Od września 2025 r. Michał Sapota, deweloper, którego firma HREiT miała wybudować w całej Polsce tysiące mieszkań, siedzi w areszcie. Łódzka prokuratura zarzuca mu działanie na szkodę setek osób, które miał wprowadzić w błąd, bo wiedząc o coraz większych kłopotach HREiT, dalej brał pieniądze na mieszkania i składał obietnice bez pokrycia.

Działalność Sapoty nie bez przyczyny porównywana jest do słynnej afery Amber Gold. Śledczy z Łodzi zaznaczają, że po przesłuchaniu wszystkich pokrzywdzonych w sprawie HREiT Sapota może usłyszeć zarzuty za skrzywdzenie łącznie około siedmiu tysięcy osób na co najmniej 2,5 mld zł.

Chodzi o nabywców niewybudowanych mieszkań, którzy wciąż czekają na oddanie im lokali, o inwestorów, którzy wykładali pieniądze na postawienie kolejnych osiedli, o firmy podwykonawcze, które nie dostały zapłaty i zaczęły schodzić z kolejnych placów budowy.

Przedstawiany wcześniej w mediach jako „guru polskiej deweloperki” Michał Sapota utrzymuje, że jest niewinny, zapewnia, że ma pomysł na uratowanie firmy. Wiemy również, że winę za olbrzymie kłopoty HREiT przerzuca na swojego byłego wspólnika Michała Cebulę. Uważa, że to jego działania finansowe oraz „czarny pijar” wokół HREiT są przyczyną kłopotów firmy i klientów.

Narrację Sapoty częściowo powielają osoby, które zgłaszają się do Onetu. Zarzucają Cebuli, że także on odpowiada za nieprawidłowości, ale próbuje się wybielić i chodzi po dziennikarzach, przedstawiając siebie wyłącznie w dobrym świetle.

„Michał Cebula zapewniał mnie i pozostałych pracowników o wspaniałej kondycji firmy, snuł wizję stworzenia banku inwestycyjnego w Wielkiej Brytanii. Pożyczył od głównej spółki HREiT 20 mln zł, z których nigdy się nie rozliczył, a były to pieniądze inwestorów. Dobrym przykładem jest strona mieszkanie.pl, która kosztowała 9 mln zł. Ona teraz nie działa. Ten człowiek jest współwinny i powinien siedzieć na ławie oskarżonych razem z panem Sapotą. Mam nadzieję, że ktoś kiedyś skupi się też na numerze dwa w tej organizacji” — podkreśla w korespondencji z Onetem źródło, które przedstawia się jako były pracownik grupy HREiT i jako dawny podwładny Cebuli.

Doniesienie, a potem list Michała Sapoty

Onet dowiedział się, że od wielu miesięcy śledztwo w sprawie działalności Michała Cebuli prowadzi warszawska policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Postępowanie zarejestrowano w 2024 r. Od tamtej pory jest prowadzone wskutek obszernego zawiadomienia Michała Sapoty. Na długo przed swoim aresztowaniem złożył doniesienie liczące kilkaset stron, w którym uderza właśnie w Michała Cebulę.

Zarzuca swojemu wspólnikowi, że to on miał działać na szkodę HREiT, brać pieniądze ze spółki i się nie rozliczać, a poza tym miał złamać przepisy ustawy o ochronie danych osobowych. W tym wątku chodzi o to, że Cebula informował klientów o sytuacji w HREiT, ale zdaniem Sapoty przedstawiał sytuację w nieprawdziwym świetle, wywołał panikę inwestorów i klientów, a ponadto miał wykorzystać adresy klientów, które ci wcześniej przekazali do HREiT.

Obrońca Michała Sapoty, którym jest poseł PiS Paweł Jabłoński, sprecyzował w korespondencji z Onetem, że postępowanie w sprawie Cebuli dotyczy zawiadomienia o „działaniu na szkodę spółek z grupy kapitałowej HRE poprzez nadużycie uprawnień i niedopełnienie obowiązków z tytułu zajmowania się sprawami majątkowymi”. W tym kontekście padają zastrzeżenia, że miałby m.in. prowadzić działalność konkurencyjną, złożyć niezasadny wniosek o upadłość jednej ze spółek, ujawniać tajemnicę przedsiębiorstwa, w nieuprawniony sposób przetwarzać dane osobowe.

Michał Sapota o swoich zastrzeżeniach do skłóconego z nim wspólnika poinformował nie tylko organy ścigania, ale także klientów. W marcu 2025 r., pół roku przed aresztowaniem, w obszernym liście do wierzycieli HREiT zarzucał Cebuli torpedowanie działań mających na celu naprawę spółki, kłamstwa, a tym samym działania na szkodę spółki.

Twierdził, że Cebula pożyczył z HREiT ponad 22 mln zł m.in. na działanie spółki mieszkanie.pl, która miała sprzedawać lokale wybudowane przez HREiT i innych deweloperów. Przekonywał w liście, że to Cebula był odpowiedzialny za „pozyskiwanie finansowania na realizację przedsięwzięć deweloperskich przez grupę HREIT i pobierał z tego tytułu bardzo wysokie wynagrodzenie”. Twierdził, że Cebula rzucił pracę, gdy on zakwestionował jego działania na szkodę firmy i licznych klientów.

Sapota wskazał także, że Cebula miał narażać firmę na straty również przez swoją rozrzutność, bo płacił wysokie prowizje różnym osobom albo zorganizował latem 2021 r. kosztowny wyjazd na regaty dla osób współpracujących z HREiT. Zagraniczna impreza miała kosztować ponad 1 mln zł. W liście Sapota dodał, że Cebula próbuje zrzucić z siebie odpowiedzialność za rozmaite nieprawidłowości, których miał się dopuścić. Dowodem na to miały być jego wypowiedzi dla mediów. W 2022 r. w internetowym wywiadzie miał twierdzić, że firma prężnie działa, ale w 2024 r., w innym wywiadzie, mówił, że tak naprawdę już w 2021 r. zorientował się, że w HREiT źle się dzieje.

„Treść twierdzeń pana Cebuli nie jest w żaden sposób związana z rzeczywistym stanem faktycznym, a uzależniona wyłącznie od doraźnego celu, który chce w danym momencie osiągnąć od adresatów swoich twierdzeń, w tym od państwa, przedstawicieli mediów, ale też, co szczególnie bulwersujące — sądów, czy prokuratur” — tak w marcu 2025 r. Michał Sapota pisał w liście do wierzycieli.

„On robi szopkę z tej afery”

Warszawska policja wskutek zawiadomienia Michała Sapoty wciąż przesłuchuje świadków. Zadaje im pytania o rolę Michała Cebuli i innych pracowników HREiT, z którymi Sapota ma na pieńku.

— Śledztwo trwa, toczy się w sprawie, co oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów — mówi prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

O toczącym się postępowaniu wie także główny zainteresowany, czyli Michał Cebula. W rozmowie z Onetem zaznacza, że nie jest zaskoczony twierdzeniami Sapoty, któremu zarzuca „bicie piany” i próbę odwracania uwagi organów ścigania od popełnianych przestępstw.

— Michał Sapota zrobił „szopkę” z tej sprawy. Próbuje się na mnie mścić za to, że ujawniłem nieprawidłowości w HREiT i w 2023 r. zawiadomiłem o wszystkim prokuraturę. Mam dowody na to, że już ponad dwa i pół roku temu informowałem mailowo także pracowników firmy, w tym samego Michała Sapotę z żądaniem, żeby powstrzymali to szaleństwo, żeby nie sprzedawali mieszkań kolejnym rodzinom, bo gołym okiem było widać, że firma za chwilę upadnie, gdyż kolejne inwestycje nie były realizowane — przekonuje Michał Cebula.

Zaznacza, że jeszcze w 2022 r. w pełni utożsamiał się z firmą, choć już wtedy jego relacje z Sapotą zaczęły się psuć i widział, że ich dalsza współpraca nie ma sensu. Wtedy jeszcze, jak mówi, nie wiedział o tym, że kolejne inwestycje HREiT są prowadzone na gruntach, których albo nie ma w spółce, albo zostały wyprowadzone na znajomych Sapoty.

— W 2022 r. wielokrotnie mówiłem Michałowi Sapocie, że nie toleruję jego różnych postaw i nieudolności, chciałem się rozstać, ale jeszcze nie znałem prawdziwej skali problemu. O tym, jak źle jest w HREiT, dowiedziałem się na początku 2023 r. i wtedy zawiadomiłem prokuraturę, że firma zbiera pieniądze na mieszkania, choć nie ma gruntów, na których miałyby powstać obiecywane nieruchomości — mówi Michał Cebula.

„Nie sprzedaliśmy żadnego mieszkania HREiT, bo ich nie było”

Przekonuje, że miał prawo sięgnąć po bazę klientów HREiT, bo pozyskał je jako szef spółki o nazwie mieszkanie.pl. Zaznacza, że miał moralny i prawny obowiązek informować innych o skali nieprawidłowości w firmie.

— Dane klientów trafiły do mieszkanie.pl, była to jedna ze spółek w naszym holdingu. Mieszkanie.pl z założenia miało sprzedawać lokale HREiT oraz innych deweloperów, którzy korzystali z naszych usług, choćby z marketingu. Trafiały więc tam dane wielu klientów, więc zarzucanie mi, że coś wykradłem, jest śmieszne i wygląda na żałosną próbę wciąganie mnie przez Sapotę w wymyślone przez niego historie. Dodam, że mieszkanie.pl ostatecznie nie sprzedało żadnego lokalu pochodzącego z HREiT, bo zaczęło wychodzić na jaw, że kolejne inwestycje naszej spółki powstają tylko na papierze. Gdy powiedzieliśmy Sapocie, że osiedla HREiT to nadal dziury w ziemi, kazał nam wypier***. On nie lubił, gdy ktoś zwracał mu uwagę i piętnował jego matactwa — mówi Michał Cebula.

Zaprzecza, żeby przywłaszczył jakiekolwiek pieniądze z mieszkanie.pl. Podkreśla, że wszystkie wydatki są udokumentowane, a ponad 90 proc. przelewów stanowiły wynagrodzenia pracowników. On nie wziął z tego choćby złotówki.

— Teraz cały serwis faktycznie nie działa, bo Michał Sapota to przejął. To była perła w koronie w holdingu HRE i świetnie się rozwijała, współpracowaliśmy z sukcesami z ponad stu deweloperami z całej Polski, ale tylko dla HREiT byliśmy niewygodni, bo wszystko, co robił Sapota, szybko wyszłoby na jaw. A wątek regat, który on wskazuje jako rzekomy przykład mojej rozrzutności, to kolejna niskich lotów zagrywka z jego strony. To był wyjazd szkoleniowo-integracyjny dla wszystkich pracowników, Michał Sapota o wszystkim wiedział, akceptował to i sam w nim uczestniczył. Teraz leje krokodyle łzy — mówi Michał Cebula.

„Ofiary HREiT są pozywane. To plucie w twarz tym ludziom”

Były wspólnik Sapoty uważa, że aresztowany deweloper bardzo stara się odwrócić uwagę opinii publicznej od własnych błędów. Korzysta w tym celu ze sztabu prawników z kancelarii z Warszawy i z Poznania.

— Prawnicy Sapoty opłacani z pieniędzy klientów HREiT pozywają do sądów tychże klientów, gdy ci w mediach ośmielą się go skrytykować i zarzucić mu oszukańczą działalność. To plucie w twarz ludziom, którzy zostali poszkodowani. Ja się Sapoty nie boję, w warszawskim śledztwie prowadzonym z jego zawiadomienia złożyłem już zeznania. Jestem świadkiem, a nie podejrzanym. Ubolewam jedynie nad tym, że czasami kłamliwe zarzuty Sapoty padają na podatny grunt, bo część pokrzywdzonych atakuje mnie w internecie, że jestem czemuś współwinny. A ja zareagowałem tak szybko, jak to było możliwe. Zawiadomiłem przecież prokuraturę o podejrzanej działalności mojego wspólnika, który moim zdaniem, nie chcąc przyznać publicznie, że podjął wiele nierozsądnych decyzji biznesowych, w trosce o stan własnego portfela zaczął nabijać w butelkę kolejnych nieświadomych klientów. Ja tej sprawy nie odpuszczę aż do jej pełnego wyjaśnienia, nie wycofam się, mimo gróźb, które płyną do mnie z otoczenia Michała Sapoty, żebym uważał i oglądał się za siebie, bo może mnie spotkać coś złego — zaznacza Michał Cebula.

O ile wątek Michała Cebuli wciąż jest wyjaśniany przez warszawską prokuraturę, wiemy, że zakończyła inne postępowanie z innego zawiadomienia otoczenia Michała Sapoty. Latem 2025 r. poseł PiS Paweł Jabłoński, który jest obrońcą Sapoty, zawiadomił prokuraturę o niepokojących działaniach Marcina Kubiczka. To ekonomista, który wskutek decyzji sądu został nadzorcą przymusowym HREiT, a być może wkrótce zostanie także syndykiem tej spółki. Prawnik Sapoty zarzucał Kubiczkowi m.in. wprowadzanie sądu w błąd i działania na szkodę HREiT. Warszawska prokuratura, po analizie dokumentów, uznała właśnie, że przestępstwa nie widzi i odmówiła wszczęcia śledztwa.

— Złożymy zażalenie na decyzję prokuratury — mówi Paweł Jabłoński.

Michał Sapota, wskutek niedawnej decyzji sądu o przedłużeniu aresztu, kolejne miesiące, w tym święta, spędzi za kratkami. Skoro areszt został przedłużony, oznacza to, że sąd uznał, że dowody zebrane przez prokuraturę w znacznym stopniu uprawdopodabniają popełnienie przez niego przestępstw na szkodę setek osób.

Prowadząca obszerne śledztwo prokuratura z Łodzi nie tylko wzywa kolejnych świadków-klientów HREiT, ale chce także przesłuchać wspomnianego już Marcina Kubiczka, który składał własne doniesienie na Sapotę. To przesłuchanie ma się odbyć w obecności aresztowanego dewelopera. Powstał jednak problem, bo Kubiczek na razie się nie stawił na przesłuchanie, tłumacząc się najpierw poważnymi kłopotami ze zdrowiem, a teraz pogrzebem w rodzinie. Do jego przesłuchania ma dojść w najbliższych tygodniach.

Michał Sapota w głównym wątku śledztwa jest w tej chwili jedynym podejrzanym. Z informacji Onetu wynika, że zarzuty mogą usłyszeć kolejne osoby, w tym ci współpracownicy HREiT, którzy wiedząc o coraz gorszej sytuacji dewelopera, mieli namawiać kolejnych klientów do wpłacania pieniędzy na mieszkania-widmo.