Zjawisko, o którym mowa, to magnetoogon — część ziemskiej magnetosfery rozciągnięta przez stały strumień wiatru słonecznego. NASA wyjaśnia, że magnetosfera dominuje zachowanie naładowanych cząstek w pobliżu Ziemi i osłania planetę przed wiatrem słonecznym. To uwięzione w niej plazma i jej przepływ odpowiadają za „ogon”.
Dla porównania, Merkury ma widoczny ogon sodowy. W jego ultracienkiej atmosferze znajdują się atomy sodu, którym bliskie Słońce nadaje pomarańczową poświatę. „Rozproszone światło daje sodowi jasny pomarańczowy blask… ciśnienie promieniowania bywa na tyle silne, że zdziera atmosferę i tworzy długi świecący ogon” – wyjaśnia NASA.
Mechanizm kształtowania ziemskiego „ogona” przypomina kroplę deszczu. Wiatr słoneczny zniekształca magnetosferę, ściskając ją po stronie dziennej jak głowę kropli. Po stronie nocnej region rozciąga się jak ogon, układający się w kształt przypominający łzę.
W kwietniu 2023 r. silny wyrzut masy koronalnej (CME) przeorganizował układ. Naukowcy opisali, że Ziemia zwykle porusza się w namagnesowanym wietrze słonecznym z prędkościami superalfwénowskimi, co tworzy falę czołową i „wydłużony” ogon po „zawietrznej stronie planety”.
Rozmiar magnetoogona nie jest stały. Szacunki mówią o rozciągnięciu nawet do ok. 1000 promieni Ziemi, ale dokładny zasięg trudno ustalić. Naukowcy z Europejskiej Agencji Kosmicznej wskazują, że mimo wysłania licznych sond w przestrzeń kosmiczną wciąż wiele aspektów magnetoogona pozostaje niepoznanych. Wynika to z tego, że żadna pojedyncza sonda nie jest w stanie objąć całego ogona swoim zasięgiem. Nic dziwnego, skoro mówimy o strukturze sięgającej w głąb przestrzeni kosmicznej nawet na 2 miliony kilometrów.