Maria Kempf ma 67 lat i mieszka niedaleko Altdorfu w kantonie Uri w Szwajcarii. Po ukończeniu stażu w biurze w firmie przemysłowej pracowała w sklepie spożywczym i fabryce obuwia. Gdy miała 30 lat, poważnie zachorowała. Problemy ze zdrowiem i częste pobyty w szpitalu spowodowały, że mogła pracować jedynie w niepełnym wymiarze godzin. W końcu otrzymała rentę inwalidzką, która została przekształcona w emeryturę, gdy osiągnęła wiek emerytalny.
Emerytka ze Szwajcarii ma prawie 12 tys. zł na miesiąc. Za mieszkanie płaci 4200 zł
67-latka powiedziała „Beobachter”, że łącznie co miesiąc ma do dyspozycji 2655 franków, czyli niecałe 12 tys. zł. Na to składają się wpływy z emerytury państwowej (1719 franków), z funduszu emerytalnego (248 franków) oraz świadczenia uzupełniające (688 franków).
Kempf od 30 lat wynajmuje 60-metrowe mieszkanie, które należy do spółdzielni non-profit. Dzięki temu ma niski – jak na Szwajcarię – czynsz. Płaci 928 franków miesięcznie (około 4200 zł). W tej kwocie zawarte są media. Za prąd płaci 30 franków miesięcznie. Inne jej opłaty to m.in. ubezpieczenie OC oraz turystyczne, abonament za telefon, księgowy, który rozlicza jej podatki, prenumeraty prasy.
Na śniadanie je chleb z masłem, a na kolację zupę
Kempf robi zakupy w dyskontach. Na artykuły spożywcze i gospodarstwa domowego co miesiąc wydaje około 600 franków (około 2704 zł). „Jestem wyczulona na ceny i nie kupuję drogich produktów. Mięsa prawie nie potrzebuję, a ser stał się droższy. Na śniadanie zazwyczaj jem chleb z masłem i piję kawę; wieczorem często jem musli, zupę lub tosty” – relacjonowała w rozmowie z gazetą.
Raz na trzy miesiące kupuje sobie coś nowego z odzieży, a buty dwa razy do roku. Na kosmetyki wydaje niewiele. Od czasu do czasu pozwala sobie na nową szminkę za 5 franków (około 22 zł) czy srebrny szampon do siwych włosów. Co 6-7 tygodni chodzi do fryzjera, który ma zniżki dla seniorów.
Emerytka często odwiedza znajomych, siostrę i córki. Gdy pogoda dopisuje robi sobie jednodniowe wycieczki do Ticino i Lucerny. Korzysta wówczas z komunikacji miejskiej. Na bilet miesięczny wydaje 275 franków (około 1,2 tys. zł). Będąc poza domem, stara się nie wydawać pieniędzy. W podróży kupuje sobie najczęściej rogalika i kawę. Raz w miesiącu pozwala sobie na obiad w restauracji, co kosztuje ją około 16 franków (około 72 zł).
- Wielka Brytania zbliża się do Brukseli po brexicie. Dołączy do unijnego programu
- Pracowała po przejściu na emeryturę. ZUS obniżył jej świadczenie o 800 zł
Gdy znajomi zapraszają ją na kawę, często się wykręca
67-latka raz w roku jeździ na urlop do uzdrowiska Arosa. Od lat zatrzymuje się w tym samym rodzinnym hotelu. Spędza tam 6 nocy, a za pokój jednoosobowy z dwoma posiłkami płaci 170 franków za dobę.
Kempf podkreśla, że chociaż sama żyje bardzo oszczędnie, to nie żałuje pieniędzy na bliskich. Lubi obdarowywać niewielkimi prezentami siostrę, córki oraz wnuki.
Jej największym marzeniem jest możliwość odłożenia pieniędzy na czarną godzinę. Nie udaje jej się to, a czasami pod koniec miesiąca w portfelu nic nie zostaje. Ma wtedy wyrzuty sumienia, że za dużo wydała.
Znajomi emerytki nie wiedzą, że ledwo wiąże koniec z końcem. „Czasami moja sytuacja finansowa jest dla mnie niekomfortowa. Kiedy ktoś pyta mnie, czy pójdziemy na kawę, muszę od czasu do czasu wymyślać wymówkę, ponieważ w danej chwili nie stać mnie na to” – wyznała.
Gwiazdowski mówi Interii: Burza o kryptowaluty w Polsce. „Różne dziwne rzeczy się działy”INTERIA.PL