Ta zbrodnia, do której doszło w Mrozach koło Mińska Mazowieckiego, wstrząsnęła mieszkańcami tych miast oraz całego regionu. Zwłaszcza że ofiara była znana w okolicy. 51-letni Dariusz P., który został zamordowany, był bowiem lokalnym biznesmenem, właścicielem trzech stacji paliw.
„Ujawniono na twarzy denata rany tłuczone”
„W dniu 4 grudnia 2025 r. funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Mińsku Mazowieckim udali się do domu w miejscowości Mrozy, gdzie według telefonicznego zgłoszenia miały znajdować się zwłoki jego mieszkańca, 51-letniego Dariusza P. W jednym z pomieszczeń ujawniono ciało Dariusza P. Na miejscu zdarzenia pod nadzorem prokuratora dokonano oględzin zewnętrznych zwłok mężczyzny, w trakcie których ujawniono na twarzy denata rany tłuczone” — czytamy w oficjalnym komunikacie Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
Z sekcji zwłok wynikało, że do zgonu doszło w wyniku doznanych obrażeń czaszkowo — mózgowych. Prokuratura przekazała, że stwierdzone obrażenia powstały wskutek urazów zadanych narzędziem tępokrawędzistym. W tej sprawie zatrzymana została żona zamordowanego mężczyzny, Elżbieta P.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Kto został podejrzany o zabójstwo Dariusza P.?
Jakie były przyczyny śmierci Dariusza P.?
Co odkryto podczas sekcji zwłok Dariusza P.?
Dlaczego śledczy wykluczają winę syna Dariusza P.?
„W dniu 5 grudnia 2025 r. prokurator Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim przedstawił Elżbiecie P. zarzut dokonania w dniu 4 grudnia 2025 r. w Mrozach zbrodni zabójstwa Dariusza P., tj. czynu z art. 148, par. 1 kk. Elżbieta P. podczas przesłuchania w charakterze podejrzanej przyznał się do popełnienia zarzucanego jej czynu i skorzystała z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień” — czytamy w komunikacie prokuratury.
Wobec kobiety zastosowany został tymczasowy areszt na trzy miesiące. Za zabójstwo grozi jej nawet dożywocie. Śledztwo w tej sprawie trwa.
Spekulacje i hipotezy. Prokuratura dementuje
Tymczasem w tej sprawie pojawia się coraz więcej nowych wątków. Regionalne serwisy aż „grzeją się” od komentarzy i spekulacji w tej sprawie. Pojawiły się m. in. głosy, że związana z tym może być śmierć 30-letniej Angeliki, która 2 października rzuciła się pod pociąg w miejscowości Dębe Wielkie, gdzie mieszkała. Tam też pracowała — na jednej ze stacji paliw, należącej właśnie do Dariusza P. Poza tym była w związku z jego synem, 25-letnim Jakubem — co udało nam się potwierdzić.
Jedna z wersji wydarzeń jest taka, że Dariusz P., czyli ojciec 25-latka, miał wdać się w romans z jego dziewczyną. W komentarzach padają nawet podejrzenia, że miała być w ciąży. W sieci krążą więc hipotezy, że to syn z zemsty miałby zabić ojca, a jego matka wzięła winę na siebie, by go chronić. Miałby o tym świadczyć m.in. fakt, że odmówiła składania wyjaśnień.
Tymczasem w poniedziałek, 8 grudnia br., gruchnęła wieść, że samobójstwo popełnił Jakub. 25-latek rzucił się pod pociąg na stacji w miejscowości Dębe Wielkie, z tego samego peronu, z którego miesiąc wcześniej skoczyła Angelika. To na nowo wstrząsnęło całą okolicą, a lokalna społeczność zaczęła snuć kolejne scenariusze tej rodzinnej tragedii.
Czy śledczy badają te nowe wątki? Czy łączą te trzy zgony ze sobą? By rozwiać nagromadzone wątpliwości w tej sprawie i przeciąć spekulacje, postanowiliśmy skonfrontować je z dotychczasowymi ustaleniami śledczych. Poprosiliśmy prok. Magdalenę Wieczorek, szefową Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim, która prowadzi postępowanie w tej sprawie, by krok po kroku odniosła się do tych wszystkich wątków.
Zacznijmy od Angeliki. — Mogę zapewnić, że nie była w ciąży i nie miała dziecka z Dariuszem P. To jest wykluczone. Przeprowadzona sekcja zwłok tego nie wykazała. Można więc od razu uciąć tę plotkę. Poza tym żadna z osób przesłuchiwanych w postępowaniu dotyczących jej śmierci nie mówiła, że miałaby mieć z nim romans. Taki wątek w ogóle się nie pojawił — mówi Onetowi prok. Magdalena Wieczorek.
