Ta ostatnia intencja jednak prawdopodobnie okaże się żałosnym wysiłkiem. A tak w ogóle — do jakich negocjacji mają dążyć w tej chwili, w środku panującego chaosu dyplomatycznego?
Ukraina uderza, by zostać usłyszaną, ale dyplomacja coraz wyraźniej rozmija się z wojenną rzeczywistością. Pokój krąży w deklaracjach, a prawdziwa gra toczy się gdzie indziej.
Negocjatorzy prezydenta USA Donalda Trumpa sugerują, że porozumienie pokojowe jest możliwe — faktycznie jest bliżej niż kiedykolwiek od niemal czterech lat, kiedy to Rosja rozpoczęła inwazję. Ale niewielu w Kijowie czy w innych stolicach europejskich jest przekonanych, że Kreml prowadzi rozmowy w dobrej wierze i naprawdę dąży do trwałego pokoju.
Kanclerz Niemiec Friedrich Merz z całą pewnością tak nie uważa. W zeszłym tygodniu stwierdził, że rosyjski prezydent Władimir Putin tylko przeciąga sprawę, „oczywiście gra na czas”.
Wiele ukraińskich polityków myśli podobnie, w tym Jehor Czerniew, zastępca przewodniczącego Komisji ds. Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu w ukraińskiej Radzie.
Docierają do nas wszystkie sygnały, że przygotowują się do kontynuowania wojny: zwiększają produkcję broni, nasilają ataki na naszą infrastrukturę energetyczną
— powiedział POLITICO.
— Jeśli chodzi o rozmowy, myślę, że Rosjanie robią wszystko, co mogą, żeby nie zdenerwować Donalda Trumpa, żeby nie narzucił im kolejnych sankcji — dodał.
Gospodarka na usługach wojny
Rzeczywiście, według najnowszych szacunków Niemieckiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa, Rosja zwiększyła swoje wydatki wojskowe o kolejne 30 proc., osiągając rekordowe 149 mld dol. [ok. 536 mld zł] w pierwszych dziewięciu miesiącach 2025 r. Ogromne środki pochłonięte są przez wysiłek wojenny, który teraz stanowi około 44 proc. wszystkich rosyjskich federalnych wpływów podatkowych — również poziom rekordowy.
Niektórzy zachodni optymiści wierzą, że słaba, ledwo rosnąca gospodarka Rosji i ogromne koszty wojny sprawią, że Putin wkrótce nie będzie miał realistycznej alternatywy i będzie musiał zgodzić się na porozumienie.

Rosyjski pojazd wojskowy przed ogromną literą Z, taktycznym znakiem rozpoznawczym rosyjskich żołnierzy w Ukrainie, przed generalną próbą parady wojskowej z okazji Dnia Zwycięstwa, Moskwa, Rosja, 7 maja 2025 r.ANGELOS TZORTZINIS/AFP / AFP
Takie przewidywania o klęsce gospodarczej zmuszającej Putina do ustępstw pojawiały się już wcześniej. A można argumentować, że gwałtowne rozpadnięcie się rosyjskiej gospodarki wojennej może być większym ryzykiem politycznym i społecznym dla jego reżimu niż kontynuowanie wojny. Rosyjskie ugrupowania uprzywilejowane przez konflikt, w tym wielkie grupy biznesowe, służby bezpieczeństwa i wojsko, straciłyby poważne źródła dochodu i musiałyby się przystosować do gospodarki powojennej.
Wojna ma też dodatkową zaletę dla Putina — usprawiedliwia represje polityczne w kraju. Dla niego konflikt nie jest tylko środkiem, lecz także celem samym w sobie, a patriotyzm może być przydatnym narzędziem do tłumienia sprzeciwu.
Gra na wielu stołach
Warto zauważyć, że włączenie zięcia Trumpa, Jareda Kushnera, jako kluczowego negocjatora jest znaczące — w końcu jest on uznawany za trumpowego „człowieka od finałowej rozgrywki”, a jego pełne zaangażowanie sugeruje, że Waszyngton uważa, iż może wywalczyć porozumienie.
