Zdjęcia: Daniel Kowalikowski

Bogaty DAF 95XF Super Space Cab, z atrakcyjnym lakierem i osią wleczoną na bliźniakach, mógłby być dzisiaj naprawdę pięknym klasykiem. To samo można by powiedzieć na temat Volva FH12 pierwszej generacji z rzadko spotykanym, najwyższym nadwoziem Globetrotter XL. Ba, nawet poczciwe Renault Premium z początku produkcji wyróżniłoby się na dzisiejszych drogach, wszak jest to już obecnie ginący gatunek. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, by któryś z tych pojazdów miał jeszcze przed sobą świetlaną przyszłość.

Na dołączonych zdjęciach możemy zobaczyć trzy transportowe „youngtimery” obrastające mchem na parkingu celnym w Irunie, przy hiszpańsko-francuskiej granicy, za całym rzędem porzuconych naczep chłodniczych. Ciągniki zostały sfotografowane w pełni współcześnie, ledwie kilka dni temu, przez Czytelnika Daniela. Za to ślady widoczne na nadwoziach mogą pochodzić nawet sprzed dwóch dekad, wskazując na naprawdę wieloletnie wrastanie w ziemię. Bardzo wymownie świadczą o tym chociażby tablice umieszczone na zderzakach.

Volvo FH12 Globetrotter XL, wersja z lat 1996-2002, wciąż ma tutaj na sobie pierwszy poradziecki typ tablic rejestracyjnych z Estonii, z naklejką legalizującą na środku. Oznaczenia tego typu zaprzestano wydawać w 2004 roku, a więc 21 lat temu. Renault Premium, model z lat 1995-2005, stoi na dawnych tablicach rejestracyjnych z Portugalii, wydawanych do roku 2005. Za to na DAF-ie 95XF, modelu z lat 1997-2002, znajdziemy dawne tablice norweskie, bez niebieskiego paska, wydawane do roku 2006. Co więcej, w oparciu o te tablice można sprawdzić, że jest to rocznik 1999, ostatnie badanie techniczne mający w lutym 2002 roku. Może to wskazywać, że pojazd stoi już od około 23 lat, od razu wyjaśniając, skąd norweski ciągnik wziął się w hiszpańskim urzędzie celnym. W końcu te dwie dekady temu, jeszcze przed rozszerzeniem Unii Europejskiej w 2004 roku, układ sił w transporcie wyglądał zupełnie inaczej i skandynawskie ciężarówki znacznie częściej niż dzisiaj wyjeżdżały poza rodzimy Półwysep.

Co natomiast sprawiło, że wszystkie te pojazdy utknęły w Irunie? Niestety, na ten temat można snuć tylko domysły. Niewykluczone, że podczas kontroli celnych wykryto tak olbrzymie nieprawidłowości, że właściciele ciągników woleli się „rozpłynąć” niż pokryć należności i odebrać swoje pojazdy. Mogło to być związane na przykład z oszustami lub przemytem, mogło być też następstwem nieuczciwego zachowania zleceniodawców wobec przewoźników, wysyłając transporty na przysłowiowe „miny”. A może historie były jeszcze inne i bardziej skomplikowane…

Za tymi naczepami znajdują się omawiane ciągniki: