Korespondencja z Filipin – Arkadiusz Dudziak

W ćwierćfinale mistrzostw świata siatkarzy reprezentacja Polski pokonała Turcję 3:0. Stało się tak mimo nieobecności jednej z największej gwiazd naszej kadry – Tomasza Fornala. Jak podaje trener Nikola Grbić przyjmującemu odnowił się ból pod koniec wtorkowego treningu (więcej TUTAJ).

W związku z tym selekcjoner zdecydował się na interesujący manewr. Wpisał Fornala jako libero, a 20-letniego nominalnego drugiego libero Maksymiliana Graniecznego jako przyjmującego. Przez to Granieczny wchodził do pomocy w przyjęciu, zmieniając Wilfredo Leona.

ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Zobacz, co się działo na meczu Polaków. „Pomagają nam”

– Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio grałem jako przyjmujący – opowiada bohater naszej kadry. – To jednak część sportu, że nie wszyscy są w stu procentach gotowi. W środę najlepszym rozwiązaniem dla drużyny było to, żebyśmy się zamienili koszulkami. Cieszę się, że miałem jakoś okazję tej piłki dotknąć i pomóc drużynie – dodaje zawodnik.

Maksymilian Granieczny swoje zadanie spełnił znakomicie. Jak się okazuje, nigdy specjalnie nie ćwiczyli zmiany, że młody libero wchodzi do pomocy jako przyjmujący.

– Jak zamieniałem się z Tomkiem koszulami to miałem świadomość, że może pojawić się taka okazja, że będę musiał pomóc w przyjęciu. Spędzamy ze sobą tyle czasu, że jesteśmy gotowi na wszelkie warianty – tłumaczy zawodnik.

Na uwagę zasługuje zwłaszcza jego przyjęcie przy stanie 23:22 w drugim secie. Rozpędzeni Turcy byli bardzo bliscy doprowadzenia do remisu, a Granieczny znakomicie przyjął trudną zagrywką. Czy to było jego najważniejsze przyjęcie w reprezentacji Polski?

– Traktuję każdą akcję jako najważniejszą. Gdyby nie kilka piłek przyjętych dwa, trzy miesiące temu to mogłoby mnie tutaj nie być. Najważniejsze, żeby za dużo nie myśleć. Podchodzę z nastawianiem, że każda piłka waży tyle samo i zawsze trzeba zagrać jak najlepiej – tłumaczy Granieczny.

– Ważne, żeby być cały czas gotowym, a tak podchodzę do każdego meczu. W meczu z Turcją było to o tyle ważne, że faktycznie wszedłem na boisko i kilka razy piłkę przyjąłem – dodaje.

Jego postawa znalazła uznanie u kolegów z reprezentacji. 20-latek grał na tyle dobrze, że jego koledzy po meczu zrobili mu specjalny szpaler.

– To było miłe. Chłopaki fajnie zareagowali. Mamy świetną atmosferę w drużynie. Niezależnie kto na boisku się pojawia, to jest doping, radość. Wszyscy nawzajem się wspieramy, bo drużyną przecież walczymy o ten sam cel – podsumowuje Maksymilian Granieczny.