Na początku miesiąca amerykański specjalny wysłannik, gen. Keith Kellogg, mówił, że porozumienie jest „naprawdę blisko”, a końcowa decyzja zależy tylko od dwóch kluczowych kwestii: przyszłości Donbasu i elektrowni jądrowej w Zaporożu. — Jesteśmy na ostatnich 10 metrach — mówił.
Ale znowu — o które negocjacje chodzi? Między Waszyngtonem a Moskwą? A może między Waszyngtonem, Kijowem i liderami europejskiej koalicji państw chętnych do wsparcia Ukrainy? Tak czy inaczej, obie strony mają jeszcze wiele pracy.
Putin odmówił bezpośrednich rozmów z Kijowem i Europą, wysyłając w praktyce Trumpa, żeby wycisnął z nich ustępstwa. I żaden ruch, jaki negocjatorzy Trumpa wywalczą, nie wydaje się satysfakcjonować Putina, który doskonale operuje obietnicami — możliwym porozumieniem, które miałoby podkreślić reputację amerykańskiego prezydenta jako wielkiego negocjatora i przybliżyć go do wymarzonej Nagrody Nobla.
Dla Putina ma to też dodatkową korzyść: osłabienie jedności zachodniego sojuszu, wykorzystanie rozbieżności między Waszyngtonem a Europą i pogłębienie ich różnic.
Cała ta dyplomatyczna gorączka wygląda raczej na próbę zadowolenia Trumpa i zrzucenia z siebie odpowiedzialności — czy to za fiasko rozmów, czy za porozumienie, które okaże się nietrwałe, jak niegdyś układy mińskie.
Cena, której Ukraina nie zapłaci
Centrum Nowych Strategii Eurazjatyckich [krytyka Kremla i dawnego oligarchy] Michaiła Chodorkowskiego uważa, że rosyjski prezydent nadal jest „przekonany, że Rosja ma przewagę na polu bitwy” i dlatego „nie widzi potrzeby oferowania ustępstw”.
„On preferuje kombinację działań wojskowych i nacisku dyplomatycznego — taktykę, której, zdaniem Kremla, Zachód nie jest już w stanie powstrzymać. Jednocześnie jakiekolwiek porozumienie pokojowe spełniające rosyjskie warunki stworzyłoby scenę pod nowy konflikt.
Zdolność Ukrainy do obrony zostałaby osłabiona w wyniku nieuchronnego kryzysu politycznego wywołanego terytorialnymi ustępstwami, a system bezpieczeństwa transatlantyckiego zostałby podważony. To stworzyłoby mniej przewidywalne środowisko sprzyjające dalszej presji rosyjskiej
— konkludują.
Rzeczywiście, jedynym porozumieniem, które mogłoby zadowolić Putina, byłoby takie, które w praktyce oznaczałoby kapitulację Ukrainy — brak członkostwa w NATO, ograniczenie wielkości ukraińskich sił zbrojnych po wojnie, utratę całego Donbasu, uznanie aneksji Krymu przez Rosję i brak wiążących gwarancji bezpieczeństwa.

Pierwsza runda rozmów w Berlinie, Niemcy, 14 grudnia 2025 r.GUIDO BERGMANN / PAP
Ale tego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie może podpisać — a nawet gdyby to zrobił, rzuciłoby to Ukrainę w egzystencjalny polityczny chaos.
— Wątpię, żeby parlament kiedykolwiek coś takiego uchwalił — powiedziała opozycjonistka Oleksandra Ustinowa POLITICO. A jeśli by to zrobił, „mogłoby to doprowadzić do wojny domowej” — wielu patriotów, którzy walczyli, uznałoby to za wielką zdradę, dodała. — Wszyscy to rozumieją i wszyscy wspierają Zełenskiego w tym, co robi w tych negocjacjach, bo wiemy, że jeśli się podda, to będzie po nas — oświadczyła.
Nie sądzi jednak, że do tego dojdzie. Żadnego przełomu w „rozmowach pokojowych” w tym tygodniu nie będzie.
Putin będzie utrzymywał swoje maksymalistyczne żądania, jednocześnie z żalem sugerując, że porozumienie byłoby możliwe, gdyby tylko Zełenski był większym realistą, podczas gdy ukraiński przywódca i jego europejscy sojusznicy będą robić wszystko, żeby temu przeciwdziałać. I wszyscy będą się starać wypaść jak najlepiej w oczach Trumpa.