Pierwszy weekend grudnia to idealna okazja, by wybrać się na jarmark bożonarodzeniowy. W sobotę obchodziliśmy mikołajki, a w niedzielę wciąż wiele osób czuje ten magiczny klimat. Przeszkodą mogą być jednak gigantyczne tłumy, które nawiedziły jarmarki m.in. w Gdańsku, Krakowie, Warszawie czy Poznaniu. W sieci pojawiła się cała masa nagrań ukazujących tłok i ścisk między straganami.
- Jakie miasta w Polsce mają duże tłumy na jarmarkach?
- Co internauci myślą o wysokich cenach na jarmarkach?
- Jakie jedzenie jest drogie na jarmarkach?
- Kiedy najlepiej odwiedzić jarmarki, aby uniknąć tłumów?
„Kiedy chciałeś spędzić mikołajki na jarmarku w Gdańsku, ale pół Polski pomyślało to samo”
— czytamy w opisie nagrania na tiktokowym profilu o nazwie @muffin_dogpl.
„Myślałam, żeby jechać jutro, ale pojedziemy w środku tygodnia”, „Sobota, 6 grudnia, a ludzie w szoku, że na jarmarku świątecznym tłumy”, „Dlatego ja na jarmarki chodzę w tygodniu, kiedy są pustki” — czytamy komentarze.
Podobna sytuacja miała miejsce na jarmarku w Warszawie. „Kiedy chciałaś miło spędzić wieczór, ale po pięciu minutach już szukasz wyjścia” — pisze tiktokerka o nazwie @monczuk.
„Masakra. Bardzo drogo. Nigdy więcej”, „Przecież te jarmarki to koszmar”, „Tak samo było wczoraj w Łodzi. Ja już podziękuję”
— rozpisują się internauci w komentarzach.
Na TikToku pojawiło się również nagranie z Poznania, na którym widać tłumy turystów przechadzających się między jarmarcznymi straganami.
W sobotę mocno oblegany był również Rynek Główny w Krakowie. „Weszłam i wyszłam. Nie dało się tam w ogóle chodzić, szkoda” — komentuje jedna z internautek.
Turyści i mieszkańcy odwiedzający jarmarki bożonarodzeniowe skarżą się nie tylko na tłumy, lecz także na wysokie ceny. Dla przykładu w Krakowie za 200 ml kubek grzańca trzeba zapłacić 18 zł, za pięć pierogów 25 zł, a za jednego krokieta 15 zł. Z kolei „wypasiona” pajda chleba kosztuje 56 zł, a szaszłyk wieprzowy XL 85 zł.