Dowody zaprzeczają temu, że to syn mógł zabić ojca. Miał alibi
— Jeżeli chodzi o syna Dariusza P., Jakuba, oni rzeczywiście byli przez jakiś czas parą z Angeliką, potem się rozeszli. Nie wiadomo, z jakiego powodu. Ta dziewczyna cały czas pracowała na tych stacjach paliw, które są firmą rodzinną, więc miała cały czas kontakt i z jej właścicielem, i z jego synem. Jakub już w 2024 r. wszedł w związek z inną dziewczyną, też zatrudnioną na tej stacji. Ciężko powiedzieć, z którą kobietą był bardziej związany emocjonalnie. Był rozchwiany, a świadkowie opisywali, że był osobą niewiedzącą, czego chce. Co było między tymi osobami, dlaczego ich relacje się nie ułożyły, to nie jest kwestia jednego dnia, tylko było to rozłożone w czasie — dodaje.
Natomiast Jakub w ostatnim czasie zamieszkiwał już z tą nową partnerką, 22-letnią, w Mińsku Mazowieckim. Nie przebywał więc już na co dzień w domu rodzinnym w Mrozach.
— Inna sprawa, że bardzo przeżywał śmierć Angeliki, z którą był kiedyś związany. I też sobie z tą śmiercią nie radził. Już wcześniej mówił, że miał myśli samobójcze w związku z taką sytuacją. Nie było tu jednak żadnego wątku rzekomego romansu jego ojca, nigdy takie stwierdzenie nie padło — podkreśla szefowa mińskiej prokuratury.
Ustalenia śledczych nie potwierdzają również wersji, że zabójstwa ojca mógł dokonać jego syn, a matka wzięła winę na siebie. Dowody temu wręcz zaprzeczają.
— To są niczym niepotwierdzone plotki. Materiał dowodowy wskazuje w sposób dosyć jednoznaczny i trudny do podważenia, że sprawcą jest ta osoba, wobec której zastosowano tymczasowe aresztowanie. Syn ma alibi na ten czas i nie ma żadnego powiązania, żeby oni działali wspólnie. Żadnego — zapewnia prok. Magdalena Wieczorek.
Kamery nie zarejestrowały, by ktoś wchodził w tym czasie do domu
Pytamy o motyw, jaka mogła mieć żona Dariusza P., by dokonać takiej zbrodni. — Jedyne, co na obecnym etapie możemy ustalić, to tyle, że mieli problemy małżeńskie. Teraz jest kwestia, jakie było ich podłoże, o co dokładnie chodziło — będziemy to wszystko wyjaśniać. To wymaga przesłuchania wielu świadków, trzeba na to mieć czas i będziemy to robić. Natomiast teraz koncentrujemy się na tym i staramy się ujednolicić, żeby nie było wątpliwości, pod kątem tego, że wykluczamy syna. Zbieramy jeszcze w tym kierunku materiał dowodowy i potwierdzamy ustalenia, na podstawie których postawiliśmy zarzut, a więc, że sprawcą jest żona — tłumaczy nasza rozmówczyni.
— Owszem, jak prowadzi się śledztwo, tworzy się wersje śledcze, natomiast ta z udziałem syna ma może 10 proc. prawdopodobieństwa, jak nie pięć. Dowody wskazują na to, że syn był tego dnia w miejscu swego zamieszkania w Mińsku Mazowieckim. Wszystko się działo w Mrozach w nocy, teren jest monitorowany, więc widzimy, że nikt do tego domu nie wchodzi. Monitoring obejmuje praktycznie całe podwórko i nie ma możliwości, żeby ktoś wszedł do tego domu niepostrzeżenie — dodaje.
— Kamery zarejestrowały, jak Dariusz P. około godz. 22 wychodzi ze swego garażu i wchodzi do domu. W domu jest wtedy jego żona i 17-letnia córka. Syn wtedy jest ze swoją dziewczyną w Mińsku. I od tego momentu na monitoringu jest cisza, nic się nie dzieje. Córka wychodzi o 7.40 z domu. Potem monitoring jest rozłączony i to jest już po zabójstwie — relacjonuje szefowa prokuratury.
Jak więc ta sprawa wyszła na jaw i kto powiadomił służby? Okazuje się, że zaczęło się od tego, że nie było kontaktu z Dariuszem P. To zaniepokoiło członków jego rodziny.
— Próbowali skontaktować się z nim jego brat i jego ojciec. Oni również związani byli z tą firmą, którą prowadzili. Były telefony do syna, czy czegoś nie wie. Oni po prostu zaczęli się interesować, dlaczego nie odbiera telefonu, dlaczego nie ma z nim kontaktu. Do jego domu pojechał ostatecznie brat zmarłego. Jego żona już uciekła, a on zastał Dariusza P. w łóżku już nieżyjącego. Miał kilkadziesiąt ran tłuczonych twarzy. Jako narzędzie zbrodni wstępnie wskazany został młotek — podsumowuje prok. Magdalena Wieczorek.
Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa.