• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

„Sieg heil” — krzyczy mężczyzna, po czym wykonuje nazistowski gest.

Mężczyzna w okularach i w czapeczce z daszkiem jest wyraźnie pobudzony. Chodzi po sklepie. Wyzywa ukraińską sprzedawczynię, ale i próbującego go uspokajać klienta.

„Zaraz tam wejdę i ci łeb roz***ię” — grozi sprzedawczyni.

„Roz***ię cię jak szmatę”

Napastnik pokazuje środkowy palec. Wykonuje obsceniczny gest. Grozi klientowi, który staje w obronie Ukrainki. Próbuje go uspokajać kobieta, która może go znać.

  • Dlaczego mężczyzna groził ukraińskiej sprzedawczyni?
  • Kiedy miało miejsce to zdarzenie?
  • Jak zareagował mężczyzna, który stanął w obronie sprzedawczyni?
  • Co mówiła sprzedawczyni o mięsie, które sprzedano jego partnerce?

Mężczyzna się nie uspokaja. Gdy wychodzi ze sklepu, rzuca jeszcze: „Jutro tu przyjdę. Albo poczekam aż wrócisz. I cię roz***ię jak szmatę”.

Nagranie opublikował prawnik Dawid Dehnert, który zajmuje się sprawami przestępstw z nienawiści. — Zgłosił się do mnie mąż poszkodowanej kobiety. Napisał do mnie na Instagramie, że jego żona spotkała się z agresją. Wysłał mi filmik. Zobaczyłem na nim bardzo niewłaściwe zachowania, przede wszystkim hajlowanie, ale i wyzwiska i groźby karalne — mówi Onetowi.

Dehnert informuje, że do przedstawionej na filmie sytuacji doszło 9 grudnia około godz. 15 w jednym ze sklepów na ulicy Starowiejskiej w Gdyni. — Takie zachowania mogą stanowić m.in. groźbę karalną z art. 190 Kodeksu Karnego, a także przestępstwo z nienawiści, gdyż obrażanie i grożenie z powodu narodowości jest w Polsce czynem zabronionym i ściganym z urzędu — zaznacza.

„Jeden pan z Polski go do mnie nie puścił”

Prawnik podkreśla, że „jest w kontakcie z pokrzywdzoną i udziela jej wsparcia”.

Onet skontaktował się z poszkodowaną ukraińską sprzedawczynią: — Film nie jest od początku. Stała kolejka, ludzie byli w szoku. Jedna pani zadzwoniła na policję, kiedy ten mężczyzna chciał mnie atakować. Ale jeden pan z Polski go do mnie nie puścił — opowiada pani Olga.

Sprzedawczyni mówi, jak cała sytuacja się zaczęła: — Pracuje w spożywczaku na dziale mięsnym. Partnerka tego mężczyzny przyszła i kupiła u mnie mięso. Po 15 minutach wróciła ze swoim partnerem. On wleciał do sklepu i zaczął krzyczeć na mnie różne rzeczy.

Mężczyzna miał twierdzić, że mięso, które zostało sprzedane jego partnerce, było przeterminowane. — Nie wiem, co im śmierdziało. Wszystko było dobre, my codziennie mamy dostawy. A nawet jeżeli był jakiś problem, to ta pani mogła do nas przyjść i spokojnie porozmawiać — komentuje pani Olga.

Ukraiński konsul jest w kontakcie z policją

Sprzedawczyni mówi, że psychicznie czuje się dobrze i już doszła do siebie. W jej głosie czuć jednak delikatny niepokój. — Partnerka tego mężczyzny jest naszą klientką. Była u nas w sklepie już wcześniej. Chyba mieszka gdzieś niedaleko — zauważa Olga.

Gdyńscy policjanci potwierdzają Onetowi, że dostali już zgłoszenie w opisywanej tutaj sprawie i pracują nad zatrzymaniem napastnika.

Dehnert chwali gdyńską policję. — Od razu przyjęli zgłoszenie. Nie zbagatelizowali tej sytuacji.

Rozmówca Onetu wysyła też słowa uznania w kierunku Polaka, który w sklepie wziął w obronę sprzedawczynię. — Przede wszystkim zareagował na agresję tego mężczyzny. Bardzo chciałbym mu podziękować za taką postawę — podkreśla.

Prawnik mówi, że rozmawiał też z ukraińskim konsulem w Gdańsku. — Konsulat już wie, że ta sprawa jest. Konsul jest tutaj w kontakcie z policją — podkreśla.