Maryla Rodowicz przyszła na świat 8 grudnia 1945 r. Na scenie jest obecna od 1962 r., nagrała ponad 2000 piosenek i wydała jak dotąd 25 albumów, na których niejednokrotnie zaskakiwała. Śpiewała pop, folk, poezję, muzykę country. Nigdy nie kryła swej pasji do muzyki rockowej, ale eksplorowała nawet muzykę biesiadną i latino.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Kiedy urodziła się Maryla Rodowicz?
Ile albumów nagrała Maryla Rodowicz?
Co życzy Maryli Rodowicz Irena Santor?
Jaką piosenkę wykonał Michał Wiśniewski z Marylą Rodowicz?
Gdyby wymieniać jej wszystkie największe przeboje, trzeba byłoby stworzyć tekst, w którym zawarłoby się pewnie ponad połowę jej repertuaru.
Niespełna miesiąc temu wydała swój kolejny album, „Niech żyje bal”, na którym młode pokolenia artystów interpretują na nowo jej najważniejsze piosenki. Przebojami w radio, wiele lat po pierwotnej premierze, znowu są „Remedium”, „Małgośka” czy „Niech żyje bal”. Jej twórczość jest jedyna taka — nie chce poddać się biegnącym wskazówkom zegara. I zawsze będzie się im opierać.
Irena Santor ma radę dla Maryli Rodowicz. „Przekazuję Maryli, żeby nie popełniła tego błędu”
Pierwsza dama polskiej piosenki, Irena Santor, dobrze pamięta, kiedy po raz pierwszy usłyszała Marylę Rodowicz. Jak opowiada w rozmowie z Onetem, było to podczas festiwalu w Sopocie w latach 60.
— Śpiewała piosenkę przy wtórze gitary, a do mnie dotarły tylko poszczególne dźwięki, nie słyszałam wyraźniej jej całej. Ale wtedy pomyślałam, że to są ładne, nowe brzmienia, dźwięki, których nigdy dotąd nie słyszałam. Wydało mi się to bardzo intrygujące. A potem dopiero usłyszałam o niej wtedy, jak odniosła sukces i weszła [do branży], że tak powiem, szerokimi drzwiami — opowiada 90-letnia wokalistka.
Utytułowana już wtedy i rozpoznawalna na polskim rynku muzycznym Santor poczuła się zaintrygowana niespotykaną dotąd zadziornością, płynącą z głosu Rodowicz.
Ta zadziorność, którą wtedy usłyszałam, jest w niej do tej pory, kiedy śpiewa. Zawsze robi to trochę inaczej, niż trzeba, ciekawiej. My, słuchacze, zawsze czekamy na to, jak tym razem zaśpiewa, jaką inną barwę tym razem znajdzie w swoim głosie. Jej barwa jest niepowtarzalna.

Irena Santor (1961 r.)Cezary Langda / PAP
Zdaniem artystki słuchacze od zawsze najmocniej doceniają w piosenkach Rodowicz ten trudny do nazwania składnik, który posiada w głosie. — [To jest] ta intrygująca inność — mówi. Zapytana o ulubiony przebój artystki, Irena Santor uważa, że wskazywanie tylko jednego utworu mogłoby być krzywdzące dla wykonawczyni z takim bogatym repertuarem.
— Zawężanie jej szerokiego repertuaru do jednej piosenki byłoby krzywdzące dla ogółu tego, co o niej myślę — o jej technice i zawodowstwie. My, artyści, musimy naszymi piosenkami bawić, śmieszyć, wzruszać. Mieć repertuar, który podoba się szerzej.
Ona wciąż szuka repertuaru, który będzie w zgodzie z jej tembrem głosu. Zawsze go zachowuje, co jest niepowtarzalne i bardzo trudne. A ona robi to świadomie, bo jest zawodowcem. I za to ją wielbię
— tłumaczy Santor w rozmowie z Onetem.
Co pomaga utrzymywać się Maryli Rodowicz na scenie przez tyle lat? Według wykonawczyni „Embarras” każdy z popularnych artystów musi przede wszystkim zachować swą odrębność i niezależność, ale przy tym potrafić, a przede wszystkim chcieć podobać się szerszej publice.
To jest cała tajemnica, a Maryla zna ten kod. Ma różny, bardzo bogaty i ciekawy repertuar. Jej niezwykła osobowość i piosenki są nam wszystkim po prostu potrzebne
— dodaje.

Opole, 1974 r. Na zdjęciu od lewej: Irena Santor, Maryla Rodowicz, Stan Borys, Waldemar GrzechRyszard Okoński / PAP
Maryla Rodowicz od wielu lat przykuwa sporą uwagę do scenicznych kostiumów, a podczas koncertów sylwestrowych rokrocznie zaskakuje nowymi projektami. Irena Santor uważa, że to sprawa drugorzędna, a ona sama słuchałaby piosenek młodszej koleżanki śpiewanych nawet w tej nawet zwykłej, codziennej odsłonie. — To jest jej kokieteria, wolno jej. Ja mogłabym słuchać Maryli nawet w koszuli nocnej. Też by mnie interesowała — zapewnia.
Spytana o życzenia dla solenizantki, Irena Santor, która jest już na artystycznej emeryturze, chciałaby, aby Rodowicz śpiewała „do końca świata i jeden dzień dłużej”.
Niech tylko dba o struny głosowe, bardzo ją proszę. Popełniłam ten błąd, a ona niech tego nie robi. Pan Bóg mi dał, a jak dostałam, to szafowałam — śpiewałam, jak było zimno, jak było gorąco, a struny to wytrzymywały. Do czasu. I przekazuję Maryli, żeby nie popełniła tego błędu
— dodaje pierwsza dama polskiej piosenki.

Maryla Rodowicz (1968 r.)Janusz Uklejewski / PAP
Krzysztof Cugowski zna się z Marylą Rodowicz od lat. „Absolutny ewenement”
Krzysztof Cugowski podobnie jak Maryla Rodowicz, nadal jest bardzo aktywny na scenie muzycznej. Znany z występów w Budce Suflera, ale też pełnej sukcesów kariery solowej artysta, rok w rok gra dziesiątki koncertów w całej Polsce.
— Znam Marylę od bardzo wielu lat. Zanim wszedłem na scenę, to już ją podziwiałem i słuchałem w telewizji. Poznaliśmy się przy okazji Opola i różnych festiwali, od czasu do czasu spotykamy się przy okazji koncertów zbiorowych, z innymi artystami — opowiada Onetowi Krzysztof Cugowski, wspominając wspólne występy podczas koncertów z kolędami przed kilkoma laty.
To, co Maryla robi, to absolutny ewenement. I że ma energię, zdrowie, a przede wszystkim chęć do tego, to są rzeczy zupełnie niebywałe. Jest jedną z niewielu osób, która w ten sposób prowadzi swoją karierę i jestem wobec niej pełen podziwu i głębokiego szacunku. Nie wypada jej życzyć stu lat, więc ja życzę jej nieskończoności z plusem
— dodaje z uśmiechem 75-letni wokalista.

Krzysztof Cugowski w zespole Cross (1981 r.)Eugeniusz Wołoszczuk / PAP
Cugowski nie wyobraża sobie krajobrazu polskiej sceny muzycznej bez Maryli Rodowicz.
Nie ma tu skali, nie ma o czym gadać. Maryla była, jest i będzie
— mówi wokalista.
Za co Cugowski ceni Rodowicz? Przede wszystkim mistrzowską zdolność wykonywania utworów, które wydawałyby się bardzo proste do śpiewania.
— Nie jestem wielkim fanem muzyki popowej, ale Maryla oprócz tego, że śpiewa piosenki szalenie popularne, to jeszcze śpiewa je dobrze, co wcale nie jest rzeczą oczywistą. Maryla jest wyjątkiem i nawet najbardziej banalne piosenki śpiewa zawsze świetnie — tłumaczy Onetowi.

Krzysztof CugowskiMW Media
Michał Wiśniewski o Maryli Rodowicz. „Dziewczyna z gitarą i kawałem głosu”
Jednym z artystów, który nie wyobraża sobie polskiej sceny bez Maryli Rodowicz, jest też Michał Wiśniewski z zespołu Ich Troje. W sylwestrową noc 2022/2023 udało mu się spełnić wielkie marzenie, które kłębiło się w nim od niemal trzech dekad. Wykonał u boku artystki piosenkę „Ale to już było”.
Śmieję się, że mogę umrzeć, bo zaśpiewałem z Marylą. Ciężko jest sobie wyobrazić, że ta dziewczyna, która kończy 80 lat, ale podkreślam, dziewczyna — z gitarą i kawałem głosu — wciąż ma power, żeby wychodzić i robić to, co robi. Mam dla niej naprawdę wielki szacunek
— mówi Onetowi Wiśniewski.
Jacek Cygan spełnił marzenie dzięki Maryli Rodowicz. „Jest symbolem, znakiem kulturowym”
Pytam Jacka Cygana o pierwszą myśl po tym, gdy ktoś wspomni mu nazwisko „Rodowicz”.
Pierwsze skojarzenie: „Maryla Rodowicz”. Wszystko jest już w tym zawarte, nie rozdrabniajmy na szczegóły. To jest symbol, nie tylko polskiej piosenki, ale znak kulturowy
— mówi na początku naszej rozmowy tekściarz.
Jeden z najpopularniejszych i najbardziej cenionych polskich autorów tekstów napisał dla Maryli Rodowicz kilka niezapomnianych piosenek. Ich pierwsze spotkanie odbyło się wiele lat temu przy okazji festiwalu w Opolu. Wówczas tekściarz zachwycił się niedocenionym przez jurorów wykonaniem poruszającej, antywojennej piosenki, „Płaczmy razem”, napisanej przez Jacka Mikułę i Agnieszkę Osiecką.
— Zrobiła to pięknie. To było niezwykle czyste, w sensie przesłania, wykonanie. Werdykt jury był taki, że nie zdobyła żadnej nagrody. Postanowiłem się jakoś do niej przedrzeć. Zakradłem się do kawiarenki, gdzie byli artyści i powiedziałem jej, że to wykonanie było cudne, wzruszające i zasługiwało na pierwszą nagrodę. Kiedyś jej to przypomniałem, jak już współpracowaliśmy — wspomina w rozmowie z Onetem.
Już niedługo później Jacek Cygan mógł sam wykazać się jako twórca tekstu do utworu Maryli Rodowicz. Od dawna marzył o współpracy z inną ikoną polskiej estrady — Sewerynem Krajewskim. Sęk w tym, że muzyk Czerwonych Gitar był zaangażowany w mnóstwo projektów i zbywał tekściarza. Zachwycił się tekstem Cygana właśnie dzięki Rodowicz.
— Wiele piosenek Maryli jest wspaniałych i wielką rolę odegrał w tym Seweryn Krajewski. Zaczynając swą pracę, marzyłem o tym, żeby z nim współpracować. Kiedyś nawet zdobyłem jego telefon i zadzwoniłem do niego, ale on był wtedy zbyt zajęty. To była późna jesień, a on poprosił, żebym zadzwonił w maju. Niemalże się wtedy obraziłem, ale potem zrozumiałem, że mówił prawdę, bo pisał w tym czasie muzykę do dwóch filmów.
W kontakcie z Sewerynem pomogła mi Maryla, bo któregoś grudniowego dnia zadzwoniła i powiedziała: „Jacku, czy mogę do ciebie przyjść, bo mam dwie piosenki na wczoraj?”. Spytałem, kto jest kompozytorem, a ona na to: „Seweryn Krajewski”.
— Napisałem dwa utwory, „Gołębi song” i „Kolędę rozsianych po świecie” i tak losy naszej trójki się połączyły. Ona wtedy mnie ostrzegła, że jak Sewerynowi coś się spodoba, to będzie chciał to sam nagrać. I rzeczywiście, kilka dni później Seweryn zadzwonił, czy mogę przyjechać do studia przy Myśliwieckiej z tekstem. Przyjechałem, minął miesiąc czy dwa i nagrał swoje wersje. I to jest absolutnie zasługa Maryli — wspomina Cygan w rozmowie z Onetem.

Jacek Cygan, Ryszard Rynkowski (1994 r.)Krzysztof Świderski / PAP
„Łatwopalni” to jedna z najbardziej poruszających i wyjątkowych piosenek w dorobku Maryli Rodowicz. Powstała w kwietniu 1997 r. w hołdzie Agnieszce Osieckiej, ale artystka potrzebowała jej na już. Jacek Cygan napisał ją w ciągu jednej nocy i skorzystał z „nieziemskiej pomocy”, która spłynęła na niego ze strony nieżyjącej już tekściarki.
— Los zrządził, że Maryla przyszła do mnie wtedy, prosząc, abym przez noc napisał piosenkę w hołdzie dla Agnieszki Osieckiej. Przyniosła mi muzykę Roberta Jansona. Udało się to zrobić.
Zawsze żartuję, że gdzieś tam ze swojej chmury lub planety, Agnieszka Osiecka mi pomogła. Wysłałem Maryli tekst nad ranem, a ona nagrała utwór „Łatwopalni”. I on został wśród ludzi
— wspomina tę wyjątkową współpracę nad jedną z najbardziej poruszających piosenek Rodowicz.
A czego Jacek Cygan życzy solenizantce? Oczywiście, tego, co najważniejsze, czyli zdrowia. — I żeby jej się chciało śpiewać, bo śpiewa dalej pięknie, jest absolutnie niepowtarzalna i autentyczna. Zdrowia i siły, tego jej życzę — dodaje.
Marek Sierocki współpracował z Marylą Rodowicz. „Jest tytanem pracy”
Dziennikarz muzyczny Marek Sierocki z piosenkami Maryli Rodowicz nie rozstaje się od swych wczesnych lat. — [Jej utwory] towarzyszą mi od dawna i tak naprawdę na każdym etapie życia. Gdy wrócę wspomnieniami, przypomina mi się mój szkolny radiowęzeł w ósmej klasie, gdy puszczałem piosenki z taśmy. I tam najczęściej granym utworem była „Małgośka” — opowiada nam.
Wieloletni dziennikarz TVP i były szef działu Rozrywki w TVP1 (2000-2004) także za sprawą Rodowicz spełnił swoje marzenie — wspólnie pracując m.in. nad projektem „Tour de Maryla”. Wówczas wokalistka eksplorowała muzykę europejską wraz z gośćmi, m.in. Edytą Górniak, Stachurskym czy Enrique Iglesiasem.
Jeszcze jako młody chłopak nawet nie przypuszczałem, że będę miał okazję współpracować z Marylą. A tak się złożyło, że jako szef rozrywki w telewizyjnej Jedynce miałem przyjemność wiele razy pracować z Marylą przy okazji festiwali w Opolu, czy programu „Tour de Maryla”. Robiliśmy bardzo fajny program, a w nich „Wieczór włoski”, „Wieczór hiszpański” itd. Maryla okazała się nie tylko świetną wokalistką, ale też prowadzącą ten program, kimś w rodzaju showmanki
— wspomina Sierocki. Jak opowiada, artystka w pracy „lubi stawiać na swoim”, ale podczas tej współpracy ich oczekiwania były ze sobą zgodne.

Maryla Rodowicz i Marek Sierocki w 2017 r.Bartłomiej Zborowski / PAP
— Ostatnio zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, wydając płytę „Niech żyje bal”. Zaprosiła do duetów młodych wokalistów, a ich odpowiedź pokazuje, jak jest szanowana wśród młodych wykonawców — mówi Sierocki.
Spytany o ulubione utwory artystki, odpowiada bez zawahania się — „Małgośka” i „Remedium”.
— Historię powstawania opowiadała mi Katarzyna Gärtner. Piosenka była gotowa, a Maryla Rodowicz występowała wtedy w Pradze. Jej ówczesny narzeczony był Czechem i ona mocno zwlekała z powrotem do kraju. Nawet zastanawiały się z Agnieszką Osiecką, czy jakaś inna wokalistka może nie mogłaby zaśpiewać „Małgośki”. Ale poczekały na Marylę. To jest piosenka niebywała. A „Remedium” to genialna kompozycja Seweryna Krajewskiego. Seweryn od zawsze ma w sobie coś takiego, że pisze melodie, które potrafią chwytać za serce. Nastrojowe, bardzo słowiańskie, czasem melancholijne — opowiada dziennikarz, wspominając, że bardzo podoba mu się nowa wersja utworu z udziałem Krzysztofa Zalewskiego.
To nieprawdopodobna kobieta, nieprawdopodobnie profesjonalna. Miałem okazję obserwować ją parę razy przed koncertami. Choć w jej wypadku to talent jest najważniejszy, to widziałem, jak przed każdym koncertem się rozśpiewuje, jak śpiewa ze swoimi chórzystkami. Jest zawsze maksymalnie skoncentrowana, ale jest też tytanem pracy
— dodaje. Podobnie jak wielu fanów Rodowicz, dziennikarz także jest fanem jej nietuzinkowych strojów.
— Jej stroje często mnie zaskakują, ale to jest też jakiś klucz do tego sukcesu, że zawsze czekamy na festiwale, telewizyjne sylwestry z udziałem Maryli. Wypatrujemy, jak będzie wyglądała. To już jej znak rozpoznawczy — mówi nam Sierocki.
Z okazji 80. urodzin życzy wokalistce przede wszystkim zdrowia. — To jest najważniejsze. W pewnym wieku zaczynamy je doceniać. Ja bardzo je doceniam i myślę, że Maryla też. Życzę jej też sporo siły i energii — kończy.

Maryla Rodowicz (2025 r.)Andrzej Jackowski / PAP
Zobacz też: