Obszerna ustawa dotycząca obronności USA, która może trafić pod głosowanie już w tym tygodniu, nakłada nowe ograniczenia na zmniejszanie liczebności wojsk amerykańskich stacjonujących w Europie. To ponadpartyjna odpowiedź na działania administracji Donalda Trumpa, które — zdaniem wielu parlamentarzystów — mogłyby osłabić zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na kontynencie.

W niedzielę 7 grudnia został opublikowany kompromis w sprawie Ustawy o Autoryzacji Obrony Narodowej (NDAA) — dokumentu, który co roku zatwierdza programy i polityki Pentagonu.

Ustawa wyraźnie kontrastuje z nową strategią bezpieczeństwa narodowego prezydenta Trumpa, ostro krytykującą europejskich sojuszników i sugerującą, że Europa przeżywa kulturowy regres.

Europa staje się areną politycznej walki między Kongresem a Trumpem. Nadchodząca ustawa może ograniczyć swobodę prezydenta w jednej z kluczowych kwestii bezpieczeństwa.

Ustawodawcy zgodzili się także na niewielkie zwiększenie budżetu Pentagonu, o 8 mld dol. (około 32 mld zł) ponad to, o co wnioskował Trump. Dokument uchyla również dawne upoważnienia do prowadzenia działań wojennych na Bliskim Wschodzie — to małe zwycięstwo dla tych członków Kongresu, którzy od lat próbują odzyskać choć część ustawowej kontroli nad wypowiadaniem wojen.

Ostateczny projekt ustawy jest efektem tygodni negocjacji pomiędzy przywódcami obu izb i obu partii, szefami komisji sił zbrojnych oraz Białym Domem. Prace opóźniły się w ostatnich dniach z powodu sporów o kwestie niezwiązane z obronnością, m.in. o duży pakiet mieszkaniowy wspierany przez Senat oraz o zaostrzenie kontroli inwestycji USA w Chinach.

Zwykle ustawa obronna przechodzi ponadpartyjnie szeroką większością. Spiker Izby Reprezentantów Mike Johnson będzie musiał jednak odzyskać poparcie części Demokratów, którzy we wrześniu zagłosowali przeciw pierwotnej, mocno prawicowej wersji projektu. Jednocześnie będzie musiał zmierzyć się z niezadowoleniem niektórych Republikanów, rozczarowanych brakiem realizacji ich priorytetów.

Jedno pozostaje jednak jasne: zarówno wersja Izby, jak i Senatu odzwierciedlały ponadpartyjne obawy, że administracja Trumpa może dążyć do znacznego ograniczenia militarnej obecności USA w Europie. Oba projekty zawierały zapisy nakładające na Pentagon szereg warunków, które muszą zostać spełnione, zanim liczba żołnierzy na kontynencie mogłaby spaść poniżej określonych progów.

Hamulec dla wycofywania wojsk

Republikanie, na czele z przewodniczącym senackiej komisji sił zbrojnych Rogerem Wickerem oraz szefem analogicznej komisji w Izbie Mike’em Rogersem otwarcie sprzeciwili się administracji Trumpa. Argumentowali, że redukcja wojsk — jak np. niedawna decyzja o wycofaniu rotacyjnej brygady armii z Rumunii — mogłaby zachęcić Rosję do agresywniejszych działań.

Ostateczna wersja ustawy blokuje Pentagonowi możliwość obniżenia liczby wojsk USA na stałe stacjonujących lub rozmieszczonych w Europie poniżej 76 tys. żołnierzy na okres dłuższy niż 45 dni. Takie ograniczenie będzie obowiązywać, dopóki sekretarz obrony Pete Hegseth oraz dowódca sił amerykańskich w Europie nie potwierdzą Kongresowi, że decyzja leży w interesie bezpieczeństwa narodowego USA, została skonsultowana z sojusznikami z NATO i przedstawią analizę jej skutków.

Sekretarz Departamentu Wojny USA Pete Hegseth i sekretarz generalny NATO Mark Rutte podczas spotkania w Brukseli, Belgia, 15 października 2025 r.

Sekretarz Departamentu Wojny USA Pete Hegseth i sekretarz generalny NATO Mark Rutte podczas spotkania w Brukseli, Belgia, 15 października 2025 r.NATO / NATO

Ustawa przewiduje takie same ograniczenia w kwestii ewentualnego zrzeczenia się przez USA stanowiska Naczelnego Dowódcy Sił Sprzymierzonych NATO w Europie — funkcji, którą od dekad pełni jednocześnie dowódca amerykańskiego European Command.

