniami polskiej kuchni. Tiktokerka zamówiła tam pyrę z gzikiem w cenie 25 zł, pierogi ruskie za 23 zł i barszcz za 10 zł.

„Uwierzcie mi, to jest idealne trio, żeby już nigdy nie wyjść z toalety. Czyli smażone w głębokim tłuszczu, gotowe pierogi z marketu — i tego jestem pewna. Do tego barszcz instant i tego komentować nie muszę, ale ludzie… tutaj mamy flagowe danie z Poznania, czyli pyry z gzikiem, to jest po prostu tragiczne. Zimny, niedogotowany ziemniak z jakimś jogurtem, totalnie bez przypraw”

— relacjonuje Natalia.

Gofry z prażonymi jabłkami za 16 zł również nie zrobiły dobrego wrażenia na tiktokerce. „Nie miały za grosz chrupkości, a jabłka były bez smaku. Wydałam 183 zł, ale jak widzicie… nie było warto” — puentuje autorka nagrania.

Swoją wizytę na jarmarku w Poznaniu podsumowała następująco:

„Jeśli właśnie w tym momencie siedzicie w samochodzie i jedziecie do Poznania na jarmark, to śmiało możecie zawrócić”.

***

Odwiedziliście już jarmarki w Polsce? Co zrobiło na was wrażenie, a co was zaskoczyło? Na relacje czekamy pod adresem: natalia.gomulka@redakcjaonet.pl