Uroczystości rocznicowe odbyły się na nabrzeżu Pearl Harbor i w centrum Honolulu, gdzie przeszła parada. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, minutą ciszy o 7:55 oddano hołd ofiarom nalotu japońskiego lotnictwa z 7 grudnia 1941 r., w którym zginęło ponad 2,3 tys. Amerykanów. Atak spowodował, że Stany Zjednoczone przystąpiły do II wojny światowej, a wydarzenie zapisało się jako punkt zwrotny w historii kraju.
Tegoroczne obchody wyróżniała nieobecność ocalałych żołnierzy. W poprzednich latach byli w centrum wydarzeń. Jak przypomina PAP, wyjątkiem był 2020 rok, gdy uroczystości odwołano z powodu pandemii. Dziś żyje już tylko 12 bezpośrednich świadków ataku, wszyscy mają ponad sto lat. W tym roku nikt z nich nie dotarł na Hawaje, co podkreśliło upływ czasu i wagę archiwizowania świadectw.
Prowadzący ceremonię, dziennikarz cytowany przez amerykańskie media, zwrócił uwagę na sens obchodów. – Rocznica Pearl Harbor jest nie tylko chwilą refleksji i wdzięczności, ale także wezwaniem do działania na fundamentach zbudowanych przez „Pokolenie Najwspanialszych” – powiedział David Ono. Słowa te wybrzmiały symbolicznie właśnie w roku bez obecności ocalałych.
Skala zmian pokoleniowych jest widoczna w statystykach przywoływanych przez PAP. W 1991 r., podczas 50. rocznicy ataku, w obchodach uczestniczyło ok. 2 tys. weteranów. W kolejnych dekadach ich liczba malała do kilkudziesięciu. W 2024 r. pojawiło się już tylko dwóch z 87 tys. żołnierzy stacjonujących w 1941 r. na Oahu. Dziś ciężar pamięci spoczywa na relacjach i materiałach archiwalnych.
Narodowa Służba Parków od lat nagrywa świadectwa osób, które przeżyły japoński atak. Jak podała AP, emerytowany historyk NPS Daniel Martinez porównał znaczenie Pearl Harbor do wydarzeń z wojny secesyjnej. W zasobach NPS znajduje się niemal 800 relacji weteranów, głównie w formie nagrań wideo, co pozwala zachować ich głosy dla przyszłych pokoleń.
W 2023 r. Associated Press rozmawiała z Harrym Chandlerem, żołnierzem, który w dniu ataku widział japońskie samoloty zrzucające bomby, podnosił flagę przy szpitalu polowym i ruszał na ratunek rannym. Opisywał wybuch na pokładzie okrętu Arizona i dramat marynarzy uwięzionych na tonącym USS Oklahoma. – Wciąż widzę, co się działo – mówił. Jak przypomina PAP, Chandler zmarł rok później na Florydzie.
Wydarzenia w Honolulu połączono z wezwaniem do pielęgnowania pamięci i edukacji. Minuta ciszy o poranku, parada w centrum miasta oraz przywołanie żywych historii pokazują, że choć świadków jest coraz mniej, to instytucje i archiwa przejmują odpowiedzialność za opowiadanie tej historii kolejnym pokoleniom.