Negocjatorzy wprowadzili również podobne ograniczenia dotyczące redukcji liczby wojsk USA na Półwyspie Koreańskim poniżej 28 tys. 500 żołnierzy — zapis pierwotnie przyjęty przez Senat.

Parlamentarzyści zgodzili się na nieznaczne zwiększenie ogólnego pułapu wydatków na obronność, co odzwierciedla rosnącą gotowość Kapitolu do większego finansowania wojska. Ostateczne porozumienie zakłada zwiększenie budżetu Trumpa z 893 mld dol. (około 3 bln 570 mld zł) o dodatkowe 8 mld dol. (około 32 mld zł), co daje w sumie około 901 mld dol. (około 3 bln 600 mld zł) na Pentagon, rozwój broni nuklearnej oraz inne programy bezpieczeństwa narodowego.

Izba wcześniej przyjęła projekt odpowiadający dokładnie propozycji Trumpa, natomiast Senat optował za znacznie większym wzrostem — o 32 mld dol. (około 128 mld zł). Republikanie niezależnie od tego zatwierdzili już w tym roku dodatkowy wieloletni pakiet dla Pentagonu wart 150 mld dol. (około 600 mld zł), będący częścią szerszej ustawy podatkowo-wydatkowej przyjętej głosami ich partii.

Ustawa o polityce obronnej, mimo że wyznacza ogólny poziom wydatków, sama nie zapewnia Pentagonowi żadnych środków. Ich przyznanie wymaga odrębnych, corocznych ustaw budżetowych.

Porządkowanie wojennych uprawnień i polityczne tarcia

Demokrata Adam Smith czołowy przedstawiciel swojej partii w komisji sił zbrojnych Izby określił porozumienie jako „punkt wyjścia”, który pozwoli zakończyć prace nad NDAA, podczas gdy komisje budżetowe będą kontynuować prace nad odrębnym pełnorocznym finansowaniem Pentagonu.

Jeden z doradców kierownictwa Republikanów w Izbie, wypowiadający się anonimowo, stwierdził, że nowy pułap wydatków to

odpowiedzialne finansowo zwiększenie, które odpowiada naszym potrzebom obronnym.

Ustawa uchyla także dwa dawne akty prawne upoważniające do działań militarnych na Bliskim Wschodzie: ustawę z 2002 r., poprzedzającą inwazję na Irak, oraz tę z 1991 r. związaną z wojną w Zatoce Perskiej. Oba uchylenia znalazły się w projektach Izby i Senatu — ponadpartyjne poparcie dla „wyczyszczenia” starych upoważnień okazało się tym razem silniejsze niż sprzeciw niektórych czołowych Republikanów.

To krok naprzód dla krytyków szerokich uprawnień prezydenta w zakresie prowadzenia wojen, którzy od lat argumentują, że te zapisy są przestarzałe i niepotrzebne. Wskazują także na potencjalne nadużycia — jak wtedy, gdy Trump powołał się na upoważnienie z 2002 r., by częściowo uzasadnić atak, w którym w 2020 r. zginął irański generał Kasem Sulejmani.

Jeden z innych doradców Republikanów w Izbie zaznaczył jednak, że uchylenie tych dwóch aktów nie ograniczy uprawnień Trumpa jako naczelnego dowódcy.

Ostatecznie jednak jest to niewielkie zwycięstwo tych, którzy próbują odzyskać kontrolę Kongresu nad decyzjami wojennymi. Najważniejsze upoważnienie — to z 2001 r., przyjęte po zamachach z 11 września i stanowiące podstawę większości operacji antyterrorystycznych USA na świecie — nadal pozostaje w mocy.

Ustawa nie odnosi się również do trwającej kampanii Trumpa przeciw rzekomym statkom przemycającym narkotyki na Karaibach. Wielu parlamentarzystów — także część Republikanów — kwestionuje podstawy prawne tych śmiercionośnych uderzeń.

W finalnej wersji ustawy nie znalazło się również rozszerzenie dostępu do procedur in-vitro i innych usług leczenia niepłodności dla rodzin wojskowych w ramach systemu Tricare. Ten zapis, popierany m.in. przez senatorkę Tammy Duckworth i kongresmenkę Sarę Jacobs znalazł się wcześniej w projektach obu izb, ale ostatecznie został usunięty. Według doniesień to spiker Johnson zabiegał o jego wykreślenie — podobnie jak w ubiegłym